Szaleństwo w Salonikach - lider lepszy od wicelidera
Redakcja Footrolla uwielbia rzucić okiem na mniej popularne piłkarsko rejony świata. Tydzień temu dostaliście relację z meczu ligi portugalskiej, gdzie przyglądaliśmy się derbom Lizbony. Dzisiaj tanecznym krokiem, w rytmie Zorby, kierujemy się do Grecji. Czekał nas hit 20. kolejki Super League - PAOK podejmował na własnym stadionie Olympiakos. W meczu na szczycie, lider okazał się lepszy od wicelidera. Patrząc na mapę kraju, północ pokonała południe.
PAOK: A. Paschalakis - Leo Matos, F. Varela, J. Crespo, Vieirinha (80' D. Giannoulis) - J. Szachow (53' Sergio Oliveira), Mauricio, Leo Jaba, D. Biseswar (85' D. Pelkas), O. El Kaddouri - Chuba Akpom
Olympiakos SFP: Jose Sa - V. Torosidis, P.A. Cisse, J. Vukovic, L. Koutris - D. Podence, B. Natcho (46' M. Camara), Guilherme, K. Fourtounis (76' Ahmed Hassan), L. Christodoulopoulos (46' Gil Dias) - M. Á. Guerrero
W zeszłym roku kalendarzowym zespół z Salonik walczył na dwóch frontach - występował w fazie grupowej Ligi Europy, ale bardzo szybko się wykoleił i o dziwo może na tym bardzo wiele skorzystać. Wszystkie siły PAOK skupił wokół głównego celu - pierwszego od 1985 roku mistrzostwa kraju. Stara piłkarska prawda mówi, że tytuły wygrywa się meczami ze słabszymi zespołami, ale kibice zgromadzeni na stadionie Toumba byli żądni kompletu punktów w starciu z rywalem z Pireusu. Podopieczni Razvana Lucescu bardzo szybko przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. PAOK zachowywał się jak rasowy bokser wyprowadzający bezwzględne ciosy. Olympiakos był praktycznie przez całe spotkanie na łopatkach. Gdyby to był pojedynek bokserski, Pedro Martins rzuciłby ręcznik i poddał swoją drużynę. Niestety, przepisy są bezwzględne i trzeba było kontynuować pojedynek do 90. minuty.
Wystarczyły pierwsze 20 minut, by tablica wyników wyświetlała rezultat 2:0 dla PAOK-u. W czwartej minucie spotkania świetnym strzałem zza pola karnego popisał się Vieirinha. Mistrz Europy z 2016 roku wykorzystał bardzo złe ustawienie bramkarza gości, Jose Sa i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Portugalczyk ustawiany od dłuższego momentu na lewej obronie przypomniał sobie czasy, gdy występował jako skrzydłowy. Drugi gol to w głównej mierze zasługa Diego Biseswara. Holender zagrał na prawe skrzydło do Leo Jaby, Brazylijczyk dośrodkował w pole karne do Chuby Akpoma. Wychowanek Arsenalu uderzył jednak bardzo nieczysto (swoją drogą, tym strzałem udowodnił słuszność wysłania samego siebie na piłkarskie zesłanie do Grecji), ale ogromną pazernością na gola wykazał się Biseswar, który poszedł za ciosem i umieścił piłkę do pustej bramki. Pierwsza połowa w wykonaniu PAOK to była prawdziwa deklasacja.
W drugiej połowie nastąpiła zmiana nastawienia, zaciągnięto hamulec i obserwowaliśmy kontrolę przebiegu gry w wykonaniu gospodarzy. Z polskiej perspektywy czekaliśmy na jedno wydarzenie - wejście Karola Świderskiego z ławki rezerwowych. Były zawodnik Jagiellonii Białystok bardzo dobrze wprowadził się do nowego zespołu. Do tej pory wystąpił w trzech spotkaniach i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.
Nadzieję na wprowadzenie reprezentanta młodzieżówki były bardzo duże, w szczególności patrząc na popisy starszego kolegi z Anglii. 23-letni Akpom strzelił swojego gola w tym meczu, ale sędzia słusznie dopatrzył się spalonego. W przypadku postawy Akpoma podczas tego spotkania najlepiej użyć staropolskiego przysłowia: "Co się odwlecze, to nie uciecze". Napastnikowi PAOK udało się wykorzystać fatalny błąd Cisse, który nie potrafił w prostej sytuacji wybić piłki przed siebie. Akpomowi nie pozostało nic innego jak przebiec kilka metrów i strzelić nad bezradnym bramkarzem Olympiakosu.
Goście próbowali jeszcze dotrzymać kroku i ostatecznie zdołali zdobyć honorowego gola, ale trafienie autorstwa Daniela Podence było wyłącznie na otarcie łez. Trzeba jednak stwierdzić, że PAOK w dalszej perspektywie potrzebuje lepszego bramkarza, bo Paschalakis nie wykazał się przy jedynego okazji, gdzie miał obowiązek zachować czyste konto.
Była drużyna Michała Żewłakowa po tym meczu traci już 9 punktów i nic nie wskazuje na to, by mieli odzyskać tytuł mistrzowski, którym ostatni raz szczycili się po sezonie 2016/2017. Muszą jednak jak najszybciej wymazać tą porażkę, bo w najbliższy czwartek czeka ich pierwszy mecz rywalizacji z Dynamem Kijów w ramach 1/16 Ligi Europy. A PAOK coraz pewniej idzie po pierwsze od trzech dekad mistrzostwo Grecji. Po dwudziestu spotkaniach są jedyną drużyną, która może poszczycić się mianem niepokonanej.