Footrollowa JEDENASTKA WEEKENDU - prolog
"Stawiamy na młodych", "Oko na Polaka" - będzie tego u nas więcej, jeśli chodzi o stałe cykle, obiecujemy! Nową rzeczą, którą chcemy Wam zaproponować, jest także subiektywny wybór redakcji Footroll.pl odnośnie najlepszych jedenastu piłkarzy ligowych weekendów. Będziemy Wam prezentować nasz wybór. Oczywiście - nie musicie się ze wszystkim zgadzać, wybór zawsze jest trudną rzeczą, ale też dyskusyjną. Zajmiemy się dziś okresem od piątku, 4 października do niedzieli, 6 października. OTO NASZE FIRST ELEVEN!!!
Wygląda to tak:
Alexander Nübel (FC Schalke Null Vier) - człowiek z magnesem w klatce piersiowej. Do teraz piłkarze Kolonii nie wiedzą, jakim cudem prawdopodobny następca Neuera w Bayernie wybronił te „setki”. Jego parady imponowały, ale nie imponowało krycie obrońców, przez które Nübel nie zachował czystego konta, a Schalke nie wskoczyło na fotel lidera.
Fede Valverde (Real Madryt) - w momencie, gdy Toni Kroos oraz Luka Modrić niebezpiecznie zbliżają się do końca kariery, Fede Valverde jest promykiem nadziei dla kibiców Realu. W sobotnim meczu przeciwko wiceliderowi z Granady 21-letni Urugwajczyk był jednym z najlepszych na boisku (a towarzystwo ma naprawdę doborowe - świetnie spisali się też przecież Gareth Bale oraz James Rodriguez). Statystyki być może tego nie pokazują, ale Valverde i tak zaliczył asystę przy golu Hazarda. A dlaczego tworzy formację defensywną? Konkurencja w pomocy była ogromna, ale Valverde prawdopodobnie poradziłby sobie na każdej pozycji. W ostatni weekend znajdował się po prostu WSZĘDZIE.
David Luiz (Arsenal) - drużyna Unaia Emery'ego wygrała jeden do ZERA, z Bournemouth. To po jego bramce udało się w dodatku odnieść zwycięstwo. Drugiej takiej szansy, żeby umieścić go w tej jedenastce, może nie być. Więc jest.
Willy Boly (Wolverhampton) - nie sposób nie docenić tego, co zrobiło Wolverhampton w meczu z Manchesterem City, jeśli chodzi o strzelone gole (wygrana 2:0). Natomiast ciężko też nie zapomnieć o tym, co działo się z tyłu. 20 sytuacji bramkowych "The Citizens" nie przełożyło się na gola. Odpowiedzialnym za czyste konto jest m. in. Willy Boly, który sprawnie zarządzał tym blokiem w ekipie Nuno Espirito Santo.
Matthew Longstaff (Newcastle United) - liczba Longstaffów w drugiej linii Newcastle zgadzała się aż za bardzo, bo obok Seana grał jego 19-letni brat, debiutujący w Premier League Matthew. Młody zapamięta ten występ do końca życia, bo nie tylko obił poprzeczkę „potężnego” Manchesteru United, ale też zdobył ładnego gola, który pogrążył angielskiego przeciętniaka.
Miralem Pjanic (Juventus) - kiedy tylko dowiedzieliśmy, że Maurizio Sarri będzie trenerem Juventusu, wręcz same z siebie przyszły nam na myśl dwa nazwiska, które rozbłysną na nowo przy szkoleniowcu "Bianconeri". Był to Paulo Dybala (wczoraj świetny mecz, gol na 1:0 i ''asysta'' przy trafieniu Ronaldo, które słusznie nie zostało uznane) oraz Miralem Pjanić. To jest wersja 2.0 tego zawodnika, wraca on do szczytu swoich możliwości. Taktyka Sarriego ewidentnie mu pasuje, a gdyby jeszcze wyłączył ze swojej gry swoje niezbyt potrzebne faule, byłby z marszu gwiazdą całej ligi. Kluczowa postać w Juventusie, kluczowa postać we wczorajszym spotkaniu z serii Derby d'Italia. Żołnierz, co się zowie.
James Milner (Liverpool) - ponownie zmieniliśmy jego pozycję, wiemy, że przyzwyczaił nas do tego, że biega głównie w środku pola. Ale to przecież James Milner, piłkarz użyteczny - jak nazywa go Juergen Klopp. Piłkarz, który zagra na każdej pozycji i jak na razie, nie jest piłkarzem do niczego. W jego przypadku wszechstronność pomaga drużynie. Pomogła tym razem w najlepszy możliwy sposób - Milner wykorzystał rzut karny w 95. minucie spotkania z Leicester City. To naprawdę trzeba umieć unieść, to James Milner zapewnił Liverpoolowi kontynuację serii zwycięstw w Premier League.
Patrick Herrmann (Borussia Moenchengladbach) - nie ma co ukrywać, że pewnie połowa z nas mogłaby załapać się do tej jedenastki, grając przeciwko tak żenującej obronie, jaką jest Augsburg. Nie zmienia to jednak faktu, że Herrmann dręczył tych słabiaków aż miło, zdobywając dwa gole i asystę. Miejsce w jedenastce kolejki należy mu się też dlatego, że nie zerwał przypadkiem więzadeł krzyżowych.
Adama Traore (Wolverhampton) - zrobił to, czego nie umiał na przykład Patrick Cutrone na początku spotkania... trafił dwukrotnie przeciwko Manchesterowi City. Każdy z nas miał Traore w pamięci jako niespełniony talent. Jeżeli to było odkupienie win za tamte lata, kiedy nie grał na miarę potencjału, to dziękujemy - w końcu przecież "jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Raul Jimenez + Adama Traore = zwycięstwo.
Rafał Kujawa (ŁKS Łódź) - POTĘŻNY #RK88, POTĘŻNY NICZYM PAN O TYCH SAMYCH INICJAŁACH I NUMERZE - Robert Kubica. ŁKS niczym Williams - zamyka tabelę, ale ma człowieka, który rzadko, lecz potrafi błysnąć. To jest nasz komentarz z wczoraj do całej sprawy. Mówiono, że nie nadaje się na poziom ekstraklasy, że się w niej nie przebił i nie przebije. Tymczasem to jego trzy gole (+ trafienie Jana Grzesika) sprawiły, że Korona Kielce tylko statystowała w meczu w Łodzi. Biorąc pod uwagę memiczną kolejkę, która utwierdziła nas w przekonaniu, że nikt nie chce być mistrzem Polski i każdy równa do dołu z poziomem gry, taki wyczyn jak Kujawy jest wart docenienia. Bowiem o Ekstraklasie jeszcze wspomnimy, ale na pewno nie w dobrym tonie...
Sargis Adamyan (1899 Hoffenheim) - otóż sami widzicie - to nie Robert Lewandowski, który od początku sezonu nie trafił tylko w meczu o Superpuchar Niemiec, jest w naszej jedenastce. Jest jego rywal z soboty. Dwa lata temu gościu grał w czwartej lidze niemieckiej, a w sobotę pogrążył w Monachium Bayern. Dzięki jego dwóm trafieniom Hoffenheim po raz pierwszy w historii wygrało na stadionie bawarskiego giganta. Zabawne jest to też z tego powodu, że gdyby nie kontuzje, Adamyan najpewniej w ogóle nie powąchałby murawy.
Uhonorować chcemy jeszcze każde z następujących nazwisk, ponieważ na swój sposób wpadli nam mocno w oko, jeśli chodzi o ten weekend. Tworzyliby ławkę rezerwowych (od razu mówimy - mało tam zawodników defensywnych, gramy 1-0-7-3, albo sielskim 3-5-8).
Są to:
- Paulo Dybala (Juventus) - za otwarcie wyniku i świetną, równą grę przeciwko Interowi, którego postępowanie na boisku w meczu z Juventusem naprawdę było pełne respektu, również przed Dybalą, który sprytnie pokonał przy golu na 1:0 Skriniara oraz Handanovicia,
- Tammy Abraham (Chelsea) - piłkarz meczu z Southampton, zupełnie zapomniał o tym, jak potoczył się mecz o Superpuchar Europy, dzięki niemu Chelsea może naprawdę marzyć o wicemistrzostwie Anglii,
- Iago Aspas (Celta) - po raz kolejny to on uratował dla nich cokolwiek w ligowy weekend.
- Aaron Connolly (Brighton) - 19-latek wprawia w depresję fanów Tottenhamu,
- Eden Hazard (Real Madryt) - za pierwszego gola w barwach Realu musiał się tutaj znaleźć choćby jako "honourable mention",
- Raul Jimenez (Wolverhampton) - obsłużenie Adamy Traore przy obu golach musiało być wielką przyjemnością,
- Vladimir Darida (Hertha) - jeden z niewielu, którzy grali w piątek - dał Hercie gola i asystę, zostawiając na boisku sporo zdrowia,
- Jordi Masip (Real Valladolid) - zachowanie czystego konta z Atletico to nie lada wyczyn.
GWIAZDA WEEKENDU i ZARAZEM TRENER TEJ JEDENASTKI: ON. SINISA MIHAJLOVIĆ.
— Rafał Majchrzak (@RMnaTT) October 6, 2019
MOMENT WEEKENDU: mógł być tylko jeden. Kapitalna wymiana podań między piłkarzami Wisły Kraków.
The Polish league is special, man. 😂pic.twitter.com/78s3P1Slhh
— Danny Michallik (@DMichallik) October 5, 2019
SĘDZIA WEEKENDU: tym razem to będzie antynominacja. A właściwie to dwie antynominacje.
W meczu Realu Sociedad z Getafe sędzia Gonzalez Fuertes pokazał spalonego przy rzucie z autu. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) October 6, 2019
I ta reakcja na "Eres muy malo"...
Lo que en realidad le dijo Dembélé a Mateu Lahoz pic.twitter.com/HMDX7CXOmv
— elon (@offensiveprank) October 7, 2019