Chińczycy narzekają na Teveza. Jest za gruby
W dawnych latach grubi mieli lepiej. Solidny spichlerz przyklejony do przedniej części ciała oznaczał bogactwo i majątek noszącego, bo skoro może tyle jeść, znaczy, że ma hajs. Dzisiaj na sporą nadwagę patrzy się inaczej, ma ją bardzo dużo ludzi i to nie tylko tych najbogatszych. Chociaż Carlos Tevez, grający teraz w chińskim Szanghaj Shenhua, wpasowuje się w teorie bogaty = gruby.
Pamiętacie zapewne, że Argentyńczyk to najlepiej zarabiający piłkarz świata. Chińczycy zaoferowali mu kontrakt, w myśl którego zarabia tygodniowo 720 tysięcy euro (650 tys. funtów). Pozycja gwiazdora, kopie sobie piłkę, emeryturka i w dodatku grube miliony wpadające na konto. Tak można żyć! Ale nie można zapominać o tym, że mimo tego wciąż jest się aktywnym piłkarzem (mimo że w ogórkowej lidze) i wciąż ma się obowiązki piłkarza, takie jak np. dbanie o formę. Tevez ma z tym problemy, co skrytykował jego trener, Jingui Wu, trenujący ekipę z Szanghaju od przedwczoraj.
Nie skorzystam z niego teraz. Nie jest gotowy fizycznie, nie jest w odpowiedniej formie.
Ma nadwagę, podobnie jak Fredy Guarin. Muszę brać odpowiedzialność za drużynę, jak również za piłkarzy.
Jeśli nie możesz dołożyć wszelkich starań, żeby grać, nie ma sensu z ciebie korzystać.
Trenowałem sporo wielkich gwiazd, ale moi piłkarze nigdy nie byli wybierani ze względu na reputację.
Poprzedni trener Shenhua, Gustavo Poyet, wyleciał z roboty, ponieważ prowadzone przez niego drużyna grała, delikatnie rzecz ujmując, poniżej oczekiwań. Klub z Szanghaju zajmuje obecnie 12. miejsce w tabeli (na 16) i po 23 meczach ma na swoim koncie tylko 24 punkty, tracąc do lidera aż 32 oczka. Co do Teveza to wybitną gwiazdą zespołu nie jest, ponieważ w 12 meczach zdobył tylko 2 gole oraz zanotował 4 asysty.
Chociaż z drugiej strony może uda mu się załapać na kontrakt sponsorski od McDonald's albo KFC?