Tottenham melduje się w ćwierćfinale Pucharu Ligi!
Fani angielskiego futbolu nie mogą narzekać na nudę po zwariowanym piłkarskim weekendzie. Wczoraj trzecią kolejkę Premier League zamykało starcie Liverpoolu z Arsenalem. Dziś przenieśliśmy się do zmagań o Puchar Ligi Angielskiej. W czwartej rundzie mieliśmy okazję oglądać prawdziwy hit. Tottenham podejmował na Tottenham Hotspur Stadium Chelsea. Spotkanie zapowiadało się na niezwykle wyrównane. Obie ekipy w ostatnim czasie nie imponowały stabilną formą.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Wyjściowe składy:
Tottenham: Lloris - Tanganga, Dier, Alderweireld - Reguilon, Sissoko, Ndombele, Fernandes, Aurier - Lamela, Bergwijn
Chelsea: Mendy - Chilwell, Tomori, Zouma, Azpilicueta - Kovacić, Jorginho - Werner, Mount, Hudson-Odoi - Giroud
jest w końcu jakaś szansa na brak wylewów w obronie, podoba mnie się to#EFLpl https://t.co/qcBetEH4Q2
— Bartłomiej Kurcz (@MG_Bartix) September 29, 2020
Pierwszy kwadrans nie przyniósł żadnej godnej zapamiętania sytuacji. Chelsea zdecydowanie dłużej utrzymywała się przy futbolówce, lecz nic z tego nie wynikało. Podopieczni Franka Lamparda próbowali grać przerzutami oraz długimi piłkami w celu uruchomienia Timo Wernera czy Calluma Hudsona-Odoiego.
Pierwszy strzał tego spotkania padł właśnie w 15. minucie. Wykonawcą był Mason Mount. Wychowanek Chelsea w swoim stylu próbował zaskoczyć golkipera drużyny przeciwnej strzałem zza pola karnego. Piłka jednak poszybowała nad poprzeczką. Dwie minuty później w polu karnym do futbolówki po błędzie Japheta Tangangi dopadł Hudson-Odoi. Młody Anglik oddał jednak strzał, który nie sprawił najmniejszego problemu Hugo Llorisowi. Zawodnicy "The Blues" przysłowiowo "siedli" na "Kogutach". W 19. minucie Cesar Azpilicueta ograł Sergio Reguilona przy linii bocznej boiska. Posłał podanie w okolice pola karne, którego adresatem był Timo Werner. Nowy zawodnik Chelsea pewnie umieścił piłkę w siatce. Francuski golkiper gospodarzy ledwo się ruszył.
Timo Werner scores at the Tottenham Hotspur Stadium once again🔥🔵
— LDN (@LDNFootbalI) September 29, 2020
A ridiculous finish, of course. pic.twitter.com/0rKW16flXs
Timo Werner w końcu z bramką dla Chelsea. Duży błąd Reguilon. Stracona piłka, a później bardzo łatwo dał się ograć.
— Mateusz Perek (@Peru8281) September 29, 2020
The Blues zasłużona bramka. Spurs kompletnie nic jak narazie nie pokazali. #EFLpl
Po straconej bramce uaktywnili się zawodnicy Tottenhamu. Podopieczni Jose Mourinho pewniej podchodzili do rywala oraz w krótkim przeciągu czasowym posłali kilka wrzutek w pole karne Edouarda Mendy'ego. W międzyczasie doszło do miejmy nadzieję sympatycznej wymiany zdań pomiędzy szkoleniowcami obu zespołów. W 35. minucie Steven Bergwijn zagrał do czającego się w polu karnym Erika Lameli. Nowy bramkarz Chelsea jednak zachował się fantastycznie i nie pozwolił Argentyńczykowi na doprowadzenie do remisu. Czy można powiedzieć, że Mendy już zrobił więcej dla Chelsea niż Kepa? Może jeszcze nie... ale jak popisze się jeszcze jedną taką interwencją to myślę, że będzie to już całkiem prawdopodobne.
The Tottenham attack is so weak I'm tweeting during the match😂😂
— Edouard Mendy (@EdoardMendy) September 29, 2020
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0. Połowa ta zdecydowanie nie trzymała cały czas w napięciu. Myślę jednak, że serca kibiców Chelsea urosły po pierwszej bramce Timo Wernera. A może i nawet jeszcze bardziej po tym kiedy zobaczyli, że ich bramkarz jest w stanie obronić groźny strzał.
Mientras tanto Lampard y Mourinho calientan el juego. #TOTCHE 0-1 #CarabaoCup pic.twitter.com/X3dDb5ohKN
— Deportes y Noticias (@wilnoticias) September 29, 2020
50. minuta spotkania to bardzo dobrze dysponowany Serge Aurier. Iworyjczyk był niezwykle aktywny na prawej flance. Po jednym z rajdów zagrywał po ziemi w pole karne. Idealnie w tempo nabiegał Sergio Reguilon. Hiszpan oddał strzał jednak ponownie górą był nowy bramkarz Chelsea. Następnie podobnie jak w pierwszej odsłonie tego spotkania, nie działo się za wiele. Przerwać ten marazm w 70. minucie miało wejście na boisko Harry'ego Kane'a. Kapitan reprezentacji Anglii zmienił Josepha Tangange. Spurs zmienili wtedy ustawienie. Lamela i Bergwijn wcielili się w rolę skrzydłowych. Kane oczywiście grał na szpicy.
W 73. minucie przejęcie futbolówki przez Kante na połowie rywala zainicjowało całkiem groźną akcję "The Blues". Dlaczego tylko całkiem? Ponieważ wykończenie Timo Wernera pozostawiało sporo do życzenia. Niemiec zaprzepaścił swoją szansę na dublet. Na ostatni kwadrans na boisko weszli również Lucas Moura i Tammy Abraham. Mogło to zwiastować jeszcze jakieś natarcie w tym spotkaniu.
Co zabawne Jose Mourinho w 77. minucie opuścił boisko po czym wrócił na nie z... Ericiem Dierem! Anglik sprytnie umknął realizatorom tego spotkania. Oznacza to, że ekipa Tottenhamu przez pewien czas musiała sobie radzić w dziesiątkę. Najbardziej logicznym wytłumaczeniem tej sytuacji są problemy fizjologiczne Diera.
📸 - Mourinho at the center of attention again as he walks away from the game after Dier decided to catch a quick toilet-break (?). pic.twitter.com/MPQsUsOSP7
— 𝐀𝐅𝐂 𝐀𝐉𝐀𝐗 💎 (@TheEuropeanLad) September 29, 2020
6 minut przed końcem regulaminowego czasu gry żaden defensor Chelsea nie był w stanie zatrzymać delikatnego dośrodkowania w pole karne Sergio Reguilona. Wykorzystał więc je Erik Lamela. Tym razem argentyński atakujący pokonał Mendy'ego. Szczególnie po tej bramce oberwało się Emersonowi. Złośliwi powiedzą, że ta sytuacja to idealne zobrazowanie stałych poczynań obrony "The Blues". No i w sumie będą mieć rację. Mecz zaczął się od nowa.
GOAL! Lamela scores and its an assist for Reguilon on his debut. 1-1. pic.twitter.com/5Plr9uF71Q
— The Spurs Web ⚪️ (@thespursweb) September 29, 2020
Do wyłonienia zwycięzcy był więc potrzebny konkurs jedenastek. Co fascynujące pierwsze pięć rzutów karnych zostało wykonane w ten sam sposób. Niski strzał w lewy róg. Bramkarze za każdym razem jednak rzucali się w drugą stronę. Trochę jak Fabiański z Portugalią. Pierwszą i ostatnią skuchę w tej serii popełnił Mason Mount. Synka Lampa... wychowanka Chelsea powstrzymał przy swojej próbie słupek. Tottenham wygrał w rzutach karnych 5:4 i awansował do ćwierćfinału Pucharu Ligi Angielskiej.
Mason Mount misses Chelsea’s fifth spot kick!
— Goal (@goal) September 29, 2020
Tottenham win 5-4 on penalties! 💪 #TOTCHE pic.twitter.com/LcpNR5UBaX
Na koniec tej relacji mam poradę dla nas wszystkich, a przede wszystkim dla Erica Diera. Trzymajcie się ramy, to się nie...