Tragiczne początki, tragiczna gra. Juventus gorszy od FC Porto
Drugi dzień 1/8 finału Ligi Mistrzów przyniósł nam niemałą niespodziankę na stadionie FC Porto. Podopieczni Sergio Conceicao ograli Juventus po bramkach zdobytych na początku pierwszej i drugiej odsłony rywalizacji. Co prawda zdołali nawiązać kontakt w końcówce spotkania, ale ostatecznie nie udało się doprowadzić do remisu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
FC Porto 2:1 Juventus (Taremi 2', Marega 46' - Chiesa 82')
Składy wyjściowe:
FC Porto: Marchesin - Manafa, Mbemba, Pepe, Sanusi - Corona, Uribe, Sergio Oliveira, Otavio - Marega, Taremi
Juventus: Szczęsny - Danilo, de Ligh, Chiellini, Alex Sandro - Chiesa, Rabiot, Bentancur, McKennie - Kulusevski, Ronaldo
Estadio do Dragao. To właśnie tutaj odbyło się pierwsze starcie 1/8 finału Ligi Mistrzów między FC Porto i Juventusem. "Stara Dama" do rywalizacji z Portugalczykami przystępowała po porażce w Serie A z Napoli, za to podopieczni Sergio Conceicao nie mają najlepszych tygodni w krajowych rozgrywkach, gdzie w trzech ostatnich kolejkach trzy razy dzielili się punktami z rywalami. Zaczęło się szybko, bo już w 2. minucie prowadzenie objęli piłkarze FC Porto. Wszystko wzięło się z głupiego błędu Bentancura, zagrywającego zbyt lekko do Wojciecha Szczęsnego, od którego po piłkę szybszy był 28-letni Irańczyk Mehdi Taremi. Ledwie zdążyliśmy rozsiąść się w fotelach, niektórzy zapewne z różnych przyczyn spóźnili się na pierwszy gwizdek, więc jaki musiał być ich szok, gdy już na początku starcia pasek z wynikiem w rogu ekranu pokazywał jednobramkowe prowadzenie Portugalczyków. A już tak całkowicie serio - wyjątkowo głupio stracony gol, do tego chwilę po upływie sześćdziesięciu sekund gry.
„Wychodzimy na mecz, w pierwszej minucie sami strzelamy sobie gola i osiągamy jednocześnie dwa cele. Po pierwsze – głupią bramkę mamy już za sobą. Po drugie – zostaje nam nie godzina, ale 89 minut na wyrównanie strat"
— Michał Kołkowski (@michukolek) February 17, 2021
Andrea Pirlo? Szkoła Oresta Lenczyka. #FCPJUV
Problemy z rozgrywaniem futbolówki od własnej bramki zdarzały się nagminnie. Jakiś czas później byliśmy świadkami sytuacji podobnej do tej z początku meczu, tyle że w tym przypadku piłkę pod nogi piłkarza rywali zagrał Wojciech Szczęsny. Na szczęście zakończyło się jedynie na rzucie rożnym. Minęło trzydzieści minut rywalizacji na Estadio do Dragao, a o Juventusie możemy powiedzieć tylko tyle, że piłkarze włoskiego klubu byli na boisku. Więcej dobrego dało się za to powiedzieć o podopiecznych Sergio Conceicao, których pressing wielokrotnie zmuszał przeciwników do wspomnianych powyżej błędów. W 35. minucie boisku z powodu urazu opuścił Giorgio Chiellini, a jego miejsce na murawie zajął Merih Demiral. Kilka minut przed końcem przyjemną dla oka przewrotkę zrobił Adrien Rabiot, jednakże wówczas jeszcze lepszą paradą przy strzale Francuza popisał się 32-letni Augustin Marchesin.
Dramatycznie słaby Juventus. Nic się nie zgadza.
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) February 17, 2021
Spore problemy Juventusu w meczu z Porto wynikają z dwóch rzeczy. Po pierwsze słabe wyprowadzenie piłki (głównie przerzuty na lewe skrzydło z linii obrony), po drugie świetny pressing Porto w środku pola, o czym pisał Scott Martin na Total Football Analytics. #FCPJuve
— Wojciech Anyszek (@WojciechAnyszek) February 17, 2021
Piłkarze FC Porto po wyjściu z szatni postanowili pobić swój rekord z pierwszej odsłony, kiedy gola dającego prowadzenie zdobyli tuż po upływie minuty rywalizacji. Drugie trafienie zanotowali po dwudziestu sekundach od wznowienia gry na Estadio do Dragao. Szybka akcja prawą stroną boiska. Wilson Manafa podaje do 29-letniego Moussy Maregi, a Malijczyk uderza z lewej nogi płasko w prawy róg bramki. W 69. minucie kolejna świetna akcja FC Porto, w której niebywałem kunsztem technicznym popisał się Jesus Manuel Corona. Meksykanin podbił piłkę w polu karnym Juventusu, po czym strzelił z przewrotki, zmuszając Wojtka Szczęsnego do sparowania futbolówki na rzut rożny.
"Stara Dama" z biegiem czasu zaczęła sobie poczynać nieco lepiej. Tworzyli sytuacje podbramkowe, jednakże trafili na świetnie spisującego się między słupkami Augustina Marchesina. Koniec końców argentyński golkiper skapitulował w 83. minucie, gdy zawodnicy Andrei Pirlo przeprowadzili atak lewym skrzydłem. Adrien Rabiot dośrodkował po ziemi do wbiegającego po drugiej stronie Frederico Chiesy, a 23-letni Włoch strzałem bez przyjęcia dał Juventusowi bramkę kontaktową. Niestety, goście nie byli już w stanie doprowadzić do wyrównania. FC Porto wygrywa w pierwszy meczu. Czy trafienie Chiesy okaże się na wagę złota w rewanżowym pojedynku? Dowiemy się za trzy tygodnie na Allianz Stadium we Włoszech.
Bramka Chiesy daje szanse na awans. Ale czy jestem przekonany, że Juventus zdoła wygrać z Porto 1:0 u siebie? No właśnie nie. I niech to będzie recenzja tego zespołu
— Piotrek Ziemkiewicz (@PZiemkiewicz) February 17, 2021