Benfica zwolniła trenera!
Portugalia to bardzo ciepły i słoneczny kraj. Co prawda mamy styczeń, jednak słońce wciąż musi tam mocno grzać, gdyż niektórym rodakom Cristiano Ronaldo mocno zagotowały się głowy. To jest chyba jedyne racjonalne wytłumaczenie tego, że Rui Vitoria od dzisiaj nie pełni już funkcji pierwszego trenera Benfiki. Szalę na niekorzyść szkoleniowca przeważyła wczorajsza porażka jego piłkarzy z Portimonense.
Zapewne jesteście ciekawi, jakie to fatalne wyniki notował w tym sezonie Vitoria. Zacznijmy od ligi: bilans drużyny z Lizbony po 15 meczach - 10 zwycięstw, 2 remisy, 3 porażki, 4 miejsce w tabeli. Biorąc pod uwagę specyfikę ligi NOS - faktycznie szału nie ma, bo tam nie licząc czterech czołowych drużyn, poziom jest mniej więcej w okolicach naszej wspaniałej Ekstraklasy. Jednak bez przesady - strata dwóch punktów do drugiego miejsca na tym etapie sezonu to żadna tragedia, a rzecz absolutnie do odrobienia. Porto faktycznie jest już chyba poza zasięgiem Benfiki, ale czy to powód, żeby zwalniać szkoleniowca?
No dobra, to może w europejskich pucharach była tragedia i zarząd szukał tylko pretekstu do wyrzucenia Vitorii? Tutaj również pudło - Benfica przeszła przez dwie rundy eliminacyjne Ligi Mistrzów eliminując mocne Fenerbahce i PAOK Saloniki, a w grupie zajęła 3. miejsce, gwarantujące jej miejsce w 1/16 Ligi Europy. Zastanawia mnie, czego zarząd Benfiki oczekiwał po meczach w grupie z Bayernem i bardzo mocnym Ajaxem. Według mnie awans do Ligi Europy z tej grupy nie jest żadną ujmą na honorze dla Portugalczyków.
A może Vitoria to po prostu trenerski placek bez żadnych osiągnięć, który był tylko opcją krótkoterminową? To też jest nieprawdą - ten trener zdobył z Benfiką 2 tytuły mistrzowskie, i to dość niedawno, bo w sezonach 2015/2016 i 2016/2017. Zgodzę się, że nie wszystko za jego kadencji w Benfice było dobre, wystarczy wspomnieć chociażby żenujący występ Portugalczyków w Lidze Mistrzów w kampanii 2017/2018, kiedy zdobyli tyle samo punktów w grupie, ile reprezentacja OSP Lisiej Góry. Jednak sumując wszystkie "za" i "przeciw" dochodzę do wniosku, że za sterami Benfiki stoi portugalski Józef Wojciechowski, czyli typ, który będzie chory, jeśli pod byle pretekstem nie zwolni szkoleniowca.
Jak widać - nie tylko w Polsce mamy problem z nadgorliwymi prezesami i "trenerami na lata".