Bramy piłkarskiego raju OTWARTE!
Po długich tygodniach oczekiwania doszliśmy do decydującego momentu eliminacji do Ligi Mistrzów. Niektóre z zespołów miały krótką drogę do bram piłkarskiego raju, ale niektórzy przeszli prawdziwą „ścieżkę zdrowia”. A kto dzisiaj ma pełne prawo do świętowania awansu do najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na świecie? Przekonajmy się!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
PSV - Benfica 0:0 (wynik dwumeczu 1:2 dla Benfiki)
Po pierwszym meczu wydawało się, że Benfica może czuć pewien komfort przed zbliżającym się rewanżem w Eindhoven, chociaż patrząc na niektóre ruchy przed meczem musiały jednak dominować nerwy. Do takich wniosków można było dojść, gdy rzuciło się okiem na wyjściowy skład Benfiki. Jorge Jesus wystawił najbardziej defensywną jedenastkę, jaką można było sobie wyobrazić.
Trener „Orłów” został za to ukarany jeszcze w pierwszej połowie, po której musiał wprowadzić natychmiastowe korekty. Podziękowania należą się Lucasowi Verissimo, który nie wytrzymał i osłabił swój zespół, bo w kilkanaście minut zobaczył dwie żółte kartki. Taki obrót spraw skutkował tym, że to gospodarze przejęli inicjatywę i robili wszystko, aby swoją przewagę przekuć w korzystny wynik. Holendrzy najprawdopodobniej przechyliliby szalę zwycięstwa na swoją korzyść, gdyby nie pewien mankament - nieskuteczność. W tej kwestii dominował przede wszystkim Eran Zahawi, bo Izraelczyk po prostu powinien skończyć ten mecz co najmniej z jednym golem na swoim koncie. Ostatecznie skończyło się na poczuciu rozczarowania, bo bezbramkowy remis premiował Benfikę.
🇵🇹 Benfica po raz 16. w historii zagra w Fazie Grupowej #ChampionsLeague
— Ramirez (@CommonSensePL) August 24, 2021
54. występ portugalskiego klubu!
Łudogorec - Malmo 2:1 (wynik dwumeczu 2:3 dla Malmo)
Bułgarze w zeszłym tygodniu zagrali mocno poniżej oczekiwań i dzisiejszym rewanżem chcieli zmazać plamę ze Szwecji. Piłkarze Ługodorca podeszli do kwestii odrabiania strat bardzo na poważnie, bo pierwszy gol padł w 10. minucie po rzucie rożnym. Odpowiedni sygnał dał kapitan drużyny Łudogorca, który jednocześnie był strzelcem wspomnianej bramki. Szwedzi zachowali jednak pełen spokój i byli bliscy tego, aby bardzo szybko wrócić do punktu wyjścia. Zdołali nawet umieścić piłkę w siatce po kilku minutach, ale bramka ostatecznie została nieuznana.
W ostateczności to co nie udało się na początku pierwszej połowy, spełniło się tuż przed przerwą. Po golu autorstwa Birmancevicia wydawało się, że gospodarze z Bułgarii stoją pod ścianą i ich szanse na pokonanie szwedzkiego klubu były iluzoryczne. Zespół Malmo postanowił jednak wyciągnąć pomocną dłoń, bo tak należy potraktować rzut karny podyktowany dla Łudogorca. Radość ekipy z Razgradu wciąż nie mogła być pełna, bo do dogrywki nadal brakowało jednego strzelonego gola. Do końca meczu pozostawało jeszcze ponad pół godziny, ale żadna z akcji ofensywnych nie była skuteczna i to goście ze Szwecji zameldują się w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Malmo 🇸🇪 z awansem do fazy grupowej LM. No to Probierz bedzie mial wymówkę dla odpadnięcia z nimi w Q1 LE rok temu
— Michał (@majkel1999) August 24, 2021
Ferencvaros – Young Boys 2:3 (wynik dwumeczu 4:6 dla Young Boys)
Już w zeszłym tygodniu rywalizacja szwajcarsko-węgierska przyciągnęła największą uwagę. Trudno, aby było inaczej, skoro w Bernie oglądaliśmy aż pięć bramek. Mecz w Budapeszcie również nas rozpieścił, bo pierwszy gol w tym meczu padł już przed upływem piątej minuty spotkania. Węgrzy nie mieli jednak zamiaru zbytnio się tym przejmować, tylko zakasali rękawy i szybko zabrali się do roboty. A na efekty czekaliśmy niespełna kwadrans, bo właśnie tak szybko padł gol wyrównujący dla Ferencvarosu. Gospodarze postanowili pójść za ciosem i remis w dwumeczu pojawił się już w trzydziestej minucie meczu!
Prawdziwą próbą nerwów była druga połowa, bo dramaturgia praktycznie co chwila zmieniała przebieg tego dwumeczu. Zaczęło się od kolejnego gola dla Szwajcarów, a po kolejnych kilku minutach doszło do sytuacji, w której Ferencvaros kończył ten mecz w dziesięciu. To na dobrą sprawę powinno podciąć skrzydła gospodarzom, ale dzielni Węgrzy wciąż trzymali się wyniku i nadal naciskali na Young Boys. Klub z Berna musiał odczuwać te nerwy, a przynajmniej tak można uznać w przypadku Theosona Siebatcheu. Amerykanin mógł odebrać wszelkie nadzieje przeciwnikom, ale nie zachował zimnej krwi i nie zdobył gola z rzutu karnego. Mimo to, decydujący cios w końcu został zadany, a dokonał tego Felix Mambimbi dopiero w doliczonym czasie gry.
Rywalizacja Ferencvarosu z Young Boys to dwumecz kompletny. Dobre tempo, dużo goli, czerwone kartki, niestrzelone karne. Aż szkoda, że do końca pozostał już tylko kwadrans. No chyba, że Fradi coś wcisną w końcówce.
— Kuba Polkowski (@kubapolkowski) August 24, 2021