Quaresma spróbuje przeżyć w domu trzecią młodość
Jest kilka rzeczy w piłce nożnej, które kilka lat wcześniej wydawały mi się kuriozalne i absolutnie nie chciałem uwierzyć w to, że będą miały miejsce. Nie przypuszczałem, że Chorwacja będzie wicemistrzem świata albo, że Quaresma ze swoim stylem życia będzie grał tak dobrze w momencie kiedy bliżej mu do czterdziestki niż trzydziestki. Portugalczyk lubi w końcu sobie popić, pobawić się, ale przede wszystkim zrobić burdę. Mimo to wciąż jest ważnym zawodnikiem w klubie a do niedawna jeszcze w reprezentacji. Jest dobry do tego stopnia, że zatęsknili za nim w domu i chętnie przyjęli go z powrotem.
Żeby była jasność, o jakim domu w ogóle mówię. Wiem, że teoretycznie powinna nim być Lizbona, bo tam przyszedł na świat mały Ricardo i w tamtejszym Sportingu wychował się piłkarsko. Wszyscy jednak zachwycaliśmy się nim, gdy reprezentował barwy Porto i to właśnie z zespołu "Smoków" wypłynął na głębokie wody, na których z resztą szybciutko zatonął. Odnalazł się za to na tych średnio płytkich i całkiem fajnie sobie na nich żegluje. Turecki "Fanatik" podaje, że już niedługo może jednak zawinąć do portugalskiego Portu i tam też prawdopodobnie skończyć karierę. Rzekomo "Smoki" są już w trakcie negocjacji z piłkarzem i chcą dopiąć tę transakcję do lata.
Moim zdaniem to kapitalna decyzja. Może i Ricardo Quaresma jest piłkarską wersją Keitha Richardsa, ale wiecznie nie będzie grał w nogę profesjonalnie. Do końca kariery już tuż tuż, a gdzie lepiej się z nią pożegnać niż tam, gdzie wszyscy go kochają? Sam mam nawet delikatne ciarki na myśl o tym, że zobaczę jednego z moich idoli z dzieciństwa z powrotem w klubie, w którym robił takie wrażenie. Niech wraca i niech strzela trivelę za trivelą, choć kibice uważają, że nawet nie będzie miał do tego zbyt wielu okazji.