Co to był za mecz?! Real Madryt przegrał, ale wciąż ma szansę na finał Ligi Mistrzów!
Siedem bramek, masa emocji i w pełni zasłużone zwycięstwo Manchesteru City. Podopieczni Pepa Guardioli pokonali przed własną publicznością Real Madryt 4:3 i poczynili wielkie krok w kierunku awansu do nadchodzącego finału. Kwestia tego, kto zagra w najważniejszym meczu tego roku, rozwiąże się jednak w rewanżu, który zostanie rozegrany w Madrycie.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Manchester City - Real Madryt 4:3
Jedno trzeba powiedzieć już na starcie, mecz rozgrywany na obiekcie w Manchesterze nie przypominał spotkania w ramach zmagań w Lidze Mistrzów. Tu było dosłownie wszystko. Od emocji, przez bramki, aż po multum emocji. Przypominając sobie poprzednie starcia, nie boimy się przyznać, że przyszło w samą porę. Tak, był to mecz na miarę najbardziej prestiżowych rozgrywek na kontynencie.
Niestety, nie każdy wróci do domu w dobrych nastrojach. Patrząc na składy obu drużyn, faworytem tego meczu byli piłkarze Manchesteru City. No, ale grali na wielki Real Madryt, który do tego typu starć wychodzi podwójnie zmotywowany. Być dlatego nawet mimo porażki wciąż znajdują w grze o awans do meczu finałowego. Co tu dużo mówić, nie było to najlepsze spotkanie w wykonaniu stołecznego zespołu. Zaczęli źle, zaledwie chwilę po gwizdku rozpoczynającym to starcie na listę strzelców wpisał się Kevin de Bruyne. Reprezentant Belgii wykorzystał fatalne zachowanie w defensywie Królewskich i bez większych problemów wpisał się na listę strzelców. Kilka minut później wynik meczu podwyższył wracający do wysokiej dyspozycji Gabriel Jesus i gdy niemal wszystko wskazywało na to, że drużyna prowadzona przez Carlo Ancelottiego nie będzie miała czego zbierać, padła bramka kontaktowa.
Jednym z bohaterów Realu Madryt ponownie został Karim Benzema. Najlepszy strzelec stołecznego zespołu umieścił piłkę w siatce jeszcze przed końcem pierwszej odsłony, lecz nie był to koniec strzelania w tym meczu. Masę emocji zapewniła nam także druga połowa. Dużo lepiej znów zaczęli Obywatele, po tym, jak rezultat na tablicy wyników podwyższył Phil Foden. Euforia w szeregach mistrza Anglii nie trwała jednak długo. Zanim gwizdek arbitra wybrzmiał po raz ostatni, na listę strzelców wpisali się także Vinicius Junior i raz jeszcze Karim Benzema. Finalnie do triumfu jednak nie wystarczyło. W międzyczasie kropkę nad „i” postawił Bernardo Silva, przyczyniając się do ważnego zwycięstwa 4:3. Porażka na Etihad Stadium nie przekreśla jednak Królewskich w walce o awans do finału. Wszystko rozwiąże się w rewanżu, który zostanie rozegrany w Madrycie.
Vinicius traci piłkę na skrzydle, gol dla City. Kolejna akcja, Vinicius dostaje piłkę na skrzydle i decyduje się na drybling, mija Fernandinho, gol.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) April 26, 2022
Karim Benzema nie wykorzystuje dwóch karnych z Osasuną. Podchodzi do kluczowej 11 z City, strzela panenką.
To jest *ten* mental.