.jpg)
Obowiązek spełniony - Barcelona w kolejnej rundzie Pucharu Króla! A w Sewilli płacz (akt.)
Początek kadencji Quique Setiéna nie przebiega zgodnie z oczekiwaniami hiszpańskiego szkoleniowca. Męczarnie z Ibizą oraz strata pozycji lidera w LaLiga - nie tego oczekiwali w stolicy Katalonii. Uspokojenie nastrojów miało nastąpić dzięki pewnemu zwycięstwu nad słabym w tym sezonie Leganés. Cel został osiągnięty - "Blaugrana" wygrała 5:0 i o wynik nie musiała drżeć ani przez moment. W drugim wieczornym spotkaniu doszło do nie lada sensacji - drugoligowe Mirandés awansowało do ćwierćfinału Copa del Rey kosztem Sevilli.
Już w niedzielę mecz Juventus vs Fiorentina! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
FC Barcelona - CD Leganés 5:0
FC Barcelona: M.A ter Stegen - N. Semedo, G. Piqué, C. Lenglet - A. Fati, S. Busquets, F. de Jong, A. Vidal (61' I. Rakitić), J. Alba (64' J. Firpo) - L. Messi, A. Griezmann (72' Arthur)
CD Leganés: I. Cuéllar - R. Tarin, C. Awaziem, D. Siovas - R. Rosales, R. Mesa (57' J. Eraso), R. Pérez, J. Silva (57' K. Rodrigues) - A. Ruibal, M. Braithwaite (71' D. Plomer), Ó. Rodríguez
Od samego początku meczu było widać, kto musiał wygrać to spotkanie, a kto chciał jedynie napsuć krwi faworytowi i wykorzystać nieliczne błędy renomowanej drużyny. Dominacja Barcelony nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji, a wszelkie próby kontrataku ze strony gości bardzo szybko były neutralizowane bądź sami piłkarze Leganés gubili się w swoich zamierzeniach. A drużyna z aglomeracji madryckiej powinna korzystać na fakcie, że nowy szkoleniowiec Barcelony wciąż eksperymentuje z nowym ustawieniem drużyny. Natomiast zawodnicy "Dumy Katalonii" wyglądali tak, jakby coraz lepiej rozumowali filozofię byłego trenera Realu Betis.
Wynik spotkania został otwarty bardzo szybko, bo gospodarze objęli prowadzenie już w czwartej minucie. Wokół Leo Messiego znajdowało się aż trzech obrońców, ale Argentyńczyk wiedział o tym, że w ten sposób powstała luka zza plecami defensorów. W wolną strefę boiska wbiegł Nélson Semedo i otrzymał podanie od Messiego. Portugalczyk miał sporo miejsca i miał czas na to, aby rozejrzeć się gdzie znajdują się partnerzy w polu karnym. Ostatecznie Antoine Griezmann urwał się z krycia i to Francuz wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Były piłkarz Atletico Madryt został bohaterem kolejnego spotkania w Pucharze Króla, bo bez jego goli w zeszłym tygodniu doszłoby do ogromnej sensacji na Balearach.
Przy drugiej akcji bramkowej bohaterem został inny reprezentant Francji - Clément Lenglet. Być może jest to lekkie nadużycie, ale francuski stoper znalazł się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. W rolę asystenta wcielił się Leo Messi, który wziął się za rozegranie rzutu rożnego. Argentyńczyk dośrodkował na bliższy słupek, a Lenglet uprzedził dwóch piłkarzy "Los Pepineros" - Dimitrisa Siovasa oraz Martina Braithwaite'a. Ponownie sprawdziła się teza mówiąca o tym, że napastnik we własnym polu karnym podczas stałego fragmentu gry przyciąga jedynie kłopoty.
Swojego premierowego gola w tegorocznej edycji Pucharu Króla doczekał się również Leo Messi, chociaż przy wymiernym udziale rywala. Argentyńczyk w swoim stylu wdał się w indywidualny pojedynek z obrońcą, z którego wyszedł zwycięsko. Bliski przechwycenia piłki był Siovas, ale ostatecznie futbolówka ponownie wróciła pod nogi piłkarza Barcelony, a Messi zdecydował się na oddanie strzału. Tor lotu piłki przeciął Rodrigo Tarín i to całkowicie zmyliło Ivána Cuéllara.
Kolejnym piłkarzem, który wpisał się na listę strzelców był Arthur Melo i akcja została rozegrana w iście barcelońskim stylu, chociaż piłkarze Leganés ponownie przysłużyli się Barcelonie. Gdyby nie to, że jeden z defensorów ponownie próbował przeciąć podanie, to najprawdopodobniej gospodarze nie mieliby takiej łatwości ze zdobyciem bramki. A dzięki temu w sytuacji sam na sam z bramkarzem znaleźli się Ansu Fati oraz wspomniany Brazylijczyk. Jako pierwszy na strzał zdecydował się młody Hiszpan, ale z interwencją zdążył jeszcze bramkarz. Kolejną próbę podjął Messi, ale ponownie lepszy okazał się Cuéllar. Środkowy pomocnik miał ułatwione zadanie, bo w bramce stało dwóch piłkarzy z pola nie mogących interweniować rękoma.
Wynik spotkania ustalił Leo Messi, strzelając drugiego gola dzisiejszego wieczora. Wystarczyło jedno prostopadłe podanie autorstwa Ivana Rakiticia, by defensywa Leganés ponownie pogubiła się z kryciem. Dodatkowo Leo Messi ze stoickim spokojem ominął bramkarza i strzelił do pustej bramki. Łatwość zdobywania goli pokazuje, że nic nie stało na przeszkodzie, aby Barcelona zapewniła sobie udział w ćwierćfinale Pucharu Króla.
Messi truchtanko kończy dwoma golami i asystą. Obserwuje grę cały czas, ale w obronę włączy się tylko jak straci piłkę. Inaczej wyczekiwanie. Ale jak trzeba ruszyć nagle, zawsze gotowy.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) January 30, 2020
CD Mirandés - Sevilla FC 3:1
To co wydarzyło się na boisku drugoligowca przeszło wszelkie oczekiwania. Zespół z północy Hiszpanii postawił trudne warunki wyżej notowanej drużynie z Andaluzji i zasłużenie pokonali Sevillę różnicą trzech bramek. Bohaterem gospodarzy został Brazylijczyk Matheus Aiás - zdobywca dwóch bramek dla Mirandés. Były piłkarz rezerw Valencii mógł nawet skompletować hat-tricka, ale jego strzał z rzutu karnego został obroniony przez Tomáša Vaclíka. Stan rywalizacji został rozstrzygnięty w pierwszych 30 minutach spotkania. Przy pierwszej bramce dużą winę Jules Koundé, który za łatwo stracił z radaru strzelca bramki.
Przy drugiej bramce bezlitośnie wykorzystał szkolną stratę autorstwa Évera Banegi. Napastnik gospodarzy przebiegł kilkanaście metrów bez żadnego krycia i uderzył z dość sporej odległości. Piłka po drodze przeleciała po głowie Nemanji Gudelja i dzięki temu bramkarz Sevilli miał minimalne szanse na skuteczną interwencję. Dzieło zniszczenia dopełnił Álvaro Rey, który przeprowadził zabójczą kontrę. Warto przypomnieć, że strzelec trzeciego gola w lato 2017 trafił nad polskie morze, gdzie występował w Arce Gdynia.
Podopiecznych Julena Lopeteguiego stać było jedynie na trafienie honorowe. Nolito trafił z kilku metrów i nie dał żadnych szans bramkarzowi. Problem gości polegał na tym, że ten gol padł w doliczonym czasie gry i zabrakło czasu na odrabianie strat. Fanom Sevilli nie pozostało nic innego jak przybicie piątki ze sąsiadami - Real Betis pożegnał się z Pucharem Króla we wcześniejszej fazie turnieju.
🚨 ¡Final en Anduva!
— Diario AS (@diarioas) January 30, 2020
💥 ¡Sorpresa mayúscula!
✅ El Mirandés gana 3-1 y elimina al Sevilla para sellar su clasificación a los Cuartos de Final pic.twitter.com/qGJl0qR8BA