Osamotniony Piątek, bezradny Milan - echa meczu Milan vs Lazio
W środowy wieczór Krzysztof Piątek i spółka stoczyli bój o finał Pucharu Włoch. Ich rewanżowe starcie z Lazio zaplanowano dopiero dwa miesiące po pierwszym meczu półfinałowym. W lutym padł bezbramkowy remis, zatem sprawa awansu była otwarta. My liczyliśmy na to, że "El Pistolero" powiększy dzisiaj swój dorobek bramkowy w tych rozgrywkach. Do tej pory w czterech meczach zdobył aż osiem goli.
Składy:
- AC Milan: Reina- Romagnoli, Caldara (65' Cutrone), Musacchio- Laxalt, Bakayoko, Kessie, Calabria (40' Conti)- Suso, Piątek, Castillejo (57' Calhanoglu)
- Lazio: Strakosha- Bastos, Acerbi, Felipe- Luic, Alberto (85' Badelj), Leiva, Milinković-Savić (15' Parolo), Romulo- Immobile, Correa (75' Caicedo)
Od początku meczu w grze obu ekip było sporo chaosu. Nikt nie chciał zaryzykować i oglądaliśmy długotrwałe wymiany podań w środku pola. Dłużej przy piłce utrzymywali się "Rossoneri", jednak niewiele z tego wynikało. Bardzo szybko to spotkanie zakończyło się dla Milinkovicia-Savicia, który z powodu kontuzji musiał opuścić murawę. Później kamery pokazywały rozpaczającego Serba, dla którego może być to koniec sezonu.
Odpowiedni poziom utrzymywali jedynie kibice Milanu, którzy tworzyli fantastyczną atmosferę na trybunach. Miałem nadzieję, że głośne śpiewy i okrzyki w końcu pobudzą piłkarzy do większego zaangażowania. Gra gospodarzy wyglądała bardzo dobrze, ale tylko na ich własnej połowie. Po przekroczeniu linii środkowej zaczynały się schody. Piątek nie dostawał praktycznie żadnych piłek i miał dzisiaj naprawdę ciężkie życie.
W końcówce pierwszej połowy przycisnęli gracze Lazio, którzy mieli dwie świetne okazje na gola. Na ich nieszczęście świetnie spisywał się w bramce Pepe Reina, który do przerwy zachował czyste konto. Panowie, obudźcie się! - taki był mój apel i z pewnością wszystkich kibiców oglądających ten mecz. W drugiej części meczu gorzej być już po prostu nie mogło.
Niestety gra obu zespołów po przerwie nie uległa poprawie. W dalszym ciągu piłkarze nie mieli pomysłu na zagrożenie bramce rywala. Dobrze kryci Immobile oraz Piątek nie byli w stanie opanować górnych piłek posyłanych w ich kierunku. W końcu w 58. minucie obejrzeliśmy składną akcję ze strony gości. Piłkarze Lazio wyprowadzili błyskawiczny kontratak, Immobile podał futbolówkę do Correi, który zgubił obrońców i strzelił między nogami Reiny. Mieliśmy 0:1 i w tym momencie gracze Milanu zostali postawieni pod ścianą.
Na stratę bramki błyskawicznie zareagował Gennaro Gattuso, który wprowadził na boisko Cutrone i teraz "Rossoneri" grali na dwóch napastników. Od razu widać było ożywienie w ich szeregach ofensywnych. W dalszym ciągu brakowało jednak najważniejszego, czyli gola. Do awansu Milan potrzebował ich dwóch.
Czas upływał, a gospodarze wyglądali coraz gorzej. Mieli świadomość tego, że nie zdążą już odwrócić losów tego pojedynku. Milan jest obecnie w sporym kryzysie. Największym problemem podopiecznych Gennaro Gattuso jest to, że Piątek otrzymuje zdecydowanie za mało podań. Polak nie ma z kim rozgrywać piłki pod polem karnym rywala. Sam nie jest nic w stanie zdziałać, osaczony prze kilku rywali. "Rossoneri" żegnają się dzisiaj z Pucharem Włoch, a już za kilkanaście dni mogą pożegnać się z występami w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Lazio zasłużenie wygrało i może szykować się na finał.