Chińczycy kuszą francuskiego pomocnika
W zimowym okienku transferowym jak wiadomo ruch jest nieporównywalnie mniejszy niż podczas lata. Europejskie kluby z reguły kumulują fundusze na nowy sezon i zimą niechętnie sięgają do portfeli. Nam pozostaje więc emocjonowanie się pogłoskami o transferach trochę mniejszego kalibru. W tym miejscu wkraczają do gry kluby z Chin, które wielkimi pieniędzmi chcą skusić znane nazwiska grające w drużynach z Europy.
Tegoroczne plotki o transferach zawodników do Chin rozpoczęły się od oferty dla piłkarza Crystal Palace, Wilfrieda Zahy. Dalian Yifang zaoferowało Iworyjczykowi ponoć 11 milionów funtów za sezon gry w Azji. Dziś pojawiły się pogłoski o zainteresowaniu tamtejszych klubów graczem, który ma za sobą przeszłość w Premier League, a obecnie występuje w Ligue 1. Dimitri Payet, bo o nim mowa, przyciągnął uwagę kilku niewymienionych jeszcze z nazwy klubów. 31- letni pomocnik Olympique Marsylia indywidualnie nie ma wcale słabego sezonu. W 23 spotkaniach na wszystkich frontach strzelił on sześć bramek i zanotował tyle samo asyst. Jednak drużyna prowadzona przez Rudiego Garcię w tabeli ligi francuskiej zajmuje zaledwie szóstą lokatę, za takimi drużynami jak Montpellier czy Lille.
Kibice najbardziej pamiętają Payeta z kapitalnego sezonu 2015/16 w barwach West Hamu, kiedy to grał po prostu wybornie – strzelał przepiękne bramki, asystował i praktycznie w pojedynkę rozstrzygał o wynikach spotkań. Wtedy to „Młoty” zajęły wysokie siódme miejsce w tabeli Premier League, tracąc do czwartego Manchesteru City zaledwie cztery punkty. Drugim ważnym momentem w karierze Payeta było z pewnością Euro 2016. Francuz utrzymał formę z klubowych rozgrywek, strzelając między innymi fantastyczną bramkę w meczu otwarcia przeciwko Rumunii, która dała „Trójkolorowym” trzy punkty na rozpoczęcie turnieju.
Później niestety odezwała się sodówka. Payet za wszelką cenę chciał opuścić West Ham. Uciekał się przy tym do mało eleganckich metod, między innymi opuszczał treningi. W końcu odszedł z klubu zimą 2017 roku do Marsylii. Tam spisuje się całkiem dobrze, liczby w rubrykach jak najbardziej się zgadzają. Kto wie jednak, czy Payet nie zapragnie nagle zmiany właśnie liczb w rubrykach. Nie chodzi jednak o boiskowe statystyki, ale konto bankowe. Gdy któryś z chińskich klubów zgłosi się po Payeta oferując mu gigantyczną tygodniówkę, Francuz może nie oprzeć się pokusie łatwego zarobku. Zwłaszcza, że nie jest już najmłodszym zawodnikiem i szansa na tak dobre pieniądze może już się nie powtórzyć.