Curtis Jones i trzy punkty z Ajaksem
W spotkaniu na szczycie grupy D Liverpool podejmował dziś u siebie Ajax Amsterdam. Gospodarze potrzebowali jedynie punktu, aby zapewnić sobie awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Dla drużyny z Amsterdamu był to bardzo istotny mecz w kontekście rywalizacji z Atalantą Bergamo o drugie miejsce premiowane awansem. Podopieczni Jurgena Kloppa wygrali 1:0 i wywalczyli awans, a przy okazji utrudnili zadanie Ajaksowi.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Liverpool FC - Ajax Amsterdam 1:0 (58' C. Jones)
Liverpool FC: Kelleher - N. Williams, Matip, Fabinho, Robertson - Henderson, Wijnaldum, Jones - Jota (68' Firmino), Salah (90' R. Williams), Mane
Ajax: Onana - Mazraoui (86' Huntelaar), Schuurs, Blind (86' Martinez), Tagliafico - Alvarez (69' Labyad), Klaasen, Gravenberch - Antony, Tadić, Neres (81' Traore)
Nie jest nowością, że Jurgen Klopp ma ogromne problemy z kontuzjami w swojej drużynie. Dzisiaj nie mógł wystąpić chociażby Alisson, a dobrze wiemy jaką wartością dla defensywy Liverpoolu jest brazylijski bramkarz. Między słupkami pojawił się zatem Caoimhin Kelleher. Zawodnik, który dopiero debiutował w Lidze Mistrzów. Uwagę mogła ponadto zwrócić obecność dwóch 19-latków. Mowa o Neco Williamsie i Curtisie Jonesie. I to właśnie ten drugi by najgroźniejszym elementem w ofensywie Liverpoolu. Jeszcze przed przerwą piłka po jego uderzeniu obiła słupek.
Przez pozostałą część pierwszej połowy drużyną lepszą byli goście, którzy również mieli swoje okazje. Z dystansu bardzo groźnie próbował Noussair Mazraoui. W ofensywnych poczynaniach drużyny Erika Ten Haga widoczny był pewien schemat związany z zejściem Dusana Tadicia na skrzydło i wbiegnięciem w pierwszą linię Davy'ego Klaasena. Dwa razy zrobiło się naprawdę groźnie, gdy goście spróbowali takiego rozwiązania. Bardzo niewidoczni w pierwszych 45. minutach byli Mohamed Salah i Sadio Mane.
0.
— Angielskie Espresso (@AngEspresso) December 1, 2020
Tyle goli padło w pierwszych połowach meczów z udziałem angielskich ekip. Liverpool, Manchester City, budzimy się. pic.twitter.com/IQ3Y6JdB82
Po dobrej pierwszej połowie goście ruszyli do ataku od samego początku drugiej. Znowu próbował Klaasen, ale najbliżej trafienia był David Neres. Brazylijczyk dobijał uderzenie obronione przez Kellehera, lecz obił jedynie słupek. Natomiast Liverpool pokazał to, dlaczego jest jedną z najlepszych drużyn na świecie. Pierwsza sytuacja od razu przyniosła "The Reds" prowadzenie. Akcję bramkową przeprowadzili dwaj wspomniani wcześniej 19-latkowie. Williams wrzucił, a Jones wykończył. Jednak nie byłoby tego trafienia, gdyby nie fatalny błąd Andre Onany. Możemy jedynie domniemywać, co chciał w tej sytuacji zrobić Kameruńczyk, ale można odnieść wrażenie, że po prostu nie widział Jonesa i chciał spokojnie poczekać aż piłka opuści boisko. No cóż, w każdym razie nie wyszło.
Zawodników Ajaksu ewidentnie podłamała ta bramka i stracili animusz, z którym wyszli z szatni. Gdybyśmy liczyli sytuacje bramkowe po trafieniu gospodarzy, to Liverpool miał ich zdecydowanie więcej. Onana ewidentnie chciał się zrehabilitować za babola przy golu. Dobrze interweniował chociażby przy uderzeniu Roberto Firmino. Piłkę meczową dla gości na wagę punktu miał Klaas-Jan Huntelaar. Po jego uderzeniu głową bardzo dobrze interweniował jednak Kelleher. Po tej sytuacji Ajax już nie był groźny i gospodarze spokojnie dowieźli wynik do końcowego gwizdka zapewniając sobie awans do fazy pucharowej.
Taki Liverpool z Ajaksem to by jednak lepiej wszedł jako finał w Madrycie w 2019. Ale i dzisiaj tempo fajne. #LIVAJA
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) December 1, 2020