City kupiło... klub
Mówi się, że ludzie niezwykle bogaci nie mają niczego poza pieniędzmi. Nie wiem, nie wnikam, nie wsiąkam w ich życiorysy, ale jednego jestem pewien. Jak mają dużo pieniędzy, to mogą mieć dużo wszystkiego innego. Zapytajcie się chociażby właścicieli Manchesteru City. Szejkowie pewnego dnia uznali, że nudzi im się u siebie i fajnie byłoby mieć jakąś rozrywkę. Właśnie dlatego kupili sobie klub, w który później wpompowali ogromne pieniądze, tworząc z niego wielką potęgę. Nie wiem jednak, czy obiło Wam się o uszy, że Manchester City jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, którą dysponują ci panowie. Nie? No to już Wam tłumaczę, tym bardziej, że jest do tego dobra okazja, bo owa góra znów się powiększyła.
Właściciele Manchesteru City oprócz bycia szejkami są też przede wszystkim biznesmenami. Do nich należy firma City Football Group. Owa działalność posiada udziały w wielu klubach na całym świecie, dzięki czemu tworzy niemalże sieć zespołów współpracujących ze sobą nie tylko w kwestiach sportowych, ale również komercyjnych i marketingowych. Należą już do nich takiego kluby jak: Manchester City, Melbourne City, New York City ( nazwy oczywiście nie są przypadkowe), Yokohama Marinos, urugwajskie Atletico Torque, katalońska Girona i od wczoraj właśnie chiński Sichuan Jiuniu.
Przy czym nazwy wcześniejszych klubów mogły Wam się obić o uszy, to już ten ostatni zespół na pewno nigdy nie wpadł do Waszych głów. To w końcu zespół z trzeciej chińskiej ligi, więc możemy wyobrazić sobie, jak niewiele ma wspólnego z profesjonalnym futbolem, który znamy w Europie. Niemniej jednak City Football Group zdecydowało się na pozyskanie go, ale w tym konkretnym przypadku nie posiada 100% akcji drużyny. Dzieli je z korporacjami UBTECH i China Sports Capital.
Nie ma się co nastawiać na to, że niedługo Sichuan Jiuniu zmieni nazwę na Sichuan City, aczkolwiek wpływ nowych właścicieli powinien być widoczny. Możemy spodziewać się porządnych inwestycji i rychłego awansu do wyższych poziomów rozgrywkowych w Chinach. Dodatkowym plusem jest fakt, że teraz Manchester City ma gdzie wysyłać swoich zawodników na czynne emerytury, gdy Ci przestaną się już sprawować. Coś czuje, że Fernandinho wyląduje tam lada dzień. Kompany, ty się nie ciesz, jesteś następny.