Być lepszym niż Busby. Kolejne zwycięstwo Manchesteru United
Zgodnie z zapowiedzią, Puchar Anglii rusza pełną parą. Jednym z pierwszych stadionów, na których rozgrywane były mecze 3. rundy jest Old Trafford. Do Teatru Marzeń, by zmierzyć się z Manchesterem United przyjechała przedostatnia drużyna Championship – Reading prowadzone przez Jose Gomesa, z byłym zawodnikiem „Czerwonych Diabłów” – Johnem O’Shea na ławce rezerwowych. Wicemistrz Anglii wywiązał się z roli faworyta i pokonał zespół „The Royals” 2:0.
Składy:
- Manchester United: Romero – Dalot, Darmian, Jones, Young – Pereira, McTominay, Fred (61' Fellaini) – Mata (61' Chong), Lukaku, Sanchez (64' Rashford)
- Reading: Jaakkola – Yiadom, Ilori (46' Aluko), Moore, Richards – Kelly, Rinomhota – McCleary (61' Barrow), Swift, Harriott (76' Meite) – Loader
Oczywistym faworytem byli gospodarze, nawet mimo wielu roszad w składzie dokonanych przez Ole Gunnara Solskjaera. Po raz pierwszy swoją szansę u nowego menedżera otrzymali Matteo Darmian i Scott McTominay. Kibice liczyli również na występy zawodników z zespołu młodzieżowego. Zostali połowicznie usatysfakcjonowani, ponieważ swoją szansę dostał Tahith Chong. W kadrze meczowej zabrakło miejsca dla Masona Greenwooda, największej obecnie gwiazdy akademii United.
Początek meczu, podobnie jak spotkanie ze „Srokami” przebiegł dość spokojnie. Pierwszy kwadrans przeminął na tzw. wejściu w mecz. W grze obu zespołów było widać sporo niedokładności. Niecelne podania w początkowej fazie notowali Alexis Sanchez, Fred, a także Matteo Darmian, który kilka razy zadbał o szybsze bicie serca.
Dopiero w 16. minucie mogliśmy zacząć bić brawa za ładną akcję kombinacyjną, niezakończoną jeszcze bramką. Całość wyprowadzeniem piłki od tyłu rozpoczął Darmian, następnie po szybkiej wymianie podań Lukaku-McTominay-Sanchez ten ostatni uderzył kilkadziesiąt centymetrów nad bramką.
Chwilę później odpowiedzieć postanowiło Reading. Po akcji Calluma Hariotta przed szansą stanął Andrew Yiadom, jednak oddał niecelny strzał.
VARto było…
Minuta 22. Na lewym skrzydle Alexis zagrywa wcinkę przed pole karne. Tam opanowuje ją Fred i zagrywa na klepkę z Matą, zdobywając pierwszego gola. Jednak Brazylijczyk był w tej sytuacji na spalonym. W związku z tym Pan Stuart Atwell przerwał grę…by sprawdzić przy pomocy powtórek video, czy przed strzałem faulowany nie był Mata. Trwało to dość długo, bo jak wiemy, początku z VARem bywają trudne. Najważniejsze jest jednak to, że sędzia ostatecznie podjął dobrą decyzję, wskazując na punkt karny.
Piłkę na wapnie ustawił Juan Mata, po czym umieścił ją w bocznej siatce lewego rogu bramki Jaakkoli, który zbytnio nie przeszkadzał, rzucając się w róg prawy. The Special Juan daje prowadzenie United. Choć zważywszy na to, że Mourinho nie ma już w klubie, jest sens, by wciąż stosować ten slogan w kontekście Hiszpana?
Po dwóćh kwadransach gospodarze mogli podwoić prowadzenie, gdyby Romelu Lukaku zdołał podnieść głowę i dostrzec Alexisa Sancheza na wolnej pozycji. W efekcie oddał mocny strzał, lecz prosto w golkipera.
Stracony gol podziałał drażniąco na zespół „The Royals”, którzy nie zamierzali być chłopcem do bicie. Chwilę po akcji Lukaku, wskutek złego ustawienia obrońców, sam na sam z Romero znalazł się Daniel Louder. Młody gracz Reading zamiast uderzać ominął bramkarza, wyrzucając się do końcowej linii boiska i utrudniając sobie oddanie strzału.
Big Rom!
Prawidłowy sposób wykańczania akcji młodszemu koledze zademonstrował Lukaku. Alexis, w odróżnieniu od kolegi z linii napadu postanowił być koleżeński i prostopadłym podaniem uruchomił Belga, który bez problemów ominął Jaakkolę i posłał piłkę do pustej bramki. Gol do szatni, który dobrze podziałał na morale „Czerwonych Diabłów”.
Równie dobrze podziałał również na piłkarzy Reading, którzy po zmianie stron zadomowili się na połowie rywala przez blisko 15 minut drugiej połowy. W tym czasie dwa niecelne strzały oddał Swift, a najlepszą okazję po podaniu wprowadzonego w przerwie Sone Aluko zmarnował Hariott. Sergio Romero pokazał w tej sytuacji niesamowity refleks, broniąc sam na sam.
Zmiany na raz, dwa, trzy
Ole Gunnar Solskjaer nie bał się dokonać od razu dwóch roszad w składzie. Matę i Freda zastąpili Tahith Chong i Fellaini. Zmuszony do zejścia z powodu urazu był Alexis Sanchez. W jego miejsce na murawie ujrzeliśmy Rashforda. Powiew świeżości na boisku uspokoił nieco ofensywne zapędy gości. Świeża krew pomogła tym grającym już od pierwszej minuty w utrzymaniu bezpiecznego wyniku, utrzymując się przy piłce przez większą część drugiej połowy.
Nie znaczy to jednak, że United nie stworzył sobie już żadnych okazji do podwyższenia rezultatu. Najlepszą po przejęciu piłki przed polem karnym miał Rashford, który również popełnił szkolny błąd, chcąc ominąć bramkarza. Po wygonieniu się do linii końcowej Anglik…poślizgnął się na piłce. No cóż, zdarza się, ale gdyby miesiąc temu spotkało to takiego Lukaku, Internet byłby cały w memach.
Ostatnią okazję w końcówce miał Andreas Pereira, którego uderzenie z daleka zatrzymał Jaakkola. Niedługo potem Pan Stuart Atwell zakończył zawody i OGS mógł cieszyć się kolejnym zwycięstwem.
Pięć zwycięstw w pięciu meczach. Bilans Norwega jest imponujący, lecz należy brać poprawkę na klasę dotychczasowych rywali. Dopiero teraz zaczną się schody, bowiem za tydzień United pojedzie na Wembley, by zmierzyć się z Tottenhamem. Zwycięstwami z dużymi firmami Ole przybliży się do stałego kontraktu o wiele bardziej, aniżeli ogrywaniem zespołów z niższej półki.
Innym sposobem może być…zgarnięcie FA Cup, na co Manchester United po zameldowaniu się w kolejnej rundzie ma szanse – w końcu jest finalistą poprzedniej edycji. Na ten moment mogą ze spokojem czekać na wyniki losowania kolejnej rundy.
Manchester United 2:0 Reading (Mata 22', Lukaku 45+4')