Desperacki manewr Fekira
Jeszcze rok temu Nabil Fekir był bohaterem jednej z najciekawszych sag transferowych. Jego losami interesował się cały świat i wszyscy w zasadzie już tylko czekali na jego prezentację w Liverpoolu. Do takowej oczywiście nie doszło i rok później również się na to nie zanosi. Francuz nie zaliczył już tak imponującego sezonu, więc i zainteresowanie jest mniejsze. Nie zmalała jednak jego chęć na odejście, która urosła odwrotnie proporcjonalnie do formy. Żaden z dużych klubów nie jest nim już zainteresowany, przez co Fekir jest bliski podjęcia niespodziewanej, ale przede wszystkim desperackiej decyzji.
Jakiej? Zarówno "Marca", jak i "Le Parisien" podają, że Francuz jest bliski przenosi do Realu Betis. Klub z Sewilli zaliczył podobny sezon, co Fekir, czyli średni. Betis, zamiast bić się o europejskie puchary, na co wskazywała forma sprzed roku, spokojnie usadowił się w środku tabeli. Ambicje jednak im przez to nie spadły, dlatego rzucili się na zawodnika Lyonu. Powyższe źródła twierdzą, że kwestie kontraktowe są już uzgodnione z piłkarzem i pozostaje już tylko dopiąć sprawę dotyczącą jego ceny. Ta jednak też zbliża się już ku końcowi. Na mocy pięcioletniego kontraktu, który piłkarz ma podpisać, będzie zarabiał około 135 tysięcy euro na tydzień, co jak na zespół z środka tabeli ligi hiszpańskiej jest wynikiem wyjątkowym. Dużo bardziej szokująca jest jednak cena. Podobno Betis ma dać radę kupić go za niewiele ponad 30 milionów euro, czyli gdzieś trzy razy mniej, niż rok temu dawał za niego Liverpool.
Gdyby nie dwa, całkiem rzetelne i przede wszystkim niezależne źródła wrzuciłbym tę historię między bajki. W obecnej sytuacji jestem jednak skłonny w to uwierzyć, tym bardziej jeśli przypomnę sobie transfer Williama Carvalho do Betisu, który w pierwszej chwili również wydawał się niemożliwy. Widocznie Andaluzyjczycy są specami w takich transakcjach. To już chyba wiem, gdzie skończy Neymar...
— Dom (@avfcdxm) 13 lipca 2019