Wiemy, co kierowało de Ligtem
Kilkadziesiąt godzin temu świat obiegła dosyć rzetelna informacja, według której Matthijs de Ligt miał już podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości. Różne źródła był zgodne i twierdziły, że Holender wybrał Paris Saint-Germain, a jego agent, Mino Raiola, udał się do stolicy Francji w celu negocjacji kontraktu. Zdziwiło nas to mocno, bo w końcu największym faworytem do pozyskania tego stopera była Barcelona. Teraz wiemy już, dlaczego z niej zrezygnował.
Jak podaje "Onda Cero", de Ligt faktycznie wybrał inny zespół, co miał motywować przekonaniem, że gdzie indziej będzie grał częściej niż w Barcelonie, a pieniądze podobno nie grały roli.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) 13 czerwca 2019
Sam nie wiem, od pacyfikowania której części wypowiedzi zacząć. Nikt nie uwierzy mu, że nie wybrał PSG dla pieniędzy, bo wielcy zawodnicy nie idą tam z ambicji. Może piłkarze pokroju Choupo-Motinga tak, by choć trochę liznąć sobie takiego futbolu, ale nie jeden z najbardziej obiecujących grajków na świecie. Poza tym, gdzie jak gdzie, ale akurat w Paryżu to mają stoperów i de Ligt ma tam gigantyczną konkurencję. Jest w końcu Thiago Silva, Marquinhos, Thilo Kehrer i Presnel Kimpembe. Od ostatniej dwójki może i jest lepszy, ale ci pierwsi to również światowej klasy fachowcy i na dodatek biją go na łeb swoich doświadczeniem. W Barcelonie, choć może są lepsi stoperzy, konkurencja nie jest tak liczna. Jeśli ta wypowiedź faktycznie jest prawdziwa, to chłopak kolejny raz traci w oczach wielu. Może jeszcze kiedyś z tego wyrośnie, całe szczęście ma dopiero 19 lat.