Przynajmniej Glik dobrze zagrał
Ten tekst dedykuję masochistom, którzy zamiast meczu PSG z Liverpoolem, woleli przełączyć na mecz Atletico Madryt z AS Monaco. Podziwiam Was, serio. Gdyby to ode mnie zależało, prawdopodobnie poszedłbym spać. Ale rozgośćcie się śmiało.
W końcu po dłuuuugiej przerwie wróciła nasza ulubiona i najukochańsza Liga Mistrzów serwując nam już w pierwszy dzień kilka ciekawie zapowiadających się spotkań. Jednym z nich miało być spotkanie w Księstwie Monaco pomiędzy drużynami, które nie dzieli aż tak wiele. Oba kluby prezentują na krajowym podwórku poziom poniżej oczekiwań. Oba kluby prawdopodobnie zaczęły się skupiać tylko na Lidze Mistrzów. Serio, uwielbiam to pojęcie, ponieważ moim skromnym zdaniem, szanująca się drużyna z topu walczy o wszystkie trofea, a nie o te, które sobie wybiorą. No ale nic, zacznijmy od tego, że nie jestem fanem ani piłki francuskiej, ani usypiającej gry Atletico. Nie wiem jak Wam, moi drodzy, ale mi się Atletico zdążyło przejeść, zanim zdążyłem się nim nasycić. Ale powiedziałem sobie "Hej, daj temu szansę, może będzie to spotkanie trzymające wysoki poziom, dostarczający emocje". Tia...to co czułem, możecie wywnioskować w tytule, ale do Glika wrócę później.
Spotkanie zaczęło się tak jak przewidywano. Atletico kontrolowało przebieg gry, atakowało dość często prawą stroną boiska, czyniąc Chadliego praktycznie zupełnie bezużytecznego. Jednak to Monaco zaczęło odważniej, groźniej co poskutkowało bramką już w 18 minucie spotkania. Szczęśliwcem został nowy nabytek Monaco, 22-letni Samuel Grandsir. Ja wiem, że to tylko jeden gol i jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale chyba zacznę obserwować tego chłopaka, z resztą zobaczcie sami.
S. Grandsir goal against Atletico madrid pic.twitter.com/QJTvKG4As3
— Giorgi Tlashadze (@GTlashadze) 18 września 2018
Kryminał dla tego, kto pod swoim polem karnym, biegnie z piłką w kierunku swojego bramkarza. Pragnę dodać, że to 100% wszystkich celnych strzałów Monaco w tym spotkaniu. Pod koniec gry jeszcze miał szansę Glik, ale do Glika wrócę później. Stracona bramka zadziałała na Hiszpanów jak płachta na byka materac na gimnazjalistę po dwóch majzach w ciągu dnia. Ruszyli więc do intensywniejszych ataków, które przyniosły skutki. Chadli w tym momencie czekał w kolejce po browara, tak bardzo go nie widziałem. Strzał na 1:1 oddał nie kto inny jak Diego Costa. Muszę tutaj oddać Atletico, że 3 podania z pierwszej piłki od linii obrony, do napastnika, budzi szacunek. Nieco niemrawy był w tej akcji Kamil Glik, ale do Glika wrócę później.
Goal! Diego Costa #ASMAtleti #AúpaAtleti #AtléticosPorElMundo pic.twitter.com/rIZ1p5hFaE
— Marickian (@Marickian) 18 września 2018
Stare chińskie powiedzenie mówi "Jak powiedziałeś A, to musisz powiedzieć też tletico Madryt strzela gola na 2:1". A słowo w czyny się obróciło. Jose Maria Gimenez strzela typowego gola "do szatni" oraz na rozluźnienie. Nie ma bowiem lepszego uczucia, niż schodzenie do szatni z korzysnym dla siebie wynikiem...no może pizza o 2 w nocy na gastrofazie to lepsze uczucie, no ale rozumiecie o co chodzi. Nie będę się o tym długo rozpisywał, take a look.
⚽️ Monaco vs Atletico Madrid | J. Gimenez (GOAL) 46' pic.twitter.com/6nN8EaUOJz
— CY☆9NEXUS (@D9INE_NEXUS_) 18 września 2018
Jak wiadomo, Atletico w stałe fragmenty umie, tak więc ten gol można było przewidzieć. Tym bardziej, że za krycie Gimeneza nie był odpowiedzialny Kamil Glik, bo gdyby był, to by gola nie było. Ale do Glika wrócę później.
Gwizdek, przerwa. Teraz proszę się przygotować, na najbardziej rzetelną relację z drugiej połowy tego przewidowiska i stadionów świata.
Druga połowa się odbyła.
Zdziwieni? Może przekona Was to, że w drugiej połowie ze znudzenia zacząłem się uczyć gry na skrzypcach i opracowałem czwartą zasadę dynamiki. Ale żeby za wiele nie ironizować, może statystyki do Was przemówią.
Sytuacje bramkowe
AS Monaco - 5
Atletico Madryt - 1
Strzały na bramkę
AS Monaco - 0
Atletico Madryt - 0
Merci oraz Gracias. A teraz do Glika!
Kamil Glik według mnie zaprezentował się w tym meczu bardzo solidnie. Nie bał się walczyć o piłkę w swoim polu karnym, kosząc przy tym Griezmanna. Kilkukrotnie wybijał to ostatnie podanie Atletico w pizdu daleko w przestrzeń. Dobrze się ustawiał, dyrygował w obronie. Fakt, nieco zaspał przy golu Costy, ale nie zsyłałbym go za to do piekła. Bardzo mi się podobała jego gra, tym bardziej, że w 90 minucie mógł strzałem głową wyrównać wynik spotkania, jednak piłka poleciała obok bramki. Z resztą i tak Oblak by to obronił.
Jeszcze moja subiektywna opinia
MVP spotkania - Antoine Griezmann
Dupa spotkania - Nacer Chadli
Generalnie mecz do zapomnienia, nie lubię, nie szanuję. To nie była Liga Mistrzów.