Czy Messi przełamie klątwę? Zapowiedź wtorkowych i środowych spotkań 1/8 finału Ligi Mistrzów

Przed tygodniem mieliśmy naprawdę masę emocji, pięknych akcji oraz bramek w pierwszych 4 spotkaniach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Ten tydzień przyniesie nam ze sobą drugą ,,czwóreczkę”. A co to oznacza? Ano, przede wszystkim kolejną dawkę emocji oraz futbolu na najwyższym poziomie. Pora zatem przybliżyć sobie, co przyjdzie nam oglądać dziś i jutro wieczorem. No to jazda.

Bayern – Beşiktaş
Pierwsze z dzisiejszych spotkań. Faworyt jest oczywiście jeden. Mała podpowiedź: nie nosi on czarno-białych koszulek. Beşiktaşu oczywiście nie można lekceważyć (jak zrobiły to choćby ekipy Monaco, Lipska czy Porto), bo zajął on 1. miejsce w swojej grupie. Patrząc jednak na potencjały kadrowe obu ekip, budżety, doświadczenie poszczególnych zawodników na poziomie Ligi Mistrzów czy po prostu jakość, wygląda na to że kwestię dwumeczu będziemy mieli rozstrzygniętą już po pierwszym spotkaniu, zwłaszcza że będzie ono rozgrywane na stadionie Bayernu. Bayernu, który w ostatnim czasie jest naprawdę w wybitnej formie. Bayernu, który ma w swoim składzie Roberta Lewandowskiego i wielu innych kapitalnych zawodników jak choćby Arjen Robben, Thiago Alcantara, Arturo Vidal czy Thomas Müller. A to tylko część z nich. Tak więc mimo całej sympatii do ekipy Şenola Güneşa nie sądzę, by była ona w stanie realnie zagrozić Bawarczykom.

Nasz typ: 3-0

Chelsea – FC Barcelona
Widząc te drużyny obok siebie od razu przypominają nam się 2 wcześniejsze potyczki z nimi w rolach głównych – w 2009 oraz 2012 roku. Do historii przejdzie oczywiście ta pierwsza data. A konkretnie 6 maja 2009 roku. Skandaliczne wówczas decyzje norweskiego arbitra, Toma Henninga Øvrebø, najprawdopodobniej odebrały awans ekipie The Blues prowadzonej wówczas przez Guusa Hiddinka. Oczywiście, arbiter mylił się w obie strony (o czym świadczyć może chociażby wyrzucenie z boiska Bogu ducha winnego Abidala za faul-widmo na Anelce), ale nie da się ulec wrażeniu, że Chelsea na tych decyzjach ucierpiała zdecydowanie bardziej aniżeli Barcelona, która jeszcze w końcówce na skutek fantastycznego uderzenia Andresa Iniesty wyrwała awans zdruzgotanej ekipie ze Stamford Bridge. Mecz ten przeszedł do historii jako jeden z najgorzej sędziowanych spotkań w historii Ligi Mistrzów, o ile nie najgorzej. 3 lata później Katalończycy nie mieli już jednak tyle szczęścia – porażka na Stamford Bridge 0:1 oraz remis 2:2 u siebie zabrały im szanse awansu do finału Ligi Mistrzów. Finału, który ostatecznie ich pogromcy, zawodnicy Chelsea, zdołali wygrać w rzutach karnych mimo wcześniejszych przeciwności losu (mecz z Bayernem na ich stadionie, stracony gol na 0:1 w końcówce czy rzut karny w dogrywce po faulu Drogby na Riberym). Jutro przyjdzie więc czas by wyjaśnić sobie na dobre dawne niesnaski. Faworytem będzie Barcelona, która po ostatnim przeciętnym sezonie w tym jak na razie idzie jak burza. Z kolei Chelsea wręcz przeciwnie – zeszły sezon na fantastycznym poziomie, a ostatnio bryndza, i to na dodatek nie z Podhala. Pikanterii temu spotkaniu dodaje fakt, że ponoć na włosku wisi posada menedżera The Blues, Antonio Conte. Wygląda więc na to, że starcie z Barceloną będzie dla niego albo ostatnią deską ratunku, albo gwoździem do trumny. W Barcelonie z kolei wielkie zaangażowanie na pewno będzie chciał pokazać Leo Messi, któremu jak do tej pory w całej swojej karierze ani razu nie udało się strzelić bramki w meczu przeciwko Chelsea (najbliżej był w 2012 roku, kiedy z rzutu karnego trafił w poprzeczkę). Argentyńczyk będzie mógł zatem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – przełamać swą ,,klątwę” oraz przybliżyć Blaugranę do awansu. Sam mecz natomiast na pewno jest największym hitem wtorkowo-środowej serii gier w Champions League.

Nasz typ: 1-1

Sevilla – Manchester United
Przenieśmy się zatem już do spotkań jutrzejszych. A tutaj niemniej ciekawy mecz niż te dzisiejsze – Sevilla na Ramon Sanchez Pizjuan podejmie Manchester United. Tutaj pozornie również faworyt jest jeden, aczkolwiek ofensywny styl gry preferowany przez zawodników Vincenzo Montelli może zrobić robotę. Może, ale nie musi, bo jak właśnie wspomniałem – trenerem Andaluzyjczyków jest pan Montella, szerzej znany jako parodysta z Milanu. W Sevilli jednak jest to człowiek zagadka – jego zespół nieraz gra tak, jakby był na poziomie Atletico czy Realu, a potem potrafi sobie przegrać z Betisem w Gran Derbi. W Lidze Mistrzów ciężko jednak cokolwiek o jego pracy powiedzieć. Sam Włoch ma bowiem doświadczenie z gry w tych rozgrywkach, ale jeszcze nigdy nie był w nich jako trener. Po drugiej stronie mamy za to wszechstronnie doświadczonego i utytułowanego ,,The Special One”, czyli wielkiego Jose Mourinho. Choć w ostatnich latach wielkiego już głównie z nazwy, a nie z osiągnięć. Ostatnie poważne trofeum Portugalczyk wygrał niespełna 3 lata temu, kiedy po latach odzyskał mistrzostwo Anglii z Chelsea. Oczywiście, w zeszłym sezonie była wygrana z Manchesterem w Lidze Europy, ale w porównaniu do mistrzostwa kraju czy Ligi Mistrzów to umówmy się, jest to ŚREDNIO poważne trofeum. W tegorocznej edycji Champions League Manchesterowi United idzie jednak nadspodziewanie dobrze. Może dlatego, że w grupie nie mieli rywali, którzy byliby w stanie realnie im zagrozić, nie wiem. Wiem natomiast jedno – Sevilla to nie CSKA czy Bazylea (która przypomnijmy raz zdołała ograć Czerwone Diabły). O będącej w gównianej formie Benfice nawet nie wspominam, bo zwyczajnie nie warto. United pozostają oczywiście faworytami w tym starciu, ale muszą przygotować się na niezwykle trudne spotkanie na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Pomimo Montelli na ławce Sevilli.

Nasz typ: 2-2

Szachtar Donieck – AS Roma
Z pozoru najmniej elektryzujące nas starcie ze wszystkich czterech spotkań. No właśnie – z pozoru. Bo tak jak wspomniałem wcześniej – w Lidze Mistrzów niczego nie można przewidzieć i w środę o 20:45 możemy mieć nie jeden, a dwa dobre mecze. Szachtar po zaskakująco dobrej postawie w fazie grupowej uległ jedynie będącemu w kosmicznej formie Manchesterowi City (choć, jak pamiętamy, w ostatnim spotkaniu grupowym podopieczni Paulo Fonseki ograli The Citizens 2:1). Wykopane zostało przez nich Napoli, które radziło i radzi sobie fantastycznie w Serie A i wciąż nie daje się wyprzedzić Juventusowi. To nie pozwala gościom z Rzymu, którzy w tabeli do wspomnianego Napoli tracą aż 16 punktów, zlekceważyć zawodników Szachtara. Wie o tym dobrze Eusebio Di Francesco, dlatego sądzę, że w środę Roma będzie starała się przede wszystkim nie stracić bramki, a już na pewno nie przegrać. O tym z kolei wie Paulo Fonseca i na pewno nakaże swoim zawodnikom pełną ofensywę od pierwszego gwizdka i szybkie zdobycie  gola, by potem Rzymianie się otworzyli, dając tym samym gospodarzom możliwość skontrowania. A zawodników do kontry to oni mają – Bernard, Taison, Marlos czy Fred to niezwykle szybcy, dynamiczni i świetni technicznie zawodnicy, wszyscy z resztą rodem z Brazylii. I choć Roma jest faworytem tego dwumeczu, tak jednak odnoszę wrażenie, że w tym ukraińskim piekiełku podopieczni Di Francesco nie poradzą sobie z Szachtarem.

Nasz typ: 2-1

 No, będzie tego. 4 spotkania – 4 widowiska sportowe na poziomie Ligi Mistrzów. Szykuje się zatem niezwykle sportowy środek tygodnia. Oczywiście standardowo nie patrzcie na typy (a już na pewno się nimi nie sugerujcie), bo na 99.9% nie wejdzie ŻADEN z nich. Ale w końcu jesteśmy na footroll.pl, więc trzeba trzymać odpowiedni poziom gównowiedzy. Oglądajcie zatem dzisiejsze i jutrzejsze spotkania, cieszcie się i emocjonujcie nimi, bo rewanże dopiero w marcu. Adieu!

Autor

Adrian Kozioł

Koziello95