Puchar Polski: Robak zmorą Śląska, Flavio deską ratunkową Lechii!
Porażka Śląska z Widzewem, odpadnięcie Korony Kielce czy wygrana batalia Lechii Gdańsk. Puchar Polski rozpoczął się z przytupem, a wąskie grono faworytów dość szybko znalazło się za burtą.
Gryf Wejherowo 2:3 Lechia Gdańsk
Tegoroczna Droga na Narodowy rozpoczęła się w Wejherowie, gdzie miejscowy Gryf stanął przed ultra trudnym zadaniem. Rywalem drugoligowa w 1/32 finału był ubiegłoroczny triumfator - Lechia Gdańsk, która w tym sezonie znów była w gronie kandydatów do gry na Stadionie Narodowym. Szanse na końcowy sukces były niewielkie, a jedyna szansa wejherowian rodziła się w przewrotności rozgrywek. Totolotek Puchar Polski ma to do siebie, że każdy może wygrać z każdym, a schemat postawiony przez podopiecznych Łukasza Kowalskiego wszedł w życie jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa. Po zaledwie 5. minutach gry - gospodarze prowadzili 2:0, a na listę strzelców wpisali się Maksymilian Hebel oraz Marcin Gęsior.
Wejherowianie do szatni schodzili z dwubramkową przewagą, a ubiegłoroczny triumfator miał zaledwie 45 minut, by odrobić straty z pierwszej odsłony. Dawno temu Czesław Michniewicz powiedział - dwubramkowa przewaga jest najniebezpieczniejsza. Na zwrot zdarzeń nie musieliśmy, więc długo czekać, a już dziesięć minut po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę - na tablicy wyników widniał rezultat remisowy. Dwukrotnie do siatki rywali trafiał Maciej Gajos, a broniący się Gryf nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Trzecia bramka dla Lechii wisiała w powietrzu, a dzieła "zniszczenia" na minutę przed końcem starcia dokonał Flavio Paixao. Portugalczyk rzutem na taśmę zapewnił swojemu zespołowi awans i oddalenie męk w dogrywce.
No i dobra jest. Awans, wymęczony strasznie. O tym meczu lepiej nie pamiętać bo było blisko kompromitacji.
— Tomek Hatta (@Fyordung) September 24, 2019
Boże kochany, z Gryfem Wejherowo.... 🙃
Stal Brzeg 2:1 Olimpia Elbląg
Bez większych niespodzianek zakończyło się starcie w Brzegu, gdzie miejscowa Stal podejmowała Olimpię Elbląg. Przygoda trzecioligowca w tegorocznej edycji Pucharu Polski miała przebiec w trybie ekspresowym. Tym bardziej, że rywal znajdował się klasę wyżej, a to w niektórych przypadkach niemal przepaść. Dziś nie oglądaliśmy jednak dominacji jednej ze stron. Choć tempem gry operowali przyjezdni, to swoje szanse miała również Stal. Po golach Oleksija Prytulaka oraz Eryka Filipczyka prowadziła jednak Olimpia, która z minuty na minutę zaczynała słabnąć. Na kwadrans przed końcem gola kontaktowego zdobyli gospodarze i choć ostatnie dziesięć minut grali w przewadze, to ostatecznie nie zdołali odrobić strat, tym samym żegnając się z Pucharem Polski.
Zagłębie II Lubin 2:3 Miedź Legnica (k.)
Prawdziwej dramaturgi doznali kibice Zagłębia Lubin, gdzie tamtejsze rezerwy mierzyły się w derbach Dolnego Śląska z Miedzią Legnica. Pierwsze minuty starcia przebiegły wręcz koncertowo dla gospodarzy. "Miedziowi" już po 9. minutach starcia prowadzili dwiema bramkami, a bardzo zachowawcza gra nie pozwalała pierwszoligowcowi w rozwinięciu skrzydeł. Pierwsze klarowne sytuacje zaczęły się nadarzać dopiero w końcówce spotkania, co momentalnie zostało wykorzystane przez przyjezdnych. W 81. minucie gola kontaktowego zdobył Hubert Antkowiak, w 95. natomiast do remisu doprowadził Damian Byrtek, a rezerwy Zagłębia w zaledwie kwadrans roztrwoniły swój cały dorobek. Do rozstrzygnięcia wyniku niezbędne były karne, które lepiej wykonywali legniczanie - ostatecznie zwyciężając w Derbach Dolnego Śląska (3:1).
Stilon Gorzów Wielkopolski 5:1 Olimpia Zambrów
Bywały spotkania bardziej lub mniej wyrównane, lecz prawdziwego pokazu siły doświadczyli kibice zgromadzeni na stadionie w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie występujący przed własną publicznością Stilon rozniósł rywali z Zambrowa. Zespół prowadzony przez Tomasza Kulhawika przyjechał na zachód Polski po zebranie doświadczenia, przy okazji podejmując próbę sprawienia dużej niespodzianki. Po nieudanym starcie w III lidze - faworytem byli gospodarze, którzy swoją wyższość nad rywalem pokazali na murawie. Jednostronne spotkanie zakończyło się wysokim (5:1) zwycięstwem Stilonu i pewnym meldunkiem w 1/32 finału Pucharu Polski. Zawodnikom z Podlasia nie zostało, więc nic innego jak otrząsnąć się po porażce i powrócić do walki na ligowych boiskach.
Legia II Warszawa 2:0 Wigry Suwałki
Legia Warszawa dopiero jutro rozpocznie swoją batalię o występ na Stadionie Narodowym. Dziś swojej szansy spróbowali piłkarze rezerw, którzy na stadionie w Ząbkach podejmowali pierwszoligowe Wigry Suwałki. Drużyna z północy Polski w ostatnim czasie zmaga się z dużym kryzysem. Przeciętna forma oraz masa kontuzji zepchnęła ich do dolnej części tabeli Fortuna 1 Ligi, a dziś pozbawiła dalszego udziału w Pucharze Polski. Gospodarze wspomagani przez nazwiska jeszcze jakiś czas temu grające w Ekstraklasie - bez najmniejszych problemów rozprawili się z występującym dwie klasy wyżej rywalem. Bramki dla rezerw wicemistrza Polski zdobyli Michał Mydlarz oraz Kacper Wełniak zapewniając swojemu zespołowi zwycięstwo 2:0 i pewny awans do kolejnej rundy.
Ruch Chorzów 3:4 Stomil Olsztyn (k.)
Jeszcze 5 lat temu wytypowanie faworyta starcia pomiędzy Ruchem Chorzów oraz Stomilem Olsztyn było błahostką. Dzisiejszy gospodarz zagrałby wówczas na wyjeździe, a przyjeżdżający do Chorzowa Stomil, nie miałby zbyt wiele do powiedzenia. Jesteśmy jednak w zdecydowanie innej rzeczywistości, a po serii problemów, klub z południa Polski próbuje odbić się od dna. Spotkanie rozgrywane przed własną publicznością od samego początku nie układało się po myśli gospodarzy. Walka cios za cios nie była najlepszym pomysłem ze znacznie silniejszych rywalem, który pomimo ciągłych ataków - wynik spotkania ustalił dopiero w rzutach karnych. Niewiele brakowało, a do serii jedenastek nawet by nie doszło. W 94. minucie starcia na prowadzenie wyszedł Ruch, który za sprawą Daniela Paszka przybliżył się do awansu. Euforia chorzowian nie trwała jednak długo, a na minutę przed końcem dogrywki wyrównał Jakub Mosakowski, doprowadzając do rzutów karnych. W serii jedenastek lepszy okazał się Stomil, który odprawił zawodników Ruchu z kwitkiem.
Chrobry Głogów 0:2 Lech Poznań
Niespełna rok temu Ivan Djurdjević cieszył się ze zwycięstw z Lechem Poznań. Choć było to sporadyczne, to przygoda w "Kolejorzu" zapadnie mu w pamięci, podobnie, jak dalszy rozwój zdarzeń. Serb dość szybko zakończył przygodę z byłym klubem - rozpoczynając nowy epizod. Tym razem w Głogowie, gdzie zastąpił Grzegorza Nicińskiego, lecz po słabym rozpoczęciu rozgrywek jedyną szansą na podbudowanie sytuacji w klubie, było wyeliminowanie "Kolejorza". Sentymentów być nie mogło, Chrobry pod wodzą Ivana Djurjevicia miał zrobić ogromną niespodziankę, która bardzo szybko przerodziła się w rozczarowanie. Bramki Christiana Gytkjaera oraz Mateusza Skrzypczaka szybko ostudziły zapędy pierwszoligowca, który na kolejny podbój Pucharu Polski musi poczekać co najmniej 12 miesięcy.
Korona Kielce 0:1 Zagłębie Lubin
Bezapelacyjnie jeden z dwóch hitów pierwszej fazy Pucharu Polski, a zarazem starcie dwóch ekstraklasowiczów. Oba zespoły zmagają się w ostatnim czasie z olbrzymimi problemami. Zarówno Korona, jak i Zagłębie zwolniły trenerów, a w buty po poprzednikach weszły już nowe osoby. Bliżej do uzyskania normalności jest jednak "Miedziowym", którzy po znakomitym starciu ze Śląskiem, spełnili oczekiwania również w Pucharze Polski. Występujący w roli przyjezdnych podopieczni Martina Seveli wygrali to spotkanie 1:0, a bramkę dającą awans zdobył w drugiej połowie Dawid Pakulski.
Ciekawe kto wyjdzie w bramce na mecz z ŁKS-em. Dominik Hładun zachował czyste konto i jego dobrą postawę w meczu Pucharu Polski z Koroną na konferencji po meczu podkreślił trener Martin Sevela. #KORZAG
— Krzychu (@krzych_l) September 24, 2019
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 1:3 Sandecja Nowy Sącz
Sandecja marzy o powrocie do elity, KSZO Ostrowiec ma to jedynie w odległych planach, a starcie w ramach Pucharu Polski miało pokazać, który klub znajduje się na odpowiedniej ścieżce. Z większą werwą do tego spotkania przystąpili przyjezdni, co bardzo szybko zadziałało na ich niekorzyść. W 28. minucie wynik starcia otworzył Jakub Chrzanowski, lecz szał na stadionie gospodarzy nie trwał długo. Na kilka minut przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę na prowadzenie wyszła Sandecja. W drugiej połowie gra nie uległa zmianie, a dzięki bramkom Tadeusza Sochy, Thiago oraz Kamila Ogorzałego - zespół z Nowego Sącza zwyciężył 3:1.
Widzew Łódź 2:0 Śląsk Wrocław
Wtorkowe zmagania w Pucharze Polski zakończyliśmy starciem w Łodzi, gdzie naprzeciw siebie stanęły Widzew Łódź oraz Śląsk Wrocław. Spotkanie niezwykle ważne dla kibiców oraz Marcina Robaka, którzy mają ze sobą wiele wspólnego. Doświadczony napastnik jeszcze kilka miesięcy temu był zawodnikiem Śląska - dziś ubiera natomiast barwy Widzewa. Do wyrównania porachunków miało również dojść na tle kibicowskim, co dostrzegliśmy po zaledwie kilku minutach gry. Zapędy kibiców przyjezdnych oraz palące się race bardzo szybko zostały stłumione przez policję, która bacznie czuwała nad przebiegiem starcia. I o ile służby początkowe radziły sobie bardzo dobrze, to nie można tego powiedzieć o arbitrze Wojciechu Myciu. Na co dzień rozjemca spotkań ekstraklasowych, dziś zaprezentował się poniżej oczekiwań. Masa błędów, brak kontroli nad spotkaniem wprowadzały wiele zamieszanie, co przed końcem starcia wykorzystali gospodarze, ostatecznie awansując do 1/32 finału Pucharu Polski dzięki bramkom Konrada Gutowskiego oraz Marcina Robaka.
Policja na boisku pic.twitter.com/IxuU8T6boN
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) September 24, 2019