Olimpijskie starcie na remis. Milik znowu strzela dla Marsylii
Na zakończenie 27. kolejki Ligue 1 dostaliśmy spotkanie, które zapowiadało się niesamowicie emocjonująco. Przyszedł czas rywalizację Marsylii z Lyonem. Starcia tych zespołów zawsze dają wiele emocji i nie ma w nich miejsca na nudę. Z naszej perspektywy oczywiście bardzo ważnym elementem tego spotkania był powrót do gry Arkadiusza Milika. Polski napastnik na boisku spędził pełne 90 minut, a występ podkreślił zdobyciem bramki. To trafienie dało gospodarzom punkt z wyżej sytuowanym rywalem.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
OLYMPIQUE MARSYLIA - OLYMPIQUE LYON 1:1 (Milik 44' - Toko Ekambi 21')
Marsylia: Mandanda - Lirola, Gonzalez, Caleta-Car, Nagatomo - Kamara, Gueye - Thauvin, Payet, Khaoui - Milik
Lyon: Lopes - Dubois, Marcelo, Denayer, Cornet - Paqueta, Thiago Mendes, Aouar - Kadewere, Depay, Toko Ekambi
Dziś nie mieliśmy wątpliwości co do tego, kto był faworytem tej rywalizacji. W takiej roli oczywiście trzeba było stawiać Olympique Lyon i nie zmieniał tego nawet fakt, że podopieczni Rudiego Garcii nie byli dzisiaj gospodarzami. Wiemy jacy są fani przychodzący na Stade Velodrome i możemy być pewni, że dziś dodawaliby skrzydeł swoim zawodnikom. Jednak sytuacja jest jaka jest i zawodnicy Marsylii nie mieli atutu własnego boiska. Zresztą, w porównaniu do dzisiejszego rywala tych atutów mieli naprawdę niewiele. Ciężko powiedzieć, czy były w ogóle jakiekolwiek. Jeśli spojrzymy na wyniki i dyspozycję w tym sezonie, to te zespoły są zwyczajnie na dwóch różnych biegunach. Lyon bije się o mistrzostwo, a Marsylia musi gonić miejsca pucharowe.
Trzeba przyznać, że ta różnica była bardzo widoczna w pierwszym fragmencie tej rywalizacji. Przyjezdni byli drużyną zdecydowanie lepszą i na niewiele pozwalali swoim rywalom. Jako dowód można przytoczyć statystykę strzałów z okolic 25. minuty. Wtedy goście mieli na swoim koncie już 6 strzałów, a marsylczycy ani jednego. No i przede wszystkim, gracze Lyonu ukoronowali ten okres zdobyciem bramki. Pięknym strzałem popisał się Karl Toko Ekambi i dał swojej drużynie w pełni zasłużone prowadzenie. Stracona bramka pobudziła gospodarzy i od tego momentu to oni delikatnie przejęli inicjatywę. Również w ich przypadku okres dobrej gry zaowocował zdobyciem gola. Chwilę przed zakończeniem pierwszej połowy rzut karny wykorzystał Arkadiusz Milik. Dzięki temu, do przerwy mieliśmy zasłużony remis.
🇵🇱 @arekmilik9 precyzyjnym strzałem z rzutu karnego pokonuje bramkarza Olympique Lyonnais! ⚽️
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) February 28, 2021
Idealny prezent urodzinowy dla reprezentanta Polski! 👏🔥 #modanafrancję 🇫🇷 pic.twitter.com/3muUscQ972
Początek drugiej połowy był bardzo wyrównany. Atakowali raz jedni, a raz drudzy. Działo się naprawdę dużo i tylko przez nieskuteczność zawodników cały czas utrzymywał się wynik remisowy. Bliski pokonania Anthony'ego Lopesa był Saif-Eddine Khaoui, a po drugiej stronie boiska swojego szczęścia próbował Memphis Depay. Przy tych próbach zabrakło przede wszystkim celności, bo bramkarze nawet nie musieli interweniować. Zdecydowanym antybohaterem z perspektywy Lyonu był Lucas Paqueta. Brazylijczyk przed przerwą sprokurował rzut karny, a w 70. minucie obejrzał czerwoną kartkę. To wydarzenie dość mocno skomplikowało spotkanie podopiecznym Rudiego Garcii i ostatnie kilkanaście minut było rozgrywane zdecydowanie pod dyktando gospodarzy.
Końcówka była bardzo rwana. Widzieliśmy niesamowicie dużo bezpośrednich starć między zawodnikami. Miały miejsce różnego rodzaju pyskówki, czy też starcia niemające zbyt wiele wspólnego z piłkarską rywalizacją. Akcji podbramkowych było jak na lekarstwo. Co prawda, Lyon zdobył bramkę, ale w tamtej sytuacji Memphis Depay był na wyraźnym spalonym. Ostatecznie więcej bramek już nie widzieliśmy i oba zespoły podzieliły się punktami.