Pepe bliski stworzenia duetu z naszym rodakiem
Kiedy było głośno o Pepe, zwykle mówiliśmy o nim z powodu jakiegoś brutalnego wejścia zakończonego zasłużoną czerwoną kartkę. Portugalczyk wypracował sobie bowiem opinię boiskowego brutala i defensywnej wersji Diego Costy. Przez długi czas myśleliśmy o nim, jako o chamie, gburze i boiskowym prostaku, a okazało się niedawno, że to bardzo w porządku koleś. Portugalczyk rozwiązał bowiem swój kontrakt z Besiktasem, gdyż zbyt obciążał on budżet Turków, którzy z tego względu nie mogli wypłacać pensji innym pracownikom klubu. Mało tego, stoper zdecydował się jeszcze na zapłacenie tychże zaległych tygodniówek. Pieniądze wróciły chociażby do kucharzy i greenkeperów.
Od tamtego czasu ludzie patrzą na niego znacznie przychylniej i dotyczy to również potencjalnych pracodawców. Ci bowiem zawsze wiedzieli, że Pepe to świetny fachowiec, ale mogli przypuszczać, że będzie robił niepotrzebne problemy w szatni i na boisku, a jak widać, wcale tak nie musi być. Poza tym na korzyść stopera działa jeszcze jeden czynnik. Jest nim jego agent, Jorge Mendes. Portugalczyk ma kontakty w piłce nożnej porównywalne do tych Piotra Świerczewskiego i silnie poleca swojego klienta znajomym klubom. W ostatnich dniach miał bardzo naciskać włodarzy klubu z Księstwa Monako, by ci zdecydowali się na zakontraktowanie Pepe.
Portugalczyk niewątpliwie bardzo przydałby się w Monaco. Podopieczni Thiery'ego Henry radzą sobie bowiem dramatycznie źle. Monakijczycy znajdują się w strefie spadkowej, choć przecież jeszcze nie tak dawno temu byli Mistrzem Francji. Teraz nie pomaga jednak nic. Zmiana trenera absolutnie nie poprawiła sytuacji, tak jak nie działają żadne roszady w składzie. Włodarze klubu będą więc chcieli zimą sprowadzić kilku zawodników z nadzieją, że cokolwiek to pomoże. Potem zostaje już przecież tylko rozwiązanie klubu.
Pepe może faktycznie bardzo pozytywnie wpłynąć na wyniki zespołu. Monaco gra przede wszystkim tragicznie w defensywie. Portugalczyk mógłby ją nieco zespolić, być może jego obecność obok Kamila Glika nieco rozbudziłaby Polaka, który ostatnimi czasy jest cieniem samego siebie. Solidna defensywa to już połowa sukcesu. Potem zostaje tylko dokupić kogoś, kto umie strzelać bramki, bo od podawania i tak jest już Tielemans. Na miejscu włodarzy klubu długo bym się nie zastanawiał, bo nawet jak Pepe ostatecznie się nie sprawdzi, to chociaż zapłaci komuś pensję.