Wściekłe Napoli, bezradny Neymar i oblężony Buffon
W ostatnim spotkaniu pierwszej rundy spotkań grupowych Napoli i PSG uraczyły nas nie lada widowiskiem. Spotkanie zakończyło się remisem 2-2, który w ostatnich minutach meczu uratował Angel Di Maria. Taki wynik tylko zaostrzył nam rywalizację w tej grupie, a o to, by naprawdę nie było nudno postarała się już dziś Crvena Zvezda Belgrad, która pokonała u siebie Liverpool. Oznaczało to, że ewentualny zwycięzca spotkania w Neapolu zasiądzie na fotelu lidera tej grupy. Kto więc wygodnie posadził na nim tyłek, a kto musiał zadowolić się cupnięciem na podłodze?
Pierwsza połowa nie wskazywała nam na to, żeby którakolwiek z tych drużyn miała na owym fotelu usiąść. Mecz był przez długi czas nijaki. Zarówno Neapolitańczycy, jak i Paryżanie stwarzali sobie jakieś ułamki okazji, ale nikt nie miał takiej naprawdę przyzwoitej. W końcu szlag trafił Mbappe, który postanowił zakręcić nieco drewnianym Maksimoviciem i wbił piłkę w pole karne, której nie uderzył od razu Bernat, a z przyczyn nieznanych nikomu postanowił ją przyjąć. Wywrócił się przy tym i futbolówkę wbił do siatki już w zasadzie leżąc. Na stojąco byłoby za łatwo co?
Druga połowa rozpoczęła się od szturmu Napoli. Chociaż może i nawet to słowo jest zbyt lekkie. Otwarcie Lidla w Koszalinie nie wiązało się z takim oblężeniem. Buffon w ciągu jakichś 8 minut 4 razy ratował swój zespół przed utratą bramki, a gospodarze łapali się za głowę przy każdym strzale, nie dowierzając, że to nie wpadło. Ostatecznie jednak udało im się wyrównać. Insigne wykorzystał karnego, którego po fatalnym przyjęciu, godnym Romelu Lukaku, spowodował Thiago Silva. Brazylijczyk musiał naprawiać swój błąd i w efekcie wbił się w biednego Callejona. Bramka w tym spotkaniu już nie padła i spotkanie, podobnie jak to poprzednie między rzeczonymi zespołami, zakończyło się remisem.
W efekcie Liverpool, pomimo dwóch porażek na koncie, nie jest już liderem grupy, choć jest drugi. Za to niepokonane dotychczas Napoli wreszcie wskoczyło na wyżej wymieniony fotel. Warto jednak nadmienić, że The Reds mieli najłatwiejszy terminarz. Fakt, że Napoli ugrało tyle punktów w takich spotkaniach stawia ich w roli faworyta. PSG natomiast musi w końcu nauczyć się, że jak wyjedzie poza Francję, to ogórków już nie znajdzie.