Pamiątki z Placu Czerwonego? Ból i zgrzytanie zębami!
Julen Lopetegui wyszedł z założenia, że podróż do Moskwy to będzie przyjemne doświadczenie i uznał, że zostawienie kilku podstawowych piłkarzy nie będzie stanowić problemu. Uprzedzając fakty - trochę się przeliczył. To była droga przez mękę dla zawodników ze stolicy Hiszpanii zakończona powrotem bez punktów. Spore rozczarowanie przeżyli kibice Królewskich.
Patrząc na desygnowaną jedenastkę przez Lopeteguiego, jedynym zaskoczeniem (jeżeli można o tym mówić w tych kategoriach) była obecność Sergio Reguilóna, który na lewej obronie zastępował Marcelo. Dla 22-letniego defensora był to debiut w pierwszej drużynie Realu Madryt. Oprócz tego, szansę gry od pierwszej minuty otrzymali m.in.: Lucas Vazquez oraz Dani Ceballos. Początek spotkania był mrożący krew w żyłach dla sympatyków 13-krotnego zdobywcy Pucharu Europy. Fatalny błąd Toniego Kroosa został bezlitośnie wykorzystany przez Nikolę Vlasicia. Niemiec w niezrozumiały dla siebie sposób chciał zagrać do swoich partnerów z defensywy, ale zawodnik gospodarzy wyczuł nadchodzącą katastrofę, uprzedził wszystkich i bezproblemowo pokonał Keylora Navasa. Zagranie zszokowało całe środowisko piłkarskie, gdyż Niemiec nie przyzwyczaił do takich błędów.
Jesli ktos nigdy nie widzial zlego podania Toniego Kroosa, wlasnie byla okazja. Real 0:1.
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) 2 października 2018
Zatrzymajmy się jeszcze przy Chorwacie. Młodszy brat Blanki Vlašić, wybitnej lekkoatletki, zapisał się w historii Realu Madryt. Dołączył do Roya Makaaya jako strzelec jednego z najszybciej strzelonych goli przeciwko Realowi.
Vlasic's goal (at 64 seconds) is the second quickest by Madrid in the Champions League, after Makaay's in 2007 (at 10 seconds and Madrid palmed) and ahead of Mandzukic's last month. April (at 77 seconds and Madrid palmed).
— MisterChip (English) (@MisterChiping) 2 października 2018
Po niespełna pięciu minutach, były zawodnik Bayernu Monachium chciał naprawić swój błąd, ale rykoszet ułatwił interwencję Igorowi Akinfiejewowi. W kolejnych minutach, krystalizowała się przewaga Los Blancos. Szansę na wyrównanie miał Ceballos, ale skierował piłkę ponad bramkę. Kolejne zagrożenie miały tworzyć stałe fragmenty gry, ale Rosjanie bardzo mądrze ustawiali pułapki ofsajdowe. A jak wyglądała drużyna ze Wschodu? Jednobramkowe prowadzenie to było za mało dla nich. Próbowali zaskakiwać rywali szybkim przejściem z obrony do ataku, ale brakowało precyzji w ostatnich zagraniach. Gra defensywna CSKA zasługuje jednak na słowa uznania. Główne zagrożenie tworzył strzelec bramki, Vlašić. Dani Carvajal nie radził sobie z grą defensywną na swojej stronie, a w ataku był równie bezbarwny. Madrytczycy mieli tylko jeden pomysł na grę - wpakować piłkę do siatki. Najgroźniejsza akcja gości była dziełem skrzydeł. Do przeciągniętego dośrodkowania Vazqueza doszedł Reguilon, ten podjął próbę strzału. Piłka została wybita, dopadł do niej jeszcze Carvajal, ale piłka dotarła w okolice Kremla. Wydawało się, że oblężenie bramki "Koni" (to pseudonim CSKA) przyniesie zamierzony efekt, ale wykończenie akcji wołało o pomstę do nieba. Największy sygnał ostrzegawczy to płaski strzał Casemiro, który wylądował na słupku. Pierwsza poważna próba strzału z dystansu mogła zakończyć się strzelonym golem. O następnej próbie Brazylijczyka lepiej nie wspominać. Bliski wyrównania był Karim Benzema, który uderzył futbolówkę w poprzeczkę. Pierwsza połowa charakteryzowała się ogromnymi problemami Realu, a dopełnieniem tego obrazu było wejście Odriozoli, który zastąpił Carvajala schodzącego z urazem. Pierwsze diagnozy mówią o kontuzji lewej łydki. Trzeba czekać na wyniki badań, które nastąpią po powrocie do Hiszpanii. Pomysłem na uporządkowanie gry było wprowadzenie Pana "The Best" - Luki Modricia. Nie minęła godzina, a Julen Lopetegui rzucił wszystkie karty na stół i powiedział "sprawdzam!". Co się sprawdziło? Tylko to, że piłkarze z Estadio Santiago Bernabeu mają ogromny problem z przedarciem się przez agresywną obronę rywala, która nie odstępuje ani na krok. Widać było, że trener Wiktar Hanczarenka uważnie obserwował grę przeciwnika podczas niedawnych meczów z Athletikiem, Sevillą czy Atletico. Wystarczyło wyciągnąć odpowiednie wnioski. Po odrobionej pracy domowej można było dopisać sobie trzy punkty po starciu z obrońcą tytułu najlepszej drużyny klubowej w Europie. Piłkę na wagę punktu miał jeszcze Mariano Diaz, ale były napastnik Olympique Lyon wziął przykład z partnerów i trafił zaledwie w słupek. Maszyna strzelecka pod królewską banderą zablokowała się na dobre - ostatni gol padł ponad 5 godzin temu!
CSKA-Madrid 1-0 Minuto 71.
— Pedro Martin (@pedritonumeros) 2 października 2018
El Madrid lleva 300 minutos (5 horas) de juego sin marcar.
Ostatnim akordem tego spotkania było wykluczenie Igora Akinfiejewa. Były bramkarz Sbornej opuścił przedwcześnie boisko w wyniku dwóch żółtych kartek. Hiszpański futbol na samą myśl o Rosji będzie miał koszmary. Reprezentacja nie poradziła sobie z podopiecznymi Stanisława Czerczesowa, a teraz Real stracił punkty na Ariena CSKA. Ludzie z Półwyspu Iberyjskiego nie będą wysyłać swoim najbliższym pocztówek z dopiskiem: "From Russia with Love".
CSKA Moskwa: Akinfiejew - Fernandes, Becão, Czernow, Nababkin - Obliakow (90'+8' Kyrnats), Bijol, Vlašić, Achmetow - Dzagojew (65' Jefriemow) - Czałow (78' Sigurðsson)
Real Madryt: Keylor - Carvajal (43' Odriozola), Varane, Nacho, Reguilón - Lucas Vázquez (58' Mariano), Casemiro (58' Modrić), Kroos, Ceballos - Asensio, Benzema.