Jakim cudem Ajax nie pokonał takiego słabego Bayernu?!
Z sentymentem pisali kibice Bayernu Monachium na Twitterze, że "za Juppa to takim Ajaksem się podłogę wycierało", w czym zapewne mieli pewną rację. Bo dzisiaj na Allianz Arenie Bawarczycy grali jak ostatni kelnerzy i autentycznie powinni się cieszyć, że udało im się zremisować z ekipą z Amsterdamu 1:1. Tak, tak. Holendrzy byli zdecydowanie lepsi!
Nic nie zapowiadało tego, że ekipa z Eredivisie, czyli ligi w skali europejskiej co najwyżej przeciętnej, będzie miała coś do gadania w starciu z gigantem. Bayern w dwóch ostatnich meczach ligowych zdobył tylko jeden punkt, w dodatku Sport Bild wyciągnął na światło dziennie rzekome brudy z szatni, o których pisaliśmy na Footrollu TUTAJ. Wszyscy spodziewali się, że monachijczycy po prostu wyjdą i zrobią porządek, klepną Ajax kilkoma bramkami i pokażą światu, że to, co działo się u nich w ostatnim tygodniu, to tylko lekkie zachwianie, a nie jakiś poważny kryzys. Zapowiedzi były bojowe, ale piłkarze nie pokazali tego, co obiecywali, a wręcz przeciwnie.
Lecz tak jak napisałem powyżej, zaczęło się zupełnie inaczej. Pierwszy kwadrans to totalna dominacja Bayernu i właściwie jedyny taki moment, w którym mecz wyglądał tak, jakby Ajax miał "oblać ten egzamin na piątkę". W 3. minucie Arjen Robben, a jakżeby inaczej, zszedł do lewej nogi i nieźle naciągnął w bramce Andre Onane, a już minutę później Mats Hummels wykorzystał gapiostwo obrońców i po dośrodkowaniu holenderskiego skrzydłowego głową wpakował piłkę do bramki. Pomyślałem sobie, że niemiecki stoper wysłał mediom sygnał, że to, o czym pisałem w podlinkowanym artykule, należy tylko do spekulacji, lecz to był dopiero początek spotkania...
Hummels udowadnia dzisiaj, że ta ostra krytyka, która zdaniem "Sport Bilda" spłynęła na niego ze strony Kovaca, była w pelni uzasadniona.
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) 2 października 2018
Bo Ajax dość szybko się obudził, strach z nich zszedł, a w jego miejscu pojawiła się koncentracja. W 22. minucie prawy obrońca Holendrów, Noussair Mazraoui, fantastycznie podłączył się do akcji ofensywnej, wymienił podanie z niezwykle aktywnym w tym spotkaniu Dusanem Tadiciem i pokonał Manuela Neuera! Było to przypieczętowanie kilku świetnych minut amsterdamczyków, którzy odważnie zaczęli pogrywać sobie z Bayernem. Z Bayernem, który grając u siebie, miał niewiele większe posiadanie od rywali, który miał problemy ze skonstruowaniem akcji i który ogólnie zawodził. Niepewna była przede wszystkim obrona, ale od czego między słupkami jest Manuel Neuer? Doświadczony golkiper pokazał hejterom, uważającym go za przereklamowanego bramkarza, że wciąż jest światowym topem, broniąc tuż przed przerwą atomowe uderzenie Hakima Ziyecha.
Bayern haven't had a shot on target from the 19th to the 77th minute. #FCBAJA
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) 2 października 2018
Tego, jak zaczęła się druga połowa, nie spodziewał się chyba nikt, łącznie z fanami Ajaxu. Dlaczego? Ano dlatego, że przyjezdni na Allianz Arenę wyskoczyli z kilkoma stuprocentowymi sytuacjami! Ba, oni byli wręcz nonszalanccy i ośmieszali defensywę monachijczyków, grając tak, jakby mieli przed sobą zawodników z dolnej części tabeli Eredivisie. Ziyech jednym ze swoich fenomenalnych długich podań obsłużył Davida Neresa, a ten dośrodkował do zupełnie niepokrytego Tadicia (where are you, Hummels?), który na swoje nieszczęście nieczysto trafił w piłkę w stuprocentowej sytuacji. Ale spoko, dwie minuty później po bardzo efektownej i kombinacyjnej akcji mocny strzał oddał Nicolas Tagliafico, lecz pewnie w bramce spisywał się Neuer, będący... najlepszym piłkarzem Bayernu na boisku. Aczkolwiek nawet on nie ustrzegł się błędu, kiedy kilka minut po wyżej wymienionych okazjach nie popisał się dokładnym podaniem, co skończyło się na ciekawej, ale niedokładnej próbie przelobowania go z połowy przez Matthijsa De Ligta - 19-letniego kapitana gości. Warto też wspomnieć o jednej z akcji Ziyecha, który zaśmiał się w twarz Hummelsa, zakładając mu dziecinną siatkę na środku pola karnego Niemców! Aha, setę miał jeszcze Donny van de Beek, ale w doskonałej sytuacji nie trafił w bramkę.
Po okresie kilkunastominutowej przewagi Ajaxu Bayern przejął inicjatywę i zaczął niczym huragan łomotać w bezradnego Onanę, którego obrońcy nie byli w stanie zatrzymać szaleńczych ataków monachijczyków... Hahahahaha, nic bardziej mylnego! Bawarczycy nie grali zupełnie nic, nie byli w stanie skonstruować żadnej akcji i nie stwarzali absolutnie żadnego zagrożenia pod bramką Kameruńczyka! Wiadomo, 19-latek i dwóch rok starszych kolegów to obronna zapora nie do przejścia dla Lewandowskiego, Jamesa, Thiago czy Ribery'ego. Jedyną groźną okazję miał Kolumbijczyk w 74. minucie, kiedy po wstrzeleniu na pałę piłki przez Serge'a Gnabry'ego i uderzeniu Rodrigueza piękną obroną popisał się Onana. Poza tym nic. Null. Zero. Serio, nie żartuję.
Może zabrzmi to bezczelnie, ale będę zły jeżeli tego nie wygramy. A wściekły przy ewentualnej porażce.
— Tomasz Weinert (@PanTomaszJZW) 2 października 2018
Im bliżej były końca, tym ataki monachi... nie, nie zwiększały na sile. Dalej gówno grali, a w dodatku mogli jeszcze przepieprzyć, kiedy w 92. minucie z rzutu wolnego kropnął Lasse Schöne. Na jego nieszczęście w bramce Bayernu stał jedyny piłkarz gospodarzy godny pochwały, czyli Manuel Neuer, który wyciągnął piłkę z okienka i sparował ją na poprzeczkę. Chwilę później sędzia odgwizdał koniec meczu i choć Ajax brałby przed meczem remis 1:1 w ciemno, to po spotkaniu nie tylko może czuć niedosyt. On powinien go czuć! Bo był po prostu lepszy, grał lepszą piłkę, a jedynie brakło mu skuteczności. Zaś co do Bawarczyków... chyba możemy już mówić o kryzysie.
Bayern: Neuer - Kimmich, Boateng, Hummels (90. Süle), Alaba - Martinez, Thiago - Robben (62. James), Müller, Ribery (74. Gnabry) - Lewandowski
Ajax: Onana - Mazraoui, De Ligt, Wöber, Tagliafico - Blind, Schöne - Ziyech, van de Beek (75. De Wit), Neres (85. Dolberg) - Tadić