Nagroda pocieszenia w rękach Argentyńczyków - po meczu Kashima vs River Plate
Przed nami przedostatni pojedynek w ramach Klubowych Mistrzostw Świata. Tym razem naprzeciw siebie stanęli przedstawiciele Azji oraz Ameryki Południowej, a mianowicie Kashima Antlers i River Plate. Mecz był dosyć jednostronny i zakończył się wynikiem 4:0 dla Argentyńczyków, zapewniając im pewne 3. miejsce na turnieju.
Składy:
- Kashima: Kwon (23' Sogahata) - Uchida (76' Ogasawara), Jung, Inukai, Anzai - Endo (65' Nishi), Nagaki, Silva, Abe - Doi, Serginho
- River Plate: Lux - Moreira (46' Quintero), Martinez Quarta, Pinola, Casco - Zuculini, Palacios (46' Fernandez), Mayada, De La Cruz (69' Martinez) - Alvarez, Borre
W przeciwieństwie do wszystkich poprzednich spotkań można powiedzieć, że początek był wyjątkowo nudny. Oba zespoły postawiły na szczelną i poukładaną obronę, czego skutkiem było bardzo mało ataków. Jedyne ciekawe okazje pod którąś z bramek były stwarzane tylko i wyłącznie po stałych fragmentach gry, które od czasu do czasu przynosiły jakiekolwiek zagrożenie. W początkowych minutach spotkania najlepszą szansę na zdobycie gola, miał bezapelacyjnie Seung-Hyun Jung, który mając przed sobą niemal pustą bramkę, zachował się jak amator i ... kopnął w bramkarza, który mogłoby się wydawać, był na straconej pozycji. To wszystko oczywiście po rzucie rożnym, gdyż zawodnicy zapomnieli, jak się rozgrywa.
Początek meczu, choć był dość niemrawy, to było można dostrzec, że drużyną przeważającą była ta z Japonii. Warto jednak pamiętać, że zdecydowanym faworytem tego spotkania było River Plate, więc mieliśmy nadzieję, że ci wezmą się w końcu do roboty i zademonstrują nam kawałek dobrego futbolu. Długo czekać nie musieliśmy. Piłkarze choć trochę spóźnieni, ostatecznie dojechali na mecz w 24. minucie i co ciekawe, od razu zaznaczyli swoją obecność golem. Bardzo dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego, strzałem głową wykończył Bruno Zuculini. Piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od słupka i nie dała żadnych szans nowo wprowadzonemu na boisko bramkarzowi Kashimy - Hitoshiemu Sogahacie.
Po tym trafieniu gra zwolniła do minimum i kolejną dobrą akcję zobaczyliśmy dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy to strzał Hirokiego Abe wylądował na poprzeczce. Z racji tego, że był to doliczony czas gry, to na kolejne wybryki piłkarzy musieliśmy poczekać co najmniej 15 minut. Ostatecznie wyszło trochę dłużej niż kwadrans, gdyż na pierwsze lepsze zagrożenie musieliśmy czekać aż do 62. minuty, kiedy to bramkę na 2:0 zdobył Rafael Borre. Znajdował się on jednak na pozycji spalonej i zamiast rozpoczęcia gry od środka, mieliśmy jedynie te od bramki.
Zaledwie 2 minuty po nieuznanym trafieniu dla River Plate, równie dobrą sytuację miał Shoma Doi z Kashimy, lecz na jego drodze staną świetnie spisujący się dziś - German Lux. Wtedy znów, chwila oddechu i jakaś randomowa akcja Argentyńczyków, którzy skutecznie punktowali swojego rywala. W 72. minucie bramkę na 2:0 zdobył Gonzalo Martinez, co sprawiło, że zwycięzca był już raczej znany. Przybysze z Ameryki Południowej nie zamierzali jednak zwalniać tempa i na chwilę przed końcowym gwizdkiem postanowili dobić rywala. Najpierw z rzutu karnego trafił Rafael Borre, a cztery minuty później bramkę na 4:0 zdobył Gonzalo Martinez. Jak widać, druga bramka podłamała skrzydła rywalom z Japonii i to River Plate cieszyło się z 3. miejsca na tym turnieju.