Budapeszt lepszy od Anfield. Tylko tam Liverpool może wygrać
Wielka przemiana i jeszcze większe zmiany. Chyba tak należy zilustrować wydarzenia, które jeszcze dokładniej opiszą to, co w ostatnich latach działo się w szatni Liverpoolu. Przez zespół przewinęła się masa zawodników. Drużyna prowadzona przez Jurgena Kloppa w końcu trafiła na szczyt, lecz taki stan nie mógł przecież utrzymywać się wiecznie. Wszystko ma swój koniec. Każda seria musi dobić do brzegu i ta tworzona przez zawodników "The Reds" również przeszła do historii. Trwający sezon w wykonaniu Liverpoolu jest fatalny. Podopieczni Jurgena Kloppa przegrywali mecz za meczem, aż w końcu przyszła Liga Mistrzów. I w tychże rozgrywkach mogą się zrelaksować. Prawdę mówiąc, tylko tu radzą sobie na miarę oczekiwań.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi
Ostatnie tygodnie w wykonaniu Liverpoolu dość dobitnie zaprzeczają stwierdzeniu, iż wszędzie jest dobrze, ale w domu najlepiej. Od pewnego czasu ich kartą przetargową stały się bowiem spotkania wyjazdowe. To tam spisują się zaskakująco dobrze. Można powiedzieć, że w pewnym stopniu starają się zrekompensować wszelkie straty w występach domowych i choć w teorii pozostać w walce o najwyższe cele. Zresztą spójrzmy sobie na ich ostatnie spotkania w roli gospodarzy. Te niestety nie porywają i prezentują się w następujący sposób:
- remis z West Bromwich Albion (1:1)
- remis z Manchesterem United (0:0)
- porażka z Burnley (0:1)
- porażka z Brighton (0:1)
- porażka z Manchesterem City (1:4)
- porażka z Evertonem (0:2)
- porażka z Chelsea (0:1)
- porażka z Fulham (0:1)
Bez różnicy, z której strony spojrzysz, wychodzi dziewięć kolejnych spotkań bez zwycięstwa. Co więcej, ostatni triumf w meczu domowym odnieśli 16 grudnia ubiegłego roku. Od tamtego momentu wszystko układa się na przekór losu, a dzisiejsze starcie w ramach Ligi Mistrzów pozwalało odpowiedzieć na proste pytanie. Piłkarzom mistrza Anglii przeszkadza gra na Anfield, czy ciążący status gospodarza? Dlaczego obie kwestie były zgoła odmienne?
A Liverpool tymczasem pyka sobie w dwumeczu Lipsk 4:0. Blokada działa tylko na Premier League.
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) March 10, 2021
To akurat proste. Dzisiejsze spotkanie z RB Lipsk było rozgrywane na terenie neutralnym. Ze względu na liczne obostrzenia obowiązujące w Niemczech oraz Wielkiej Brytanii spotkanie pomiędzy dwoma ekipami musiało zostać przeniesione do Budapesztu. Przy okazji wywołało masę skandali, jak choćby te z tajemniczymi opłatami w roli głównej. Na mocy decyzji podjętej przez UEFA, przedstawiciele "Byków" są zmuszeni zapłacić karę za niezorganizowanie pojedynku na własnym obiekcie. Być może nikt nie łapałby się za głowę, gdyby nie fakt, że tego spotkania faktycznie nie dało się rozegrać w Niemczech. Tak mówią obostrzenia, których przestrzegać po prostu trzeba. Innego wyjścia nie było, lecz przeniesienie spotkania do Budapesztu również miało pewne plusy. Mogliśmy dowieść, że miano gospodarza nie parzy. Dodatkową presję wywołują jedynie spotkanie na Anfield.
Ze względu na wypracowaną przed trzema tygodniami przewagę zdecydowanym faworytem tego spotkania był Liverpool. Zespół prowadzony przez Jurgena Kloppa przyjechał do Bukaresztu z imponującą zaliczką. Pierwsze spotkanie pomiędzy dwoma drużynami zakończyło się wynikiem (2:0) na korzyść Anglików. W gruncie rzeczy nie pozostało nic innego, jak postawić kropkę nad "i", po czym z czystym sumieniem zameldować się w kolejnej rundzie. Tak też się stało.
Liverpool zwyciężył po trafieniach Mohameda Salaha oraz Sadio Mane. Tym samym zapewnił sobie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Tego wyczynu szczerze gratulujemy i czekamy na kolejne spotkania.
A może tak na stałe się przenieść do tego Budapesztu? 🔴🔴🔴 #LFC
— Wojciech Piela (@WPiela96) March 10, 2021