John Arne Riise nakłania do buntu!
Mieszkańcom wielu krajów nie podoba się to, w jaki sposób ich rządy walczą z koronawirusem. W Brazylii miały miejsce ogromne protesty, niezadowoleni byli również Amerykanie, a przecież także My, Polacy krytykowaliśmy pewne obostrzenia. Podobnie jest w Norwegii, gdzie jeden z największych zakapiorów tamtego narodu, John Arne Riise, który teraz prowadzi klub grający w tamtejszej czwartej lidze, wręcz wezwał swoich rodaków do buntu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Żeby jednak zrozumieć sens tego działania, trzeba nakreślić, jak obecnie prezentują się pandemiczne restrykcje w Norwegii. Tamtejsza ekstraklasa gra już od jakiegoś czasu i rozgrywki mają się dobrze. Mało tego, rząd zniósł już także obostrzenia dotyczące pubów i restauracji, od teraz swobodnie można spędzać w nich czas. Pomimo takiego poluzowania, zespoły z czwartej klasy rozgrywkowej oraz niższych lig wciąż nie mogą pracować, a jedyne zajęcia, na jakie się im pozwala, to takie, w których piłkarze nie zbliżają się do siebie na bliżej niż metr.
Takie stan rzeczy wydaje się średnio logiczny, biorąc pod uwagę, że koledzy z wyższych lig dawno już grają na pełnym kontakcie. To, jak i fakt, że inni ludzie mogą już w spokoju i bez trzymania specjalnego dystansu pójść się napić, bardzo poirytowało Riise, który pokusił się wręcz o list otwarty, w którym jawnie nawoływał do łamania obostrzeń. Norweg przekonywał, że wszyscy piłkarze i pracownicy klubów z niższych lig powinni po prostu wyjść na murawy i zacząć robić swoje, gdyż jak będzie ich cała masa, to nikt im nic nie zrobi. Według tamtejszej telewizji, TV2, niektóre zespoły już zaczęły się do tego apelu stosować, trenując normalnie.
Wydaje się, że nie jest to dobre rozwiązanie, bo szturchanie się z władzą o taką kwestię po prostu nie ma sensu, ale trudno nie przyznać Norwegowi racji. Tak srogie obostrzenia dla piłkarzy z niższych lig są kompletnie nieuzasadnione, biorąc pod uwagę poluzowane restrykcje w innych aspektach życia. Miejmy więc nadzieję, że do ustawki na boisku między policjantami a piłkarzami nie dojdzie, a wszystko uda się dogadać gdzieś w kuluarach z politykami. To w końcu sytuacja, którą trzeba zmienić, ale śmiało można obejść się bez siły i buntu.