Dziś wreszcie mecze na ''odpowiednich stadionach'' - zapowiedź środy z Ligą Mistrzów
Tydzień temu Jurgen Klopp tłumaczył się z porażki z Realem Madryt, twierdząc, że w rewanżu jego podopiecznym na pewno będzie szło lepiej, bo zostanie on rozegrany na "odpowiednim stadionie", a nie obiekcie treningowym. Dziś wreszcie będziemy mieli okazję przekonać się, jak potężna jest moc Anfield oraz Signal Iduna Park, które też jest przecież pojemniejsza od The Etihad Stadium. Jak więc zapowiadają się dzisiejsze starcia ćwierćfinałowe w Lidze Mistrzów?
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Liverpool - Real Madryt
Arcyciekawie powinno się oglądać Liverpool z Realem, ale nie tylko ze względu na wybitne umiejętności piłkarzy obydwu drużyn, a głównie przez wyżej przytoczone słowa Kloppa. Niemiec, zamiast analizować wiele błędów swojego zespołu, wolał winę za porażkę zrzucić na boisko, przez co dziś będzie ciążyła na nim gigantyczna presja. Jeśli "The Reds" faktycznie nie zagrają o niebo lepiej dzięki Anfield, to Niemiec zwyczajnie się ośmieszy. Tym bardziej, że przecież ich stadion nie jest w tym roku jakąś twierdzą. Kilka tygodni temu zaliczyli przecież rekordową serię 5 ligowych porażek z rzędu na Anfield, a kibice śmiali się wówczas, że awans do ćwierćfinału udał się tylko dlatego, że obydwa mecze z Lipskiem grane były w Budapeszcie, a nie właśnie na domowym obiekcie.
Klopp after Liverpool's 3-1 loss last night: “It was strange tonight because of the stadium but Anfield is at least a proper stadium...that will be good for us."
— Footy Accumulators (@FootyAccums) April 7, 2021
Liverpool's form at 'proper stadium' Anfield in 2021: pic.twitter.com/0rXZi8OTea
Poza tym, Real tydzień temu był po prostu znacznie lepszy. Liverpool nie mógł pochwalić się kimś tak ogarniającym środek pola jak Toni Kroos, ani też tak wybuchowym skrzydłowym jak Vinicius, choć przecież ma światowej klasy zawodników na tej pozycji. Mało tego, "Królewscy" zagrali Liverpoolowi na nosie też pod względem radzenia sobie z osłabieniami. "The Reds" cały swój nieudany sezon zwalają na brak Virgila Van Dijka, borykającego się od kilku miesięcy z kontuzją. Real w meczu z nimi też nie mógł się w pełni skompletowaną defensywą, bo zabrakło w niej dwóch, najistotniejszych ogniw, Ramosa i Varane'a. Mimo to "Los Blancos" wyglądali w obronie dosyć pewnie. Podopieczni Jurgena Kloppa muszą więc wspiąć się dziś na wyżyny swoich możliwości nie tylko po to, by awansować, ale przede wszystkim po to, by zwyczajnie nie wyjść na idiotów, po wszystkim co mówili.
⚪️ Toni Kroos passing masterclass against Liverpool 🎯@ToniKroos | @realmadriden | #UCL pic.twitter.com/Ibgr0tSSse
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) April 12, 2021
Borussia Dortmund - Manchester City
Tu już głupich wymówek nie było, więc dziś obydwa te zespoły mają do udowodnienia tylko fakt, że po prostu są lepsze. Po pierwszym spotkaniu nie można było tego jednoznacznie stwierdzić. Dortmundczycy co prawda przegrali, ale otarli się o remis, bo zdobyli nawet potrzebną do niego bramkę, ale unieważniono ją przez rzekomą nakładkę Bellinghama. Wyjazdowy gol Marco Reusa strzelony w Manchesterze daje im jednak spore szanse na ugranie korzystnego dla nich rezultatu. Sprawę mógłby ułatwić też powrót do skuteczności Erlinga Haalanda. Norweg ostatnią bramkę dla Borussii zdobył 20 marca, a biorąc pod uwagę, że wcześniej strzelał co mecz, śmiało można powiedzieć, że wpadł w kryzys strzelecki. Jeśli się odbuduje, jego kolegom będzie dużo łatwiej. No chyba, że nie chce psuć krwi swoim przyszłym kolegom z zespołu...
Foden and Haaland all over each other at the final whistle. The future of Manchester City😊💙 pic.twitter.com/yRRI7obSjt
— Blue Moon Army (@blue_moon_army) April 6, 2021
Oprócz większej siły rażenia, Borussia będzie też potrzebowała sposobu na skuteczne przeszkadzanie pomocnikom City. Wszyscy z nich się bowiem ostatnio w wyśmienitej formie. Kevin De Bruyne, Phil Foden, Fernandinho czy Rodri. Pep Guardiola może dowolnie w nich przebierać, ustawiać w różnych konfiguracjach, a i tak będzie miał pewność, że środek pola zostanie zdominowany. Przynajmniej tak dzieje się od kilku dobrych tygodni w każdym spotkaniu. Żeby więc osiągnąć korzystny wynik, trzeba ich powstrzymać. No albo mieć na ławce trenerskiej Marcelo Bielsę, ale tego do wieczora nie uda się ogarnąć.
Kevin De Bruyne's game by numbers vs. Dortmund:
— Squawka Football (@Squawka) April 6, 2021
89% pass accuracy
12 passes into the box (most)
7 passes into the final
5 ball recoveries
5 duels won
5 crosses
2 take-ons completed
2 chances created
2 fouls won
2 shots
1 pre-assist
1 goal
We're all in awe. 🤤 https://t.co/qLies6mHI0