PODSUMOWANIE WEEKENDU - ligi, odpocznijcie!
Oto, co wydarzyło się w ostatnich dniach w piłce nożnej. Musicie zdawać sobie sprawę z tego, że dziś będzie ponownie sporo rzeczy do opisywania. Polska, Anglia, Włochy, Hiszpania, Niemcy, Francja... znów dzieje się w piłce wiele, bardzo wiele. Zabieramy was na flesz wydarzeń futbolowych ostatnich trzech dni, a powrócimy z cyklem już po kolejnych starciach ligowych, które powrócą - mamy taką nadzieję - już 20 listopada!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W piątek na chwilę dosłownie liderem Premier League zostało Southampton, które wraz z Ralphem Hasenhuettlem ogarnęło się na tyle, że już nikt nie pamięta o pewnym 0:9 sprzed roku.
Jan Bednarek może naprawdę być częścią drużyny, która powalczy w tym roku o europejskie puchary, wykorzystując słabsze momenty wielu ekip, choćby Arsenalu, Manchesteru United, Leeds czy Wolverhampton. Była to naprawdę ciekawa odmiana na szczycie tabeli, tym bardziej, że jeśli ktoś włączył polską piłkę, to zobaczył znów Widzew, który nie umie wygrać meczu.
First match back at St. Mary’s✅
— Theo Walcott (@theowalcott) November 6, 2020
3 Points✅
Top of the League✅ @SouthamptonFC pic.twitter.com/YVqvK2hEiN
Więcej emocji przyniosła już sobota.
Podzielmy sobie to oczywiście na segmenty. Najpierw pora na Anglię. W Premier League Ole Gunnar Solskjaer urwał się znowu ze stryczka, a pomógł mu w tym swoją asystą i golem Bruno Fernandes. United wygrało 2:1, potrzebując bardzo tego zwycięstwa. Wciąż mają zaległy mecz w lidze i chcieliby zapewne po jego nadrobieniu doskoczyć do reszty stawki walczącej o TOP 4. Mateusz Klich zmagał się z problemami, o mały włos mógłby nawet skończyć mecz z Crystal Palace z kontuzją. Skończył z asystą, ale bez trzech punktów - przegrywa Leeds, a w dodatku wciąż trwają dziś dyskusje o systemie VAR, który zabrał bramkę Patrickowi Bamfordowi. Z innych wiadomości - Chelsea wygrała, co jest już ich czwartym kolejnym zwycięstwem. A Łukasz Fabiański obronił przekomicznego karnego, co czyni go najlepszym bramkarzem w kwestii obronionych karnych, licząc od sierpnia 2016 roku. Po EURO wziął się za siebie.
'The worst decision in the history of football.'
— BBC Sport (@BBCSport) November 7, 2020
Reaction to THAT disallowed Patrick Bamford goal: https://t.co/cFtDjd8Zq6 pic.twitter.com/UIZYUn8tXd
A moment Ademola Lookman will want to forget... 😬
— Sky Sports Premier League (@SkySportsPL) November 7, 2020
Full highlights and match report 📝🎥⬇️
W Championship mamy również dobre wieści - wrócił do gry Krystian Bielik, a także lepiej czuje się już Kamil Jóźwiak. Liczymy na ich kolejne świetne występy, a Brighton z kolei kibicujemy, aby nie musieli dołączać do nich w Championship. Oczywiście, jeśli Derby się ogarnie i nie spadnie do League One. A co słychać w Polsce?
W Ekstraklasie rozegraliśmy raptem trzy mecze w sobotę, a dwa z nich to były piłkarskie zakalce - słabo zagrały Stal z Wartą, średni mecz dostarczyły nam Cracovia z Jagiellonią (która nie wie, dokąd zmierza), zaś Śląsk z Górnikiem nas dobiły i nawet nie strzeliły choćby jednego gola. Ciekawostka jest taka, że na szczeblu centralnym w trąbę nie dostał dotąd jeszcze wciąż tylko ŁKS. Ten z Łodzi.
Nie popisali się piłkarze w Serie A, obniżając loty po kosmicznych kolejkach. Działo się za to na zapleczu Ligue 1, gdzie mogliśmy odszukać nawet wynik 5:4 w spotkaniu Valenciennes z Toulouse. Ale raczej zejdziemy teraz na temat LaLiga. Jest sobie bowiem takie Atletico - gra sobie w nim Luis Suarez, budzi się Joao Felix, a przepiękny potrafi też być Marcos Llorente. Ta drużyna z Madrytu akurat umie zatrzymać rozpędzone Cadiz. Cóż, może naprawdę w Hiszpanii będzie jakiś niespodziewany mistrz? Może Atletico wróci na dobre do gry? Inna sprawa, że budzi się także Barcelona, która 5 swoich goli przeciwstawiła 2 golom Betisu. Gorsze informacje są takie, że Ansu Fati zostanie wyłączony z gry na dłuższy czas.
W Bundeslidze dwie rzeczy skupiły naszą uwagę - był to chociażby Der Klassiker pomiędzy Borussią Dortmund a Bayernem Monachium. Wygrał oczywiście Bayern, który miał na to prostą receptę - wstawił do składu Lucasa Hernandeza. Kiedy ten piłkarz jest w składzie, Bayern nigdy nie przegrywa. Lewandowski, Haaland, Guerreiro, Sane - w sobotę każdy z nich dorzucił coś od siebie, aby to widowisko porwało nas na dobre. To zdecydowanie był najlepszy mecz tego weekendu. A dodajmy też przyjemny akcent w postaci gola i prawie asysty Krzysztofa Piątka. Jhon Cordoba doznał kontuzji, co oznacza, że "Pio Pio" może zostać pierwszym wyborem Brunona Labbadii.
Not our day. pic.twitter.com/pV4ygPn2Kt
— Borussia Dortmund (@BlackYellow) November 7, 2020
A na koniec została nam niedziela.
Felipe Caicedo ponownie wysłał sygnał, że kiedy wpuścił go na boisko na ostatnie minuty, to zrobi z obrony rywala pasztet. Strzelił gola na wagę zwycięstwa z Torino, a teraz dołożył do tego jeszcze dwa trafienia z Zenitem i właśnie w niedzielę z Juventusem. Dało to dwkurotnie remisy, ale i tak wiemy dobrze, że lepszy podział punktów niż coś gdzieś tam. Prawda? Prawda. Nie pomógł nawet powrót Cristiano. Widać, że jest potrzebny - dwa gole ze Spezią, asysta z Ferencvarosem, gol z Lazio po wrzutce Cuadrado to jego statystyka od wejścia znów do gry. Ale to jednak Ekwadorczyk z Lazio "skradł mu piorun" i atencję. Do tego pochwalmy Henricha Mchitarjana, który świetnie spisał się w meczu Romy.
Zasadniczo można przestać mówić "Zona Cesarini", bowiem Felipe Caicedo po dzisiejszym trafieniu z Juve przegonił Renato Cesariniego w liczbie trafień po 90 minucie spotkania (ten miał 5) strzelając taką bramkę po raz szósty. pic.twitter.com/mm8xoveCbC
— Kuba Droździoł (@kubadrozdziol) November 8, 2020
Valencia Petera Lima to burdel na kółkach. A wiecie, że ta drużyna wygrała z Realem Madryt, mistrzem Hiszpanii? Zabawne to wszystko. Znów Real przywdział koszulki koloru różowego i znów został pokonany. Oczywiście, nie ma co zwalać wszystkiego tylko na koszulki. Natomiast trzeba się też zastanowić nad tym, co musi się stać, żeby Real znów poczuł głód wygrywania. W Lidze Mistrzów widać go tylko po tym, jak sam narobi sobie problemów. W lidze... czasem szkoda gadać.
Real Madrid have worn their pink kits three times:
— B/R Football (@brfootball) November 8, 2020
Man City (L)
Cadiz (L)
Valencia (L) pic.twitter.com/FAQA5fL5AN
Hit Ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa a Lechem Poznań nie rozczarował, co już jest pewnym zaskoczeniem. Zakończył się wynikiem 2:1, a znów gola w Warszawie zdobył młody chłopak, który dopiero stawia pierwsze kroki w drużynie. To Kacper Skibicki, który poszedł w ślady Macieja Rosołka. On zdobył bramkę na 1:1, rozruszał grę w ataku. Lech tymczasem naprawdę lubił sobie robić problemy, bo z kolei gol, po którym przegrali ten mecz padł na skutek niezrozumienia, zostawienia zbyt wolnej przestrzeni, a może... zmęczenia? Nie wiemy, ale na pewno to już kolejna porażka Lecha w szlagierze i nie zmienia się nic. Dobrą wiadomością musi być też dla Legii sytuacja, w której nie przegrywa ciągle spotkań. A w dodatku lider z Częstochowy zgubił punkty z Wisłą Kraków.
4-1-0 - nowe liczby Czesława. 13 na 15 możliwych punktów w lidze w okolicznościach WYBITNIE niesprzyjających, żeby nie powiedzieć wariackich. #LEGLPO
— Marcin Żuk (@MZukMarmar) November 8, 2020
Wielki Tottenham Jose Mourinho był dzisiaj liderem Premier League przez jakieś 33 minuty, co potwierdził Duncan Alexander, człowiek od różnych dziwnych statystyk. Pozycję lidera zabrało Leicester City, które wygrało ostatecznie z Wolverhampton. Drużyna Brendana Rodgersa jest naprawdę uskrzydlona także wynikami z Ligi Europy i znów wciska gaz w pierwszej części sezonu. Solidne to wszystko, podoba nam się. Wszystko to wieńczymy remisem w hitowym starciu Man. City z Liverpoolem, który martwi zapewne Pepa Guardiolę, bo raczej nie chce on na dobre osiąść w drugiej połowie tabeli.
Aha. Aston Villa dała w cymbał kolejnej dużej firmie. Tym razem chodzi o Arsenal.
Defeat at the Emirates.#ARSAVL 🔴 0-3 ⚫️ (FT)
— Arsenal (@Arsenal) November 8, 2020