Porto wygrywa grupę!
Jedna z najbardziej wyrównanych grup Ligi Mistrzów jest już rozstrzygnięta. Porto na luziku opykało sobie Schalke 3;1 i zajęło pierwsze miejsce w grupie D. Galatasaray i Lokomotiv? No one cares.
Składy:
- Porto: Casillas - Pereira, Felipe, Militao, Telles - Herrera (85. Hernani), Danilo, Torres - Corona (79. Otavio), Marega, Brahimi (74. Lopez)
- Schalke: Fährmann - Stambouli (71. Rudy), Naldo, Nastasić - Caligiuri (62. Schöpf), Mascarell, Bentaleb, Mendyl - Skrzybki (46. Harit), Di Santo, Konoplyanka
Nie będę Was oszukiwał, że był to jakiś pasjonujący mecz. Nie wiem, jakim cudem padły aż cztery bramki, ale nie oddają one tego, co działo się na boisku. A nie działo się wiele. W pierwszej połowie można wymienić tylko dwie lufki z dystansu Danilo, z czego jedna zatrzymała się na Ralfie Fährmannie, a druga na... innym zawodniku Porto. Przy czym w tej drugiej sytuacji do piłki dopadł jeszcze Moussa Marega i efektownym rogalem... nie pokonał niemieckiego bramkarza. Nudy.
Portugalczycy byli stroną przeważającą, prowadzili grę, lepiej operowali piłką i ogólnie byli tą ekipą, która wyglądała na potencjalnych zwycięzców. Wygraną zapewnili sobie między 52. a 55. minutą, kiedy wykorzystali wielką statyczność defensywy przyjezdnych i wpakowali im dwa gole. Najpierw sprytnie rozegrali rzut rożny, przerzucili piłkę do Olivera Torresa, który z powrotem dograł ją w pole karne. Tam piłkarze Schalke totalnie pogubili krycie, przez co zupełnie niepilnowany Eder Militao, będący na wprost bramki, precyzyjną główką pokonał Fährmanna. Chwilę później wynik podwyższył Jesus Corona, który jedną klepką Yacinem Brahimim zrobił w konia całą obroną "Königsblauen" i nieco fartownie wpakował futbolówkę do bramki.
W ciągu kolejnych paru minut Porto ustrzeliło jeszcze poprzeczkę, a chwilę po niej kolejną szansę miał Corona, lecz wynik pozostawał bez zmian. Tak samo jak gra Schalke, które nie prezentowało na boisku zupełnie nic i nie wyglądało jak drużyna godna grania w dalszym etapie Ligi Mistrzów - a awans obie ekipy miały już zapewniony przed spotkaniem. Niemcy co prawda strzelili gola kontaktowego w 89. minucie, kiedy po przypadkowej ręce Torresa sędzia podyktował "jedenastkę", pewnie wykorzystaną przez Nabila Bentaleba, ale w 94. minucie stracili trzeciego gola. A zdobył go Marega, wykorzystując oczywiście fatalną postawę obrony S04, z Matiją Nastasiciem na czele.
Reasumując, Portugalczycy wygrali w pełni zasłużenie, zajęli pierwsze miejsce w swojej grupie i do ostatniego meczu będą podchodzić jak do turnieju o puchar księdza proboszcza w kategorii U-12 w gminie Łomża. Dzisiaj byli zdecydowanie lepsi i grali jak taki zespół, który jest milion razy bardziej uzdolniony od swojego przeciwnika, jest pewny wygranej i chce ją osiągnąć bez jakiegoś specjalnego gonienia i męczenia się. Schalke było po prostu tragiczne i ze dwie klasy gorsze.