Wolfsburg WŚCIEKŁY na sędziów po meczu z Sevillą
"Wilki" raczej Ligi Mistrzów w tym sezonie nie zawojują, no ale jakieś punkty do kolekcji mogą dołożyć. Wczoraj po takim se meczu bliscy byli pokonania faworyzowanej mimo wszystko Sevilli, z tym że o wyniku meczu zadecydował rzut karny, który został podyktowany w samej końcówce. W Wolfsburgu wszyscy podkreślają - zostaliśmy oszukani!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
To nie był taki zwyczajny karny, w którym ktoś przejechał "sankami", albo zagrał ręką, którą w obecnych czasach nie sposób trafnie zinterpretować. Sytuacja była inna. Sevilla atakowała i jedna taka szalona piłka zaplątała się gdzieś między nogami zawodników. Był tam pomocnik Wolfsburga, Joshua Guilavogui, który po prostu tę futbolówkę wybił. Proste? Nie do końca.
Tylko że kopnął piszczelem w spód stopy, co może brzmieć jak kuriozalna wymówka... No ale w tej sytuacji chyba faktycznie tak to trzeba odebrać. Jeśli faul, to prędzej Lameli.
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) September 30, 2021
Otóż był tam też Erik Lamela. Gdy rosły Francuz robił ruch nogą, wymachując nią, aby wyekspediować futbolówkę (w sensie kopał), to w tej samej chwili skrzydłowy Sevilli próbował "dobrać" się do futbolówki. Był jednak spóźniony, co spowodowało zderzenie nóg obu piłkarzy. Spód buta Guilavoguiego zetknął się z piszczelem Lameli, co na powtórkach czy też zatrzymanych klatkach wyglądało jednoznacznie - nakładka! Sęk w tym, że rzeczywistość była trochę inna... To Francuz był pierwszy przy piłce, a Argentyńczyk spóźniony trafił go - tak, tak - piszczelem w stopę.
Faul? Być może, ale nie w tę stronę, w którą został podyktowany... Bo rzecz jasna VAR podpowiedział arbitrowi z Bułgarii, Georgiowi Kabakovowi, że ten powinien podyktować "jedenastkę". No i przy okazji Guilavogui zobaczył drugą żółtą kartkę, za co wyleciał z boiska. Wypowiedzi pomeczowe "Wilków" nie mogą dziwić.
Trener Oliver Glasner:
Zasłużyliśmy na zwycięstwo. Nie jestem zadowolony z tego punktu, ale niestety. Taka decyzja zapadła. Wszyscy na stadionie i przed telewizorami zgadzają się, że to nie był faul. Sędzia VAR wyolbrzymił tę sytuację.
Pomocnik Maximilian Arnold:
W Lidze Mistrzów nie można czegoś takiego zagwizdać. Sędziowie chyba po raz pierwszy używali weryfikacji video... Pokazano nieruchomy obraz, a na podstawie nieruchomego obrazu można podyktować wiele przewinień.
Trener Sevilli, Julen Lopetegui:
Szkoda, że nie mogliśmy odwrócić wyniku w taki sposób, na jaki zasłużyliśmy.
Najwyraźniej więc także w samej Sevilli są świadomi pewnych kontrowersji związanych z tym rzutem karnym. Oczywiście nie ma też co ich krytykować, że nie oddali "jedenastki", ani że nie przeciwstawili się decyzji sędziego... To byłoby głupie, przecież to był ułamek sekundy, piłkarze nie muszą w danej chwili o tym wiedzieć, zresztą gra toczy się o wielkie pieniądze. Później było już natomiast po ptokach. Decyzja to w całości odpowiedzialność arbitra, a ten po prostu się nie popisał i tyle.