Wielki powrót Realu Madryt. Królewscy zagrają w finale Ligi Mistrzów!
Cóż to był za pojedynek, ile tu było emocji i przede wszystkim, co uczynił Real Madryt? Zespół prowadzony przez trenera Carlo Ancelottiego znów dokonał niemożliwego. Wystarczyły zaledwie dwie minuty, aby skazani na porażkę zawodnicy gospodarzy doprowadzili do remisu i wielkim stylu wywalczyli awans do wielkiego finału, gdzie zmierzą się z Liverpoolem.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Real Madryt – Manchester City 3:1 (90', 90+1' Rodrygo, 90+6' Benzema - 74’ Mahrez)
Pierwsza część batalii o awans do wielkiego finału została rozegrana już we wtorek. Zespół prowadzony przez trenera Kloppa pokonała na wyjeździe Villarreal 3:2 i tym oto akcentem zameldował się w finalnej części zmagań o miano najlepszej drużyny na kontynencie.
Nie był to jednak koniec rywalizacji w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie. Mimo porażki w pierwszym spotkaniu przed szansą awansu do nadchodzącego finału wciąż stał Real Madryt. Dla przypomnienia, pierwszy mecz stołecznego zespołu z Manchesterem City zakończy się porażką 3:4, lecz zważając na poprzednie spotkania z udziałem Królewskich nie było najmniejszych wątpliwości, iż losy awansu do finału wciąż były kwestią otwartą. Efekt? Na przestrzeni całego starcia stroną dominującą byli piłkarze Realu Madryt. Atakowali, tworzyli masę dogodnych sytuacji i jednocześnie przez większość pojedynku nie mogli się dogadać ze skutecznością, która przyszła w najmniej oczekiwanym momencie.
Real Madryt znów udowodnił, że tej drużyny się nie skreśla. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry o krok od awansu do finału byli Obywatele. Bramka Riyada Mahreza przynajmniej w teorii miała dać im możliwość walki o najważniejsze trofeum na kontynencie, lecz wtedy znów obejrzeliśmy kapitalny powrót w wykonaniu stołecznego zespołu. Wystarczyły zaledwie dwie minuty, aby świeżo upieczony mistrz Hiszpanii nie tylko zdobył bramkę kontaktową, ale przede wszystkim doprowadził do dogrywki. Bohaterem gospodarzy został wprowadzony po przerwie Rodrygo. Wszelkich formalności dopełnił zaś Karim Benzema.
Real Madryt w Lidze Mistrzów to zjawisko nadprzyrodzone.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) May 4, 2022