Benfica znów wielka, a w Sportingu znów jest źle...
Postaram się być w tej relacji niezwykle zwięzły, bo ciężko jest rozwodzić się nad meczem tak jednostronnym. Stawiający na długofalowy projekt i chcący uspokoić emocje wewnątrz klubu Sporting, zdobywca pucharu pasztetowej o nazwie Taca de Liga, przegrał dziś z Benfiką w derbach Lizbony. To był blamaż i straszny mecz podopiecznych Marcela Keizera, który dziś nie był niczemu winien – przy tej postawie piłkarzy i tak by przegrał, cokolwiek by zrobił.
Sporting: Ribeiro – Jefferson, Pinto (90’ Phellype), Coates, Gaspar – Wendel, B. Fernandes, Gudelj – Nani (46’ Diaby), Raphinha (86’ Cabral), Dost
Benfica: Vlachodimos [85’ – cz.k.] – Grimaldo, Jardel, Dias, Almeida – Silva (88’ Svilar), Gabriel, Samaris, Pizzi (90’+4’ Salvio) – Joao Felix (76’ Cervi), Seferović
Benfica po pogonieniu Ruiego Vitorii z Estadio da Luz dała po raz kolejny pokaz gry. Nawet przez minutę nie przegrywała w tym spotkaniu i żaden z goli dla Sportingu nie był w stanie wyprowadzić jej z równowagi. Koncert dał dziś przede wszystkim młody Joao Felix, który mógł spokojnie zakończyć ten mecz nawet z czterema golami na koncie. Obrona „Lwów” wyglądała dziś mniej komfortowo nawet niż ta Arsenalu. „Orły” latają wysoko i wydaje się, że ich miejsce w pierwszej dwójce nie jest absolutnie już zagrożone przez Sporting, który w lidze nie wygrywa kolejnego ważnego meczu na szczycie.
Sporo pracy mieli dziś za to sędziowie VAR, którzy cofnęli jednego z goli Joao Felixa, a także przyczynili się do czerwonej kartki dla bramkarza Benfiki, Oddisseasa Vlachodimosa. Wreszcie ktoś wyszedł naprzeciw Basowi Dostowi, by mógł trafić do siatki. To był świetny mecz do oglądania dla postronnego kibica – sędziowanie absolutnie stało na poziomie, który narzuciła szczególnie ekipa gości.
Każdego strzelca gola – Seferovicia, Felix, Diasa i Pizziego – można było chwalić znów indywidualnie, ale zauważcie, że Benfica poradziła sobie tak dobrze, a w jej składzie nie było ich asa formacji ofensywnej, Jonasa.
Kapitalna gra ze strony Benfiki - wynik 4:2 to mały wymiar kary dla ich rywali. W Sportingu tak jak było źle, tak nadal jest źle.