Haaland? W Lidze Europy takich nie było...
Mówisz Sevilla, myślisz Liga Europy. Klub z Andaluzji jest dominatorem "pucharu pocieszenia", czego zdecydowanie nie może powiedzieć o Lidze Mistrzów. Hiszpanie byli jednak faworytem starcia z niemrawą i chwiejną niczym wieża w Pizie Borussią Dortmund, ale dali zaskoczyć się... norweskiej inkwizycji.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
- Sevilla: Bono - Navas, Kounde, Carlos, Escudero - Jordan (72. Oscar Rodriguez), Fernando, Rakitić (46. Gudelj) - Suso (60. de Jong), El-Nesyri (60. Munir), Gomez (60. Torres)
- Dortmund: Hitz - Morey, Akanji, Hummels, Guerreiro (77. Passlack) - Reus (80. Brandt), Can, Dahoud (89. Meunier), Bellingham, Sancho - Haaland
Przesadnego defetyzmu nie było warto siać, no ale jednak trudno było dortmundzkim kibicom - przynajmniej tym polskim - patrzeć z optymizmem na starcie z Sevillą. W ostatnich 6 kolejkach ligowych na 18 możliwych punktów zdobyli przecież tylko 5 i wyraźnie oddalili się od miejsc premiowanych grą w Lidze Mistrzów - czego nie może powiedzieć o sobie ekipa "Los Nervionenses", która zajmuje czwartą lokatę LaLiga, depcząc po piętach Realu Madryt i Barcelony (bo Atletico odjechało). Borussia mogła pocieszać się chociaż kompletnie nieistotnym faktem, że jej pomocnik Jude Bellingham, który miał dziś dokładnie 17 lat i 233 dni, stał się najmłodszym Anglikiem zaczynającym mecz fazy pucharowej Champions League w wyjściowej jedenastce. Detale.
Wszystko zaczęło się także po myśli Sevilli, bo już w 9. minucie fartownego gola zdobył Suso. Ex-mediolańczyk co prawda bardzo ładnie zabawił się z Jadonem Sancho, który dał się nabrać na najbardziej pospolitą wajchę, ale jego uderzenie zza "szesnastki" miało w sobie dużo szczęścia, bo po drodze odbiło się jeszcze od kogoś rykoszetem. Gospodarze prowadzili, a humory im dopisywały, lecz... nie na długo.
Sancho to następcą Maldiniego nie będzie (niby czemu miałby, ale na Boga, co on zrobił przy tym strzale Suso)
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) February 17, 2021
Bo im dalej w las, tym więcej Erlinga Haalanda. To właśnie 20-letni (ciągle szokuje) Norweg był postacią wiodącą w szeregach BVB. Ogólnie cała Borussia grała znacznie lepiej niż w Bundeslidze, była bardziej zmotywowana, gryzła trawę, a na dupie jeździł nawet Marco Reus. Niemcy nie bawili się w konwenanse, nie silili się na zbyteczny pressing, otwieranie przestrzeni i takie tam. Stanęli głębiej na własnej połowie w 1-4-5-1, zagęścili, co tylko się dało i nie dopuszczali Sevilli do dogodnych okazji. Ano i najważniejsze - sami strzelali! No i właśnie - Haaland.
Napastnik Borussii brał na siebie całą grę. Mimo swojego wzrostu biegał sprintem niczym gazela, prowadząc przy tym piłkę, jakby była do jego nogi przyklejona. Wyglądał pokracznie, ale chodził jak czołg, rywale nie potrafili nic z nim zrobić, albo się od niego odbijali, albo dawali okiwać jego zaskakująco technicznym zwodom. W 19. minucie opykał paru typa daleko na prawym skrzydle, podał do Mahmouda Dahouda, a ten po chwili popisał się efektownym strzałem z dystansu, który Bono musiał wyciągać ze swojej siatki. 8 minut później Marokańczyk ponownie dał się pokonać, a Haaland do asysty dołożył gola! Ponownie to na jego konto należy zapisać trud wypracowania sytuacji, ponieważ Norweg przebił się przez linię defensywną Sevilli jak kopia przebija rycerza, wymienił szybką klepę z Sancho, przez co kompletnie zgłupiał Jules Kounde, a następnie wykończył oczywistą "setkę".
Jak to Haaland odjebał, kocur, gigant, monster!🙉
— Antek Tomkowski (@PolskiCalcioFan) February 17, 2021
Jasne, asysta też ładna, ale akcję do przodu pociągnęło cudowne norweskie dziecko futbolu.#SEVBVB #SevillaBVB #UCL
Gospodarze mieli przewagę w posiadaniu piłki, czasem coś tam strzelili, ale bliżej bramki był oczywiście Haaland, który raz niemalże urwał dłonie Bono. Okazję miał też Mats Hummels, ale trzecie trafienie dla Borussii wypracował Reus, który spressował rozgrywającego piłkę rywala w okolicach linii środkowej, odebrał futbolówkę i stworzył sytuację trzech na dwóch! Szybka kontra to przecież słynna łatka dortmundczyków, więc Niemcy nie mogli tego spieprzyć. Reus podał więc do Haalanda, a on zdobył swojego drugiego gola!
Warto było Dortmundowi "stracić" tyle świetnych talentów, jeśli po latach poskutkowało to tym, że (tymczasową) na grę w ich klubie zdecydował się taki gość jak Haaland. Pan Haaland. #SEVBVB
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) February 17, 2021
Haaland do Bayernu i wszystkie rekordy Lewandowskiego bardzo poważnie zagrożone. No, może poza tą piątką w dziewięć minut. Pomarzyć zawsze można o takim transferze :)
— Maciek Zaremba (@ZarembaMac) February 17, 2021
— Jimmy Conrad (@JimmyConrad) February 17, 2021
Jeden z kibiców Borussii napisał po 70. minucie, że Sevilla po przerwie ma bardzo mało z gry i że on sam już wie... jak to jest grać przeciwko BVB właśnie, bo często w lidze to dortmundczycy apatycznie biją głową w mur tak, jak robili to Andaluzyjczycy. Niemcy skupiali się na defensywie, rzadko próbowali kontrować, ale gdy już to robili, dało się czuć napięcie, bo w końcu w ataku biegał szalony Wiking. Większość czasu przy piłce spędzali jednak gospodarze, no i serio nie potrafili nic zdziałać. Trener Julen Lopetegui po godzinie gry zmienił całą swoją ofensywną trójkę, ale skutku to nie przyniosło. Kilka minut później dość spontanicznie na futbolówkę nabiegł lewy obrońca Sergio Escudero, ale przeturlał ją tylko obok słupka. W 74. minucie natomiast świeżo wprowadzony Oscar Rodriguez trafił z wolnego w słupek. Większe zagrożenie tak po prawdzie to mieli chyba po swoich kontrach Niemcy, na przykład wtedy, gdy Jude Bellingham bardzo silnym strzałem sprawdził czujność Bono.
Sancho poszedł w drybling, zgubił piłkę, ale bardziej niż siebie zaskoczył graczy Sevilli (głównie Suso), którzy stanęli jak słupy i jeszcze się rozszerzyli w środku przed Anglikiem 🙃
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) February 17, 2021
Trochę zbyt zapobiegawcza postawa Borussii w końcu się na niej zemściła. Rezerwowy Luuk de Jong - swoją drogą były niewypał transferowy Borussii, ale tej z Gladbach - urwał się przy dalekim rzucie wolnym Emre Canowi i ni z tego, ni z owego zrobił 2:3. No i stres. Wesoła końcówka. Co prawda przez te ostatnie 5 minut (i 4 dodatkowe) bliżej kolejnego gola była BVB (Sancho minimalnie chybił), ale pojawiła się też kontrowersja, czy aby rezerwowy Thomas Meunier nie faulował w polu karnym de Jonga? Sędzia jednak karnego nie gwizdnął, a swojego sprzętu użył jedynie do zakomunikowania końca spotkania. Rewanż będzie ciekawy!