Pan trener Thierry Henry!
O Thierrym Hernym zrobiło się głośno przy okazji półfinału minionych Mistrzostw Świata. Choć Francuz dawno przestał grać w piłkę, swoje pięć minut miał również na tym Mundialu. Był bowiem asystentem Roberto Martineza, który przecież był selekcjonerem Belgii. Kiedy Czerwone Diabły mierzyły się z Trójkolorowymi, jego rodacy chcieli udowodnić mu, że wybrał zły obóz. Tak przynajmniej na konferencji prasowej zapowiedział Olivier Giroud. Francuzi zrobili tak, jak powiedzieli i ostatecznie Mistrzostwa Świata wygrali. Henry może i nie zdobył złotego medalu, ale za to wrócił z potężnym bagażem doświadczeń trenerskich, które teraz będzie miał okazję wykorzystać już w roli prawowitego menedżera. Wszystko wskazuje bowiem na to, że były napastnik Arsenalu lada chwila podpisze kontrakt z pewnym francuskim klubem.
Jeszcze w trakcie trwania Mundialu mówiło się, że Henry pójdzie śladami swoich byłych kolegów nie tylko z boiska, ale i eksperckiego biurka w telewizyjnym studio, Gerrarda oraz Lamparda i wybierze jakiś zespół z Wysp. O jego usługi bardzo starała się bowiem Aston Villa. Klub z Championship nie zdołał jednak przekonać Henry'ego do siebie i Francuz zaczął rozglądać się za pracą gdzie indziej. Ta pojawiła się dosyć nieoczekiwanie z Bordeaux, po tym jak z klubem rozstał się Gus Poyet. Urugwajczyk na jednej z konferencji ostro skrytykował cały zarząd i dzień później został zwolniony. Ligue 1 zaraz się zacznie, więc jego następcy trzeba było szukać w trybie natychmiastowym. Czy Henry poradzi sobie z tym zadaniem?
Jest ono niewątpliwie trudne. Przejmuje zespół, który budował ktoś inny i musi z nim wejść w ligę. Piłkarze są na razie nauczeni schematów Poyeta, z którymi kompletnie nie jest zaznajomiony Henry. W efekcie pierwsze spotkania mogą wyglądać tak, jak te Hiszpanów na Mundialu. Zawodnicy będą bowiem prezentowali taktykę, której Francuz nie będzie w stanie korygować. Pierwsze kilka spotkań może być dla nich bardzo ciężkie, ale z biegiem czasu, kiedy Thierry wprowadzi wszystkie swoje założenia, Żyrondyści powinni zacząć chodzić jak w zegarku i wcale nie mówię tu o pozłacanym Casio.