Henry szuka wzmocnień wśród byłych kolegów z boiska
Thierry Henry, obejmując pogrążone w kryzysie AS Monaco, nie miał wcale łatwego zadania. Zespół mistrza Francji sprzed dwóch lat został brutalnie rozkupiony przez większe kluby. Z ekipy, która zdetronizowała Paris-Saint Germain odeszli: Benjamin Mendy, Fabinho, Joao Moutinho, Tiemoue Bakayoko, Bernardo Silva i Kylian Mbappe. Pomyśleć, jak silny mógłby być to zespół, patrząc na to jak rozwinęli się chociażby dwaj ostatni, a przecież jeszcze wcześniej w drużynie z Księstwa grał Anthony Martial. Dziś znajduje się…w strefie spadkowej.
Jednak kiedyś trzeba powiedzieć „BASTA!”. Koniec wyprzedaży, czas w końcu dokonać jakiegoś poważnego transferu przychodzącego do klubu. Henry, w przeszłości wybitny napastnik Arsenalu monitoruje sytuację swojego byłego kolegi z boiska, Cesca Fabregasa. Były mistrz świata i Europy z reprezentacją Hiszpanii coraz młodszy nie jest i wraz z przyjściem na Stamford Bridge Maurizio Sarriego musiał ustąpić miejsca w składzie młodym wilkom: Jorginho i Mateo Kovaciciowi. Obecnie nawet notowania Rossa Barkley’a stoją nieco wyżej niż byłego gwiazdora „The Gunners” i hiszpańskiej Barcelony.
Francuska „L’Equipe” podaje, że przenosiny Fabregasa do Monaco mają zostać sfinalizowane w następnym tygodniu. Kontraktując Cesca, Henry może na tym wyjść tylko pozytywnie. Dostaje gracza niezwykle doświadczonego, z przeszłością w wielkich klubach, gdzie zwyciężanie jest na porządku dziennym. Mimo upływu lat Hiszpan nie zatracił swej boiskowej inteligencji i wciąż potrafi posłać kapitalne podanie, które gdy dotrze do nogi porządnego napastnika, zamienia się w piękną asystę. Przyjście Henry’ego nie zmieniło zbyt wiele, efekt nowej miotły nie zadziałał. Czas więc pomyśleć o personaliach kadry, a okno transferowe jest do tego właśnie stworzone.
Jeśli ktoś, kto potrafi strzelić gola ZŁAMANĄ NOGĄ nie uratuje francuskiej drużyny przed spadkiem z Ligue 1, to chyba już nie będzie dla nich ratunku. Hejterzy powiedzą, że to był tylko karny. Ja odpowiem hejterom, że Ci nawet zdrową nogą nie daliby rady. Fabregas z Arsenalu – to był gość.