Powrót Glika?
Niesłychane jest to, jak jeden wybryk może zmienić postrzeganie pewnej osoby. Przed Mundialem mogłem wypowiadać się o Kamilu Gliku jedynie w samych superlatywach. Nie byłem w stanie powiedzieć o nim złego słowa. Nawet jeśli popełniał błędy, byłem w stanie mu je wybaczyć. Brak jakiejkolwiek odpowiedzialności, jaką wykazał się na zgrupowaniu, podczas robienia niesławnej już przewrotki zmienił kompletnie moje zdanie o nim. Mocno osłabił drużynę kompletnie bezmyślnym wybrykiem. Teraz jakoś dużo mniej miło mi się na niego patrzy, chociaż oczywiście dalej szanuję go, jako piłkarza. W zasadzie ten tekst nie ma nic wspólnego z tamtą kontuzją barku, za wyjątkiem oczywiście samego Kamila, ale czułem potrzebę napomknięcia o tym. Wracając jednak do konkretów. Kamil Glik może zmienić klub, o ile oczywiście będzie zdrowy i będzie stronił od cyrkowych sztuczek.
Sky Sports Italia wywęszyło bowiem szanse na powrót Kamila Glika do Torino. Rzekomo Turyńczycy od jakiegoś czasu robią podchody w stronę Polaka i bardzo chętnie widzieliby go z powrotem w swoim składzie. Mało tego, zapytany przez powyższa stację zawodnik, stwierdził, że gdyby nadarzyła się taka okazja, na pewno byłby szczęśliwy reprezentując barwy Byków po raz kolejny. To jednak tyle, jeśli chodzi o konkrety. Możemy jednak przypuszczać, że taka wypowiedź rozochoci Włochów, którzy już całkiem na poważnie podejdą do transferu.
Glik jest wart obecnie jakieś 18 milionów, czyli teoretycznie więcej, niż wtedy, kiedy kupowało go Monaco. Oznacza to, że zapłacenie takiej sumki byłoby dla Turyńczyków kompletnie nieopłacalne. Wydaje mi się jednak, że Monakijczycy będą skłonni oddać Polaka za dużo mniej. Stawiają oni bowiem głównie na młodzież, a przejmujący stery Henry, zadba o to jeszcze bardziej. Były napastnik zdecydowanie będzie wolał stawiać na młodego Francuza, niż doświadczonego Polaka, a to może sprawić, że Glika będzie po prostu łatwiej pozyskać. Nie dość że sam piłkarz, nieusatysfakcjonowany liczbą minut na boisku będzie chciał odejść, to jeszcze jego cena spadnie, w związku z brakiem ogrania. Dla Turyńczyków byłaby to sytuacja idealna, ponieważ dobrze wiedzą, że nie kupują kota w worku, więc fakt braku rytmu meczowego im nie przeszkadza. Glik w ich barwach i tak wróci do formy, bo świetnie zna klub i ligę. Decydujący okaże się Henry, a o jego preferencjach dowiemy się już bardzo niedługo.