
Monaco oddala się od strefy spadkowej
Dzisiaj spotykały się ze sobą zespoły z przeciwnych biegunów ligowej tabeli. Gracze Olympique Lyon walczą o drugie miejsce i zagwarantowanie sobie występów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Przystępowali do tego spotkania po bardzo dobrym występie przeciwko Barcelonie. Z kolei ekipa AS Monaco powoli ucieka spod topora i przed tym spotkaniem znajdowała się tuż nad strefą spadkową. W grudniowym starciu obu drużyn, górą byli gracze z Lyonu, którzy pewnie wygrali 3:0.
Składy:
- AS Monaco: Subasić- Ballo-Toure, Badiashile, Glik, Sidibe- Fabregas, Silva, Lopes, Golovin (81' Aholou), Martins (91' Vinicius)- Falcao
- Olympique Lyon: Lopes- Marcal (12' Mendy), Denayer, Marcelo, Dubois- Aouar (81' Cornet), Tousart, Ndombele- Terrier (39' Depay), Dembele, Traore
Gospodarze nie dali się zepchnąć do defensywy i chcieli udowodnić, że ich forma rośnie. To oni wypracowali sobie więcej groźnych sytuacji od pierwszych minut. Efekty musiały w końcu nadejść. W 18. minucie Gelson Martins otworzył wynik tego spotkania. Portugalczyk otrzymał piłkę w okolicach pola karnego, obrócił się w stronę bramki i mocnym uderzeniem po ziemi pokonał bramkarza. Zaskoczeni goście nie wiedzieli, jak odpowiedzieć na tak dobrą grę podopiecznych Leonardo Jardima. Potrafili jedynie faulować swoich rywali. W ich zagraniach brakowało dokładności i nie mogli przebić się przez doskonale zorganizowaną defensywę Monaco.
W 27. minucie mieliśmy już 2:0. Rony Lopes popisał się indywidualną akcją. Przeszedł z piłką około 40 metrów, okiwał dwóch rywali i ze stoickim spokojem skierował piłkę do siatki. Goście byli bezradni, a gospodarze napędzali się z każdą kolejną akcją. Przez pierwsze pół godziny, gracze Lyonu nie oddali nawet strzału na bramkę Subasicia. Niezwykle aktywny w tym meczu był Falcao, który potrafił przetrzymać piłkę na połowie rywala. Kolumbijczyk oddał również kilka strzałów. Podczas pierwszej połowy kibice nie mogli się nudzić, bowiem mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Monaco zupełnie nie przypominało zespołu sprzed kilkunastu dni.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. To gospodarze częściej atakowali i stwarzali sobie groźniejsze sytuacje. Wprowadzony jeszcze w pierwszej połowie Memphis Depay ożywił trochę szeregi gości, natomiast w dalszym ciągu brakowało konkretów. Falcao odzyskał siły i kontynuował swoją bardzo dobrą grę z pierwszej części spotkania. W 58. minucie mógł on rozstrzygnąć losy tego pojedynku, jednak uderzona przez niego piłka trafiła w słupek. W 69. minucie nie popisał się Kamil Glik. Polski obrońca chciał ratować sytuację i wybić piłkę z własnego pola karnego. Trafił jednak w nogi Dembele i sędzia musiał podyktować rzut karny. Do ustawionej na jedenastym metrze piłki podszedł Memphis Depay i ku radości kibiców zgromadzonych na stadionie, nie udało mu się pokonać Subasicia. Chorwat doskonale wyczuł napastnika Lyonu i w dalszym ciągu na tablicy świetlnej widniał rezultat 2:0. Po tej sytuacji goście uświadomili chyba sobie, że porażka będzie w dzisiejszym spotkaniu nieunikniona. Do końca spotkania nie wydarzyło się już nic ciekawego i mecz zakończył się wynikiem 2:0. Postawa podopiecznych Leonardo Jardima w dzisiejszym spotkaniu daje nadzieję na to, że AS Monaco spędzi przyszły sezon na boiskach Ligue 1.