Potencjał ofensywny wykorzystany w stu procentach, czyli LOSC Lille vs Olympique Lyon

Dzisiaj spotykały się ze sobą ekipy z czuba tabeli Ligue 1, które zajmowały odpowiednio drugie i trzecie miejsce. To właśnie walka o miejsca premiowane grą w Lidze Mistrzów budzi obecnie we Francji największe emocje, bowiem mistrzostwo dla Paris Saint-Germain wydaje się być niezagrożone. Liczyliśmy zatem na pokaz siły obu zespołów i grad goli. 

Składy:

• LOSC Lille: Maignan- Ballo-Toure, Dabila, Fonte, Celik- Xeka, Mendes, Bamba (70' Edgar Ie), Ikone (87' Maia), Pepe- Remy (73' Leao)
• Olympique Lyon: Lopes- Marcal, Marcelo (73' Dembele), Denayer- Mendy, Aouar (82' Fekir), Ndombele, Tete, Depay- Traore, Cornet (32' Terrier)

Mecz od samego początku był bardzo wyrównany i akcje toczyły się w obu kierunkach. Skrzydłowi co chwilę podawali piłkę w pole karne i to oni, oprócz bramkarzy mieli najwięcej pracy w pierwszych minutach. Jedynym mankamentem był brak dokładności w zagrywanych piłkach, przez co przez pierwsze 15 minut nie oglądaliśmy bramek. To było jednak kwestią czasu. Już w 17. minucie wynik otworzył Loic Remy, który dokładnym uderzeniem po koźle pokonał bramkarza gości. Piłkarze Lille błyskawiczną wymianą podań rozmontowali defensywę rywali, piłka trafiła na skrzydło do Zeki Celika, a on z kolei doskonale odnalazł w polu karnym francuskiego napastnika. Wypełniony po brzegi stadion popadł w euforię. 

Kiedy wydawało się, że to Olympique Lyon jest bliżej strzelenia bramki wyrównującej, nagle było już 2:0. To wszystko za sprawą Nicolasa Pepe, który w 28. minucie podwyższył prowadzenie. Była to doskonale przeprowadzona kontra gospodarzy. Strzelec pierwszego gola przebiegł z piłką połowę boiska i w okolicach pola karnego oddał ją swojemu koledze, który posłał techniczny strzał pomiędzy nogami jednego z obrońcy. Depay i spółka musieli podwyższyć swoją skuteczność, jeśli chcieli wywieźć stąd choć jeden punkt. Jakby problemów było mało, to w 32. minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić napastnik Maxwel Cornet. Minuty upływały, a rezultat nie ulegał zmianie. Końcówka pierwszej połowy upłynęła pod znakiem fauli z obu stron, za co żółte kartki otrzymali kolejno: Memphis Depay, Thiago Mendes oraz Jonathan Bamba. Kiedy wydawało się, że nic ciekawego nie czeka nas już przed przerwą, to z błędu chciał nas wyprowadzić Jonathan Ikone. W doliczonym czasie gry mógł pogrzebać szanse rywali na jakąkolwiek zdobycz punktową, jednak uderzona przez niego piłka trafiła w słupek. Był to ostatni akcent tych pierwszych 45 minut, podczas których przy piłce dłużej byli goście, natomiast to piłkarze z Lille lepiej wiedzieli co z nią zrobić. 

Po przerwie zaczęliśmy od mocnego uderzenia, bowiem już w 49. minucie sędzia wskazał na jedenasty metr pod bramką gospodarzy. Do piłki podszedł niezawodny Memphis Depay i tym razem zawiódł. W tym spotkaniu wszystko było przeciwko ekipie z Lyonu. Zmarnowana szansa na bramkę kontaktową nie podłamała gości i dalej napierali na bramkę rywali. Trener Bruno Genesio musiał doskonale zmotywować swoich podopiecznych w przerwie, a efekty było widać na murawie. W 63. minucie padła długo wyczekiwana bramka na 2:1 autorstwa Bertranda Traore. Swoje winy w tej akcji odkupił Depay, który fantastycznym podaniem piętą dostarczył piłkę pod nogi swojego kolegi i napastnikowi gości nie pozostało nic innego, jak tylko wykończyć całą akcję. Piłkarze Olympique Lyon po tym golu zyskali nowe siły i dalsza część zawodów zapowiadała się fascynująco. 

Plaga kontuzji nawiedziła szeregi piłkarzy z Lyonu, bowiem Marcelo, jako już drugi zawodnik gości, musiał opuścić boisko z powodu urazu. To jednak nie przeszkadzało im w dalszym atakowaniu i kreowaniu sytuacji. Końcowe minuty były pokazem siły ofensywnej Olympique Lyon. Najpierw wymieniany już wcześniej holenderski napastnik, trafił w poprzeczkę, by poźniej wprowadzony na murawę Moussa Dembele zdobył bramkę wyrównującą. Odnalazł się on najlepiej w polu karnym rywala i praktycznie już leżąc, wpakował piłkę do siatki. Upragniony remis stał się faktem. Do końca regulaminowego czasu gry pozostały jeszcze cztery minuty i to piłkarze Lille modlili się teraz o jak najszybsze zakończenie spotkania. Doliczone cztery minuty nie przyniosły kolejnej bramki i mecz zakończył się remisem. Były to rozgrywki godne czołowych drużyn obecnego sezonu Ligue 1. Mieliśmy tutaj mnóstwo akcji i sytuacji bramkowych, a intensywność stała na bardzo wysokim poziomie. W układzie tabeli ten wynik za wiele nie zmienił i wydaje mi się, że walka o miejsce w najlepszej trójce ligowej kampanii jeszcze długo pozostanie nierozstrzygnięta. 

Autor

Hubert Kwaśny

hkwachu123