Tottenham tam, gdzie jego miejsce
Uff, a już myślałem, że stanie się coś przykrego. Na szczęście angielska piłka dwukrotnie stanęła dzisiaj wyżej, niż ta druga. Co prawda w grupie przewodzonej przez Barcelonę, wszystko było mniej więcej klarowne, po dokładniejszy opis zapraszam poniżej, bo działo się. A jak.
Na początek składy obu drużyn
FC Barcelona: Cillessen - Miranda, Vermaelen, Lenglet, Semedo - Arthur, Rakitic, Alena - Coutinho, Munir, Dembele
Tottenham: Lloris - Rose, Vertonghen, Alderweireld, Walker-Peters - Eriksen, Winks, Sissoko, Ali - Son, Kane
Na wstępie musimy sobie pogadać o kilku sprawach. Pierwsza z nich ma mniejszy priorytet, ale szanuję mocno Valverde za podarowanie Alenii więcej minut. Chłopak ostatnio bardzo zaprocentował i po prostu zasłużył sobie na to, żeby od czasu do czasu wymienić kogoś na środku pomocy. Mam nadzieję, że ten fakt utrzyma się również po świętach. Szkoda marnować taki talent na jakieś wypożyczenia z pierwokupem, gdy można mieć za darmo #Janusz. Drugi chłopak może być szerszej publice bardziej anonimowy. Chodzi o Juana Mirandę, który bronił dzisiaj lewej strony boiska. Nie wychodziło mu to wprawdzie najlepiej, ale nie można mieć też do niego większych pretensji. To pewne, że osiemnastolatek nie wskoczy od razu w buty Alby, tym bardziej że był to jego debiut z pierwszą drużyną, a jego występ oceniam na przyzwoity.
Druga kwestia, to wałkowany do granic możliwości temat Dembele. Wiem że już absolutnie wszystko zostało o nim napisane, i Biblioteka Narodowa nie pomieściłaby tekstów o nim. To jednak mój tekst i zrobię sobie z nim co mi się podoba. Chciałem tylko napisać, że jest to jedyny piłkarz, do którego mam ambiwalentny stosunek. A dlaczego, to już sami doskonale wydedukujecie. Mądre ludzie jesteście. A teraz do meczu!
Mecz, pomimo mocno drugiego garnituru Blaugrany, był prowadzony właśnie pod dyktando gospodarzy. Choć na początku bardziej starali się oddawać piłkę Totkom, badać ich grę, obserwować, to właśnie w 7 minucie (akurat kiedy się kąpałem, heh ironio, stary przyjacielu) świetną indywidualną akcję przeprowadziło Młodzieżowe Słowo 2018 roku i po przebiegnięciu całej połowy i ograniu obrońcy, nasz leniuszek otworzył wynik spotkania. Trzeba mu oddać, że bramka godna stadionu na jakim się znajdował.
Dembele’s great goal pic.twitter.com/G2LxsgreBw
— Ali 🇲🇦✌🏽 (@maghrebinn) 11 grudnia 2018
Swoją drogą, mam nadzieję, że to puknięcie się w głowę, kierował do siebie samego. Do końca meczu jest piękny, a potem zobaczymy.
A potem właśnie zaczęło się drażnienie Tottenhamu, oddając im piłkę i obserwując jak nieudolnie starają się dostać pod bramkę Cillessena, do którego wrócę później. W międzyczasie na Dziuzepe Meazza wszystko szło wedle planu, PSV wygrywało 1:0, a Inter był poza rozgrywkami. Tak ma zostać.
Przenieśmy się do drugiej połowy gdzie zaczął się festiwal przegrywu dla Totków. I nie ma w tym ani grama przesady. Niech liczby za mnie dokończą. W drugiej połowie, Tottenham oddał 12 strzałów, strzelajac ledwie jedną bramkę. Jak to się stanęło? Jasper Cillessen postanowił mieć dzisiaj mecz życia, wyciągając przynajmniej 5-6 setek z przed swojej bramki. Zacząłem się zastanawiać, czy to Cillessen jest taki dobry, czy to rasowi i światowej sławy napastnicy z Anglii nie mogli trafić, będąc kilkukrotnie sam na sam z bramkarzem? Niee, to musi być pierwsza opcja. A jako, że we Włoszech Inter zdołał wyrównać wynik spotkania z PSV, to właśnie Mediolan znajdował się w tym momencie w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Koguty nie mogły doprowadzić do takiej zniewagi i przeprowadziły taką akcję.
Is this the goal to send @SpursOfficial through?
— Football Index (@FootballIndexUK) 11 grudnia 2018
Well played Harry Kane and right place right time Lucas Moura 🔥#FootballIndex #FICommunity #BARTOT #UCLpic.twitter.com/9cJnExPbkX
Równowaga w przyrodzie zachowana, Tottenham zapraszam do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, Inter serdecznie i nieczule żegnam. Dobranoc.