Kevin Trapp odchodzi z PSG
Już go w Paryżu nie ma. Eintracht Frankfurt potwierdził, że Kevin Trapp ponownie został ich zawodnikiem, ale przy tym potwierdzeniu popełnił lekki błąd... Mianowicie ogłoszenie transferu nastąpiło przez filmik na YouTube na oficjalnym kanale klubu, który został opublikowany przypadkowo i krótko po tym usunięty. W internecie nic jednak nie ginie i świat obiegły screeny z niemieckim bramkarzem, trzymającym bluzę z numerem 31.
Wczoraj pojawiły się plotki łączące 28-latka ze swoim byłym klubem. Trapp występował w Eintrachcie w latach 2012-2015 i właśnie tam wyrobił sobie taką renomę, że postanowiło sięgnąć po niego PSG. Co prawda ludzie powątpiewali w to, czy jego renoma jest aż tak duża, żeby trafiać od razu do Paryża, ale najwyraźniej Francuzi uważali, że tak. A jednak nie. Trapp w gigancie z Ligue 1 zawodził, popełniał błędy, które obiegały internet i nie dawał drużynie pewności, jakiej oczekiwali po nim szefowie podczas ściągania go. Niemiecka szkoła bramkarska wypuściła w świat wielu rewelacyjnych golkiperów, lecz on tego nie pokazywał, a udowadniał jedynie, że został postawiony na zbyt wysokiej półce. Mimo tego Joachim Löw wciąż wysyłał mu powołania, co dla wielu osób było w pełni zrozumiale niezrozumiałe.
W pierwszym sezonie w PSG, 2015/16, Trapp bronił wszystko, był niepodważalnym numerem jeden, choć boisko kazało podawać w wątpliwość jego pozycję. Wygryzł on z bramki Salvatore Sirigu, który w Paryżu został skreślony, czego dowodem miał być właśnie transfer Niemca. I był. Jednak w następnym sezonie to pozycja Trappa została mocno zachwiana, ponieważ w kadrze znalazł się utalentowany Francuz, wychowanek (w PSG!), młodszy, ograny we wcześniejszym sezonie w Villarreal Alphonso Areola, który zabrał starszemu koledze niemalże połowę możliwych do rozegrania minut. Salvatore Sirigu w międzyczasie stwierdził, że on to... ma gdzieś i zaczął wozić się po wypożyczeniach, by rok później definitywnie zakotwiczyć w Torino. Przyszedł sezon 2017/18, ten miniony, a sytuacja Trappa w klubie stała się już skrajnie beznadziejna. No, może beznadziejna nie, ale bardzo słaba. Zagrał tylko w 14 meczach, z czego 10 stanowiły starcia Pucharu Francji i Pucharu Ligi, a tylko 4 były spotkaniami ligowymi. Numerem jeden bezapelacyjnie stał się Areola. Tego lata sytuacja 28-letniego bramkarza stała się już faktycznie beznadziejna, dlatego że w hierarchii na swojej pozycji stał się numerem trzy. Do stolicy Francji przybył bowiem legendarny Gianluigi Buffon, który mimo 40 lat na karku i coraz słabszego refleksu z miejsca przeskoczył Trappa w zestawieniu golkiperów. Ratunek dla Niemca był jeden - wyjazd.
W ten sposób trafiamy do Frankfurtu, byłego klubu 28-latka, który w 2015 roku sprzedał go za 10 mln euro. Teraz wypożycza go na rok i dokonuje tym samym naprawdę solidnego wzmocnienia. Z Eintrachtu odszedł tego lata Lukas Hradecky, który w zespole miał... zastąpić Kevina Trappa, a obecnie gra (leczy się*) dla Bayeru Leverkusen, gdzie ma wejść w buty Bernda Leno. Frankfurtczycy ściągnęli w jego miejsce Frederika Rönnowa, czyli naturalnego następcę fińskiego bramkarza. Czemu? Ponieważ zastępuje on Hradecky'ego już w trzecim kolejnym klubie! Najpierw był Esbjerg, potem Bröndby, a teraz właśnie Eintracht. Jednak Rönnow od początku sezonu grał poniżej oczekiwań, a w dodatku zmagał się z problemami z kolanem, dlatego gdzieś tam błysnęła szansa dla Trappa. Jego były klub wyciągnął pomocną dłoń i w ten oto sposób 28-latek ponownie jest na Commerzbank-Arena.
Miałem wiele ofert, ale gdy usłyszałem, że jest propozycja z Eintrachtu, wiedziałem, że chcę iść właśnie tam - mówił.
Oficjalki oczywiście jeszcze nie ma, bo jak już powiedziałem, filmik został zdjęty, ale tutaj macie screena, który wyraża więcej niż tysiąc słów.
AKTUALIZACJA POD ZDJĘCIEM
AKTUALIZACJA: Już jest oficjalka, więc witamy Kevina w Bundeslidze! Miło znów Cię widzieć!