Drugie fiasko PSG z rzędu
Jeśli jesteś taki hegemonem jak Paris Saint - Germain, to z pewnością nie umiesz przegrywać. Trudno się dziwić, w końcu kiedy miałbyś się do tego przyzwyczaić? Przecież Francuzi wygrywają w Ligue 1 mecz za meczem, a czasem ocierają się nawet o dwucyfrowe rezultaty. Dlatego momentami w Lidze Mistrzów czują się nieswojo. Jak się jednak ostatnio okazało, europejskie stadiony nie są jedynymi miejscami, w którym Paryżanie mogą drastycznie polec. Podobne klęski ponoszą również w biurach i na łączach telefonicznych, kiedy przychodzi im poważnie negocjować.
Od wczoraj wiemy już oficjalnie, że przegrali walkę o Frenkiego de Jonga. Pomocnik Ajaxu podpisał kontrakt z Barceloną, w barwach której będzie występował od przyszłego sezonu. Przez długi czas faworytem do pozyskania go byli jednak Paryżanie. Mistrzowie Francji pierwsi byli skłonni zaoferować kwotę powyżej 70 milionów euro i w pewnym momencie wydawało się, że finalizacja ten transakcji jest już tylko kwestią czasu. Okazało się, że nie, nie wiadomo, co zawiodło, ale możemy przypuszczać, że Francuzi dużo wcześniej od nas wiedzieli, ze nic z tego nie będzie.
Dlaczego? Już wczoraj, kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze oficjalnie doniesienia z obozu Barcelony, mogliśmy dopatrzeć się również informacji o tym, że PSG stara się o Renato Sanchesa. Środkowy pomocnik jest im bowiem potrzebny, tym bardziej w obliczu odejścia Adriena Rabiot. Paryżanie szybko więc wzięli się za negocjowanie innego transferu, który teoretycznie powinien być dużo prostszy. Sanches nie jest w topowej formie, więc na pewno byłby tańszy, a Bayern stosunkowo łatwo powinien go puścić. Jak się jednak okazało, było to błędne myślenie i PSG po raz kolejny obejdzie się smakiem. "Sky Sports" podało dziś informację, że Bawarczycy zablokowali ten transfer i nie zgodzili się na możliwość negocjacji ze swoim zawodnikiem, gdyż absolutnie nie mają zamiaru go sprzedawać. Ciekawe na kogo Francuzi rzucą się w takim razie teraz. W Gliwicach już pewnie czekają na ofertę za Jodłowca.