Izabela Bełcik: „Drużyna Energii to zgrany team”
Dwukrotna mistrzyni Europy w siatkówce przebojowo dołączyła do grona ambasadorów II edycji Drużyny Energii, błyskawicznie stając się ulubienicą uczestników projektu. Po ostatnim finale miesiąca w szkole w Mrocznie opowiedziała nam o życiu na sportowej emeryturze, swoich idolach z dzieciństwa oraz wyjątkowej atmosferze, jaka panuje podczas spotkań z uczniami w szkołach z całej Polski.
Minął rok od momentu, w którym ogłosiłaś zakończenie kariery. Jak bardzo zmieniło się Twoje życie przez te 12 miesięcy?
- Przede wszystkim nie jestem już w ciągłych rozjazdach. Ze sportowych podróży zostały mi wyjazdy z „Drużyną Energii”, które są dla mnie miłą namiastką siatkarskich zgrupowań. Moje życie codzienne znacznie zwolniło, osiedliłam się na stałe w Gdańsku, ale sezon ligowy spędzam w Bydgoszczy, gdzie zaangażowałam się w działania marketingowe w lokalnym klubie Bank Pocztowy Pałac Bydgoszcz. Oczywiście, kiedy tylko mogę staram się być aktywna fizycznie, choć odbiega to znacznie od profesjonalnych treningów.
Wygląda na to, że siatkówka i aktywny tryb życia cały czas są u Ciebie obecne.
- Potrzebuję drużyny w moim życiu. Zawsze powtarzam, że jestem zwierzęciem stadnym i muszę być częścią zespołu. Dlatego zaangażowałam się we współpracę z klubem z Bydgoszczy, dzięki któremu mam kontakt z zawodniczkami, a w ramach „Drużyny Energii” również tworzymy zgrany team, w którym bardzo dobrze się odnajduję.
Jesteś ambasadorką II edycji „Drużyny Energii”. Jaki jest Twój sposób na motywowanie podopiecznych projektu do aktywności fizycznej?
- Spodobała mi się już pierwsza edycja „Drużyny Energii”, kiedy byłam obecna podczas Wielkiego Finału w Gdańsku. Już wtedy projekt wywarł na mnie duże wrażenie. Wydarzenie miało miejsce na stadionie Energa, a możliwość uczestnictwa w nim było dla mnie wielką frajdą, więc domyślam się, jak wielkim przeżyciem musiało być to dla dzieci, którym towarzyszyliśmy. „Drużyna Energii” budzi we mnie same pozytywne emocje i uczucia.
Moje wrażenia przelewam na naszych podopiecznych, pokazując, że uczestnictwo w projekcie gwarantuje niezapomniane przeżycia i wspaniałą zabawę. Sprzyja temu forma pozytywnej rywalizacji, ponieważ uczestnicy muszą zbierać punkty i brać aktywny udział w wydarzeniach, a wcześniej zapracować na organizację finału w ich szkole. To wspaniale integruje uczniów, tworzy wspólnotę między uczniami i nauczycielami. To bardzo ważne, aby wszyscy pracowali na jeden cel.
Teraz jesteś idolką młodego pokolenia, a jak było w Twoim dzieciństwie? Na których sportowcach się wzorowałaś?
- W najmłodszych latach nie miałam wiele wspólnego z siatkówką. Podziwiałam raczej lekkoatletów, np. Roberta Korzeniowskiego, ponieważ w telewizji były transmitowane tylko wielkie imprezy, jak igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata, więc to były jedyne okazje do kibicowania naszym sportowcom. Natomiast kiedy weszłam do świata siatkówki, pojechałam do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Tam poznałam profesjonalistów, jak Magda Śliwa, Małgorzata Glinka, Piotr Gruszka czy Sebastian Świderski, zresztą nazwiska mogłabym wymieniać bez końca. Teraz znam ich osobiście, ale wtedy inspirowali mnie i motywowali do treningu.
W „Drużynie Energii” mamy niesamowity siatkarski duet na najwyższym poziomie, który tworzą mistrzowie świata i Europy. Chodzi oczywiście o Ciebie i Krzysztofa Ignaczaka. Jak Wam się współpracuje przy proponowaniu ćwiczeń dla dzieci?
- Wszystko układa się wyśmienicie! Śmiejemy się, że jestem jedyną kobietą, rodzynkiem w całej „Drużynie Energii”, więc czuję się bardzo dobrze. Nie spędzamy dużo czasu na wymyślaniu czegokolwiek, znamy bardzo wiele ćwiczeń i przerabialiśmy je tysiące razy, dlatego wszystko przychodzi naturalnie. Żargon siatkarski jest ten sam, dzięki czemu współpracuje nam się naprawdę przyjemnie.