Wenger zaraz wraca do pracy
Tęsknimy za Arsenem Wengerem. Nie ma co do tego wątpliwości. Chyba każdemu brakuje go przy linii bocznej, ubranego w za długą kurtkę, która wygląda jak habit, uroczo zdenerwowanego na sędziego technicznego. Francuz nie trenuje już ponad pół roku i świat piłki jest bez niego ewidentnie uboższy. Mniej więcej od tamtego czasu regularnie pojawiają się też plotki łączące go z ewentualnymi, nowymi pracodawcami.
Wengera typowano do objęcia wielu klubów, a nawet reprezentacji. Miał być selekcjonerem Japonii, w międzyczasie wróżono mu prowadzenie AS Monaco, AC Milanu czy nawet Realu Madryt. Wszystko to były jednak informacje bez pokrycia, które w ostateczności nie zagwarantowały nam nic. Wydawało nam się, że bliżej końca obecnego sezonu będziemy otrzymywać już jakieś rzetelne wiadomości na temat jego powrotu do pracy. No i w zasadzie to tak jest, z tym, że to nie taka rola, jakiej byśmy się wszyscy spodziewali.
„Daily Mail” donosi bowiem, że Francuz wcale nie obejmie żadnego klubu, by dostawać przez swoich zawodników białej gorączki przy linii bocznej. Jest duża szansa, że Wengera nie zobaczymy już na ławce rezerwowych. Wiele wskazuje na to, że Francuz zajmie się już tylko pracą biurową, a swoją za długą kurtkę będzie zakładał tylko na ulewne deszcze.
Powyższe źródło twierdzi, że Wenger zostanie zatrudniony przez FIFA. Ma zostać nowym dyrektorem do spraw rozwoju technicznego. Będzie prawdopodobnie odpowiadał za wdrażanie nowych technologii do piłki i będzie przewodniczył dyskusjom na temat ewentualnego wprowadzenia nowych wynalazków. To ciekawa decyzja, bo przecież Francuz nigdy nie był specjalnie postępowy. Można by go określić mianem względnie liberalnego. Oznacza to, że w razie objęcia nowej posady nie będzie forsował każdej zmiany, tylko dokładnie ją przeanalizuje, by mieć pewność, że ma ona w ogóle sens. Dobrze, że nie będzie mógł bezpośrednio ingerować w zmianę przepisów, bo pewnie usunąłby czwarte miejsce z każdych możliwych rozgrywek. Po trzeciej lokacie od razu byłaby piąta.