De Jong mówi, że wcale nie
Wczoraj piłkarskim światem zatrzęsła pewna informacja. Rzadko zdarza się, żeby jedna plotka tak mocno zamieszała w naszych głowach, ale ta wczorajsza, o Frenkiem De Jongu, którzy rzekomo dogadał już transfer do Paris Saint - Germain właśnie taka była. Holender jest w końcu jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników młodego pokolenia i dosłownie z meczu na mecz jest coraz lepszy. Pokazuje, że to zainteresowanie nie jest przypadkowe i zupełnie zasłużenie biją się o niego chociażby Barcelona czy Manchester City.
Wczoraj okazało się jednak, że walkę o pomocnika mieli wygrać nietypowani dotąd Paryżanie. Holenderskie media podały informację, według której De Jong miał już być dogadany z Mistrzami Francji, a sam klub miał też dojść do porozumienia z Ajaxem. Podobno pomocnik miałby kosztować 75 milionów euro i zacząć grać w barwach Paryżan od czerwca. Informacje te spadły jak grom z jasnego nieba, ale z jakiegoś powodu i tak zostały przyjęte za bardzo pewne. Dziś wiemy jednak, że takie nie były, bo głos zabrał sam piłkarz, którego o stanowisko w całej tej sytuacji zapytało "Mundo Deportivo":
Nie ma żadnego porozumienia z nikim, nawet z PSG. Nie jestem gotów, by podejmować decyzję na temat mojej przyszłości. To za wcześnie. Na razie chcę się skupić na moim pobycie w Ajaxie i tu dawać z siebie wszystko. Potem będziemy myśleć, co robić dalej.
Wyjaśnione. Krótko, zwięźle i przede wszystkim na temat. Holendrzy musieli więc dojść do wyolbrzymionych informacji albo po prostu chcieli zrobić aferkę wokół De Jonga. Jak widać, sam piłkarz na spokojnie wyjaśnia, że z nikim się jeszcze nie dogadał i na razie nie zamierza tego robić. To bardzo dojrzałe podejście z jego strony. Ma jeszcze czas, by przeprowadzić swój transfer życia. Na razie nie ma się co spieszyć, niech do końca sezonu udowodni wszystkim, że taką wybitną formę potrafi utrzymać na przestrzeni kilku miesięcy. To jest przecież największa sztuka. Jeśli mu się uda, wtedy będzie mógł być już pewien, że jest gotowy na nowe wyzwania. Oby jednak nie wybrał Paryża, bo brak konkurencji we Francji na pewno nie wpłynie korzystnie na jego rozwój. Choć pewnie nie raz skarciłby mój kochany Manchester, najchętniej widziałbym go w City, bo pasuje do taktyki Guardioli jak dupa do wiadra.