Jak co okienko - Grosicki szuka klubu
Kiedy zbliża się ostatni dzień okienka transferowego, nasze oczy jak zwykle kierują się ku pewnemu reprezentantowi Polski. Kamil Grosicki co pół roku podejmuje próbę opuszczenia Hull City, co pół roku się nie udaje. W tym sezonie jego klub spisuje się - w porównaniu z poprzednim - nadzwyczaj dobrze. W sercach kibiców tlą się nadzieje, że uda się zająć co najmniej szóste miejsce, dzięki któremu zagraliby w barażach do Premier League. Tylko... czy w walce o powrót do elity pomoże im "TurboGrosik"?
Grosickim pod koniec okna transferowego zainteresowały się dwa kluby. Pierwszym, który widziałby w swoich szeregach reprezentanta Polski, jest AS Monaco. Nie wiem, czy powiedzenie "Tonący brzytwy się chwyta" w przypadku Monaco ma jakikolwiek sens. Fakt jest na pewno taki, że Kamil nie poszedłby do drużyny walczącej o mistrzostwo Francji, bo po prostu go tam nie wezmą. Jeżeli już dałby radę przejść do Francji, razem z nową drużyną walczyłby o pozostanie w Ligue 1, a w następnym - raczej o spokojny byt - czyli do klubu na jego miarę, ze środka tabeli. Największym plusem jest na pewno to, że "Grosik" grał przez trzy lata dla francuskiego Rennes, więc zdążył już dobrze poznać ligę. Do tego zagrałby w jednej drużynie ze swoim uberkumplem, Kamilem Glikiem.
Drugim klubem jest Middlesbrough prowadzone przez Tony'ego Pulisa, które ma jeszcze szanse nawet na bezpośredni awans do Premier League, gdyż do drugiego w tabeli Norwich brakuje im siedmiu punktów. Z drugiej strony, przy słabszej formie w kolejnych meczach mogą wypaść nawet ze strefy barażowej, więc ryzyko odejścia do takiego klubu jest bardzo duże i Kamil Grosicki mógłby trafić z deszczu pod rynnę. Tego nikt - najbardziej on sam - chyba by nie chciał.
Najwięcej do powiedzenia mają jednak włodarze "Tygrysów", które na ten moment nie są chętne na sprzedaż swoich najlepszych zawodników. Takim jest obecnie Kamil Grosicki, ale z nim nigdy nic nie wiadomo i być może obudzi się jutro rano, powie swoje słynne "nadszedł dzień dzisiejszy" i będzie robił wszystko, żeby opuścić Hull City?
W końcu jest Deadline Day - czyli na różne historie możemy się szykować.