Plan Simeone NIE WYPALIŁ! BEZBARWNE Atletico REMISUJE z PORTO!
Swoją przygodę w tegorocznej edycji Lidze Mistrzów obecny mistrz Hiszpanii, Atlético Madryt, rozpoczęło od starcia na własnym boisku z FC Porto. Po wielkim sukcesie na krajowym, "Los Colchoneros" mają teraz wszelkie predyspozycje do tego, aby na poważnie zawojować na europejskim podwórku. Portugalska ekipa ma z kolei nadzieję sprawić podobną niespodziankę, co w zeszłym sezonie.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Atlético Madryt FC Porto 0:0
Atlético: Oblak; Felipe, Giménez, Hermoso (56' Lodi); Kondogbia, Koke (56' Correa), Carrasco, Lemar (36' De Paul), Llorente; Suárez, Félix (56' Griezmann)
FC Porto: Costa; Zaidu (46' Wendell), Pepe (54' Marcano), Mbemba (95' czerwona kartka), Corona; Díaz (84' drugi Pepe w FC Porto), Grujić, Uribe (66' Uribe), Otavinho; Martinez (66; Oliveira), Taremi
1/8 finału, ćwierćfinał, znowu 1/8, faza grupowa... To właśnie fazy Ligi Mistrzów, w których w ostatnich czterech sezonach Atlético Madryt kończyło swoją przygodę w najbardziej prestiżowych rozgrywkach na starym kontynencie. Ostatnim dobrym wynikiem w Champions League podopiecznych Diego Simeone było dojście do półfinału w sezonie 2016/2017, w którym to lepszy okazał się Real Madryt. Oczywiście, co roku Atlético jest wymieniane w gronie faworytów, a koniec końców fani "Los Colchoneros" mogą być bardzo zawiedzeni postawą swoich ulubieńców. Nawet jeśli wygrywa się na własnym stadionie z Juventusem 2:0 i wydaje się, że nie ma szans na wypuszczenie z rąk tej zaliczki, to w rewanżu przychodzi Cristiano Ronaldo i eliminuje hiszpańską ekipę. FC Porto z kolei jest w innej sytuacji. Po poprzednim sezonie portugalska ekipa niespodziewanie odprawiła z kwitkiem właśnie Juventus, wygrywając na stadionie w Turynie 3:2, po przegranym 1:2 pierwszym meczu. Swoją przygodę z Ligą Mistrzów ekipa Sérgio Conceição zakończyła w ćwierćfinale, przegrywając dwumecz z Chelsea, jakby nie było przyszłym triumfatorem rozgrywek. Na tle Atlético, Liverpoolu i Milanu, to Porto jest teoretycznie najsłabszą drużyną, ale piłka nożna jest przecież najpiękniejszym i najbardziej nieprzewidywanym sportem na świecie. W tej grupie może dojść do naprawdę dużej niespodzianki!
Simeone on FC Porto.
— Atlético de Madrid (@atletienglish) September 14, 2021
❝I expect intensity, high press and a lot of speed from them.❞#UCL pic.twitter.com/UqGvlxBTlT
Od początku gospodarze próbowali zaskoczyć portugalską drużynę dalekimi podaniami za ich linię obrony, jednak po chwili chyba stwierdzili, że nie tędy droga i przeszli na atak pozycyjny. Fani La Ligi mogli dostać niemałych flashbacków z przeszłości, bowiem w polu karny Porto doszło do starcia (nie pierwszego i nie ostatniego dzisiaj) Luisa Suáreza z Pepe. Urugwajczyk miał całkiem przyzwoitą okazję do zdobycia gola po podaniu Lemara, jednak z dobrej strony pokazał się Diogo Costa, który wybronił strzał byłego napastnika Barcelony.
Porto jednak się nie poddawało i na pewno tanio skóry nie sprzeda. Korzystając z błędów obrońców Atléti, próbowali oni dość odważnych ataków, a najaktywniejszy w pierwszych piętnastu minutach był Luis Díaz. Kolejną świetną kontrę goście przeprowadzili w 26. minucie. Prawą flanką popędził wspomniany już Luis Díaz, dobrze zagrał w pole karne do Zaidu, ale w ostatniej chwili przed strzałem Nigeryjczyka interweniował Kondogbia. W 36. minucie boisko musiał niestety opuścić rozkręcający się powoli Thomas Lemar. W końcówce pierwszej połowy doskonałą szansę miał João Félix, ale jak to ma w zwyczaju, w kluczowym momencie nie podjął dobrej decyzji i jego nieprzemyślane podanie piętą przejął Pepe. Do przerwy nic więcej się nie wydarzyło.
Porto dzisiaj wyszło na rąbankę, a Atletico wygląda jakby wyszło bez celu na boisko. Bezpłciowa ta pierwsza połowa.
— Brudny (@Brudnyy1) September 15, 2021
W 50. minucie Corona chyba próbował dośrodkować, ale wyszedł z tego dość ciekawy strzał, który... wylądował na słupku bramki Jana Oblaka. Był to poważny sygnał ostrzegawczy dla gospodarzy, bowiem Porto wystarczą tak naprawdę przypadkowe sytuacje, aby stworzyć zagrożenie. Atlético zaczęło grać o wiele ostrzej, a João Félix i Kondogbia zarobili po żółtej kartce. Simeone, widząc niemoc swoich podopiecznych, wprowadził na boisko chociażby Antoine'a Griezmanna, który zastąpił bezbarwnego znowu João Félixa.
Ogólnie rzecz biorąc, mecz nie należał do najciekawszych. Pierwszą poważną okazję do strzelenia bramki w drugiej połowie Atlético stworzyło sobie dopiero w 68. minucie za sprawą groźnego strzału Correi, wybronionego jednak przez Costę. W 80. minucie po błędzie Lodiego i po kuriozalnej sytuacji w polu karnym Oblaka, Słoweniec nie zrozumiał się z Kondogbią, obaj na siebie wpadli, a Taremi wpakował piłkę do bramki. Problem w tym, że kiedy napastnik Porto przewracał się, to skierował futbolówkę do siatki... ręką XD i gol nie został uznany. W 95. minucie Mbemba dostał czerwoną kartkę za faul na wychodzącym sam na sam z bramkarzem Griezmannem, ale z wywalczonego rzutu wolnego i tak nic nie było. Atlético w tak fatalnej formie dzisiaj nie mogło liczyć na więcej, aniżeli remis. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem i spokojnie może zostać uznany za najnudniejsze spotkanie tej kolejki Ligi Mistrzów...
Jak strzelić gola nie odsłaniając się? Cholo mierzy się z tą kwadraturą koła od lat, czasami mu wychodzi jakieś rozwiązanie, czasami nie. Dzisiaj jest słabo.
— Leszek Orłowski (@Leszek_Orlowski) September 15, 2021