Cegiełka dostawiona do katalońskiej budowy

Oba zespoły łączy więcej elementów niż może się wydawać - praktycznie seryjne zdobywanie krajowych mistrzostw niepodparte sukcesami na arenie międzynarodowej. W tym sezonie jest jeszcze ciekawiej, bo o Barcelonie oraz o Juventusie najczęściej piszemy w kontekście pożarów do ugaszenia bądź placów budowy. Po dzisiejszym meczu kolejną cegiełkę do zbudowania solidnej konstrukcji dostawił Ronald Koeman, który pokonał Andreę Pirlo w bezpośrednim pojedynku 2:0 po bramkach Ousmane'a Dembélé i Lionela Messiego. 

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 

Juventus: W. Szczęsny - Danilo, L. Bonucci, M. Demiral - J. Cuadrado, A. Rabiot (83' F. Bernardeschi), R. Bentancur (83' Arthur), D. Kulusevski (75' W. McKennie) - F. Chiesa, A. Morata, P. Dybala

FC Barcelona: Neto - S. Roberto, R. Araújo (46' S. Busquets), C. Lenglet, J. Alba - F. De Jong, M. Pjanić, O. Dembélé (67' A. Fati), Pedri (90+2' M. Braithwaite), A. Griezmann (89' J. Firpo) - L. Messi

Trzeba przyznać, że w obozach obu zespołów działo się bardzo wiele i to jeszcze na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Do samego końca w Turynie liczono na to, że Cristiano Ronaldo otrzyma negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. Wyniki badań Portugalczyka były jednak nieubłagane i musieliśmy odsunąć w czasie pojedynek pomiędzy CR7 a Lionelem Messim, chociaż Ronaldo na swoich portalach społecznościowych dość jasno deklaruje, co sądzi o całym zdarzeniu. A skoro była mowa o Argentyńczyku, to on akurat mógł poczuć się zwycięzcą - w końcu dopiął swego i pogonił Josepa Bartomeu z funkcji prezydenta klubu. A skoro zarząd klubu odszedł w zapomnienie, to właściwie zaczynamy nowy rozdział w historii "Dumy Katalonii". 

Rezygnacja prezydenta Bartomeu wzbudziła pozytywne reakcje w całej drużynie Barcelony i wcieliła nowego ducha w szeregi Barcelony, co było widoczne już po upływie pierwszego kwadransa. To właśnie wtedy Ousmane Dembélé przypomniał sobie za co przede wszystkim dostaje przelew bankowy na swoje konto czyli za tworzenie zagrożenia pod bramką rywali bądź wręcz za zdobywanie bramek, a przecież ta sztuka dotychczas niezwykle rzadko mu się udawała. Tym razem Francuz zrobił wszystko zgodnie z kanonami przyjętymi w grze w piłkę nożną - skrzydłowy zabawił się z defensorami Juventusu i uderzył prawą nogą. To nie był rewelacyjny strzał autorstwa byłego piłkarza Borussii Dortmund, ale precyzja poskutkowała rykoszetem od nóg przeciwnika i to głównie spowodowało, że piłka dość niespodziewanie wylądowała w bramce strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego. Początek meczu generalnie należał do ofensywnych graczy, którzy nie są synonimami zdobywania bramek. Niespełna minutę po strzelonej bramce do głosu doszedł Álvaro Morata, który na przestrzeni kilkunastu minut dwukrotnie wpakował piłkę do siatki, ale ani razu nie poczuł pełnej satysfakcji z tego faktu - za każdym razem było tak, że reprezentant Hiszpanii znajdował się na pozycji spalonej.  

Były piłkarz Realu Madryt w ogóle nie zraził się swoimi problemami z przestrzeganiem przepisów i wciąż polował na gola wyrównującego. Ostatecznie znowu wpakował piłkę do siatki, ale wideoweryfikacja ponownie wyciągnęła pomocną dłoń w kierunku gości z Katalonii. Można jednak bez cienia wątpliwości stwierdzić, że dzisiejszy występ Moraty zapamiętamy na lata. W końcu Hiszpan popisał się nie lada sztuką, bo rzadko mamy do czynienia z hat-trickiem z nieuznanych bramek. W teorii można nawet chwalić Moratę za łatwość uciekania z radarów defensywy, ale Andrea Pirlo powinien na jutrzejszym treningu przywieźć Moracie książeczkę z przepisami w grę w piłkę nożną i podkreślić wszystkie zasady dotyczące pozycji spalonej, bo Hiszpan swoimi popisami marnował cały wysiłek drużyny.

Razem z Moratą na lekturę przepisów powinien się udać Juan Cuadrado, bo Kolumbijczyk również pomylił dyscypliny sportowe. Wahadłowy Juventusu próbował wymusić rzut karny, ale symulowanie było na tyle bezczelne, że nie umknęło uwadze sędziego i ten nagrodził Cuadrado upomnieniem w postaci żółtej kartki. Po dzisiejszym meczu generalnie jest niezwykle łatwo znaleźć antybohaterów wśród piłkarzy gospodarzy, bo w końcówce pojawiła się kandydatura Meriha Demirala. Turecki stoper zobaczył drugą żółtą kartkę, gdy znajdował się na połowie rywali i futbolówka mu uciekała. Jeżeli chcesz regularnie grać w "Starej Damie", to nie możesz popełniać tak prostych błędów. Piłkarze "Blaugrany" bardzo szybko skorzystali z wykluczenia Turka, bo w doliczonym czasie gry Federico Bernardeschi znokautował jednego z rywali we własnym polu karnym i tym samym dał Lionelowi Messiemu szansę na domknięcie tego meczu. Argentyńczyk nigdy nie raczył nie korzystać z takich prezentów i pewnie pokonał Wojciecha Szczęsnego z rzutu karnego. 

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94