Pozostałe
27-10-2019
Oko na Polaka - Jaja po duńsku i "misiek" Kamila Wilczka
Skomentuj
Gdyby nie 9:0 Leicester i 7:0 Legii można by pomyśleć, czy meczem weekendu nie było starcie... w lidze duńskiej. W spotkaniu Brondby z Randersami działo się bardzo dużo i bardzo... dziwnie, co przypieczętował efektowną czerwoną kartką gwiazdor Superligi, Kamil Wilczek.
Ja to po prostu wypunktuję, będzie przejrzyściej:
- 10. minuta - Randers wychodzą na prowadzenie. Nijaki Emil Riis mija paru rywali, obrońcy Brondby dobijają do siebie jakby tańczyli pogo, a do pustaka strzela Marvin Egho.
- 18. minuta - goście podwyższają, choć sami się tego podwyższenia nie spodziewali. Erik Marxen chciał dośrodkować z rzutu rożnego, a przypadkiem wkręcił piłkę prosto do bramki. Zdarza się.
- 25. minuta - show rozpoczyna KAMIL WILCZEK! Otrzymuje podanie prostopadłe i jak na doświadczonego kapitana Brondby przystało, zaczyna gonienie wyniku.
- 29. minuta - bramkarz Randers nieco pomaga gospodarzom po tym, jak zamiast wypiąstkować piłkę wypiąstkował głowę jednego z przeciwników. Goście zaczynają grać w dziesiątkę.
- 32. minuta - powyższa całość wywołała oczywiście rzut karny, którego na bramkę zamienił WILCZKINHO z Górnego Śląska. Oznacza to, że supersnajper ligi duńskiej ma na koncie 14 goli w 14 meczach ligowych, do których dorzucił 2 asysty. Sami więc widzicie, że formy raczej przeciętnej nie ma. Do kadry z nim!
- 45+3. minuta - Brondby ogarnia temat i z 0:2 robi 3:2. Strzelcem gola drugi najskuteczniejszy zawodnik zespołu (i trzeci ligi) Dominik Kaiser, który odpalił atomowego szczupaka i trafił nim prawie w okienko!
- 69. minuta - ładnych goli nigdy mało, a strzelili znowu gospodarze. Hany Mukhtar pociągnął wolejem od poprzeczki, 4:2.
- 90. minuta - przyjezdnym znudziło się tracenie goli, więc sami postanowili postrzelać. Simon Piesinger mógł zrobić z piłką wiele rzeczy, ale postanowił umieścić ją we własnej bramce, 5:2.
- 90+1. minuta - spokojnie, my także nie kojarzymy za bardzo większości tych piłkarzy.
- 90+2. minuta - do szarży ponownie rusza WILCZEK! Tyle że nie w polu karnym, a na połowie boiska, gdzie ostro sfaulowany na środku boiska niczym Aiden Pearce postanawia samemu wymierzyć sprawiedliwość. Pociągnął z lekkiego misia (czyt. walnął czołem w czoło) kolesiowi, który go sfaulował (Kevinowi Conboyowi), za co sędzia wyrzucił go z boiska. Nie zmienia to jednak faktu, że kapitan Brondby i tak swoje zdążył zrobić, a czerwona kartka zawsze w CV fajnie wygląda.
Co na to sam Wilczek?
Postąpiłem głupio. Nie powinienem tak reagować. Chciałbym przeprosić kolegów z drużyny oraz wszystkich kibiców.
Zostałem ostro zaatakowany i wydaje mi się, że przeciwnik w ogóle nie doszedłby do piłki.
Miał prawo się zdenerwować? No miał, chociaż może i trochę nie wypada. Zresztą sami wiecie, jacy są Skandynawowie - ostoje chłodnego spokoju. Zobaczcie zresztą sami:
Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.